Witam Was Kochani! *o*
Dopiero dzisiaj wróciłam ze szpitala, ale mogę śmiało stwierdzić, że było zajebiście <3
A teraz sprawy dotyczące bloga:
1. W szpitalu stwierdziłam, że podzielę to opowiadanie na kilka części i Rozdział 20. jest ostatnim rozdziałem na tym blogu. Mam już napisane kilka rozdziałów, więc pozostaje mi zamówić szablon i przez wakacje na pewno coś dodam :)
2. Mam nadzieję, że zostawiliście wszystkie informację o NN, bo teraz nadszedł czas, abym to wszystko nadrobiła! Tak, prędzej czy później spodziewajcie się moich komentarzy : ))
Teraz czytajcie i komentujcie.
Najnowszych wieści wypatrujcie na tym blogu, ale na razie muszę uporządkować wszystkie sprawy i dopiero wrócę do pisania.
Pamiętajcie, że Was kocham i bez Was nie miałabym tyle ochoty i motywacji do prowadzenie i wymyślanie tej historii. Trzymajcie się ;*
Elena
15.12.2012r.
Drogi Pamiętniku!
Czuję, że w najbliższym czasie coś się wydarzy. Nie wiem, czy
złego, czy dobrego, ale mam dziwne przeczucia. Od kilku dni miewam ten sam sen,
gdzie budzę się w szpitalu. Zawsze jest tak samo; leżę na łóżku, czuję się
dobrze, ale jestem zdezorientowana. Nagle przez drzwi wpada Damon i się budzę!
Nie mam pojęcia, co to może oznaczać.
Za 2 dni zaczynają nam się ferie zimowe i mam nadzieję spędzić
trochę czasu z brunetem. W szkole jestem jakaś taka… Przymulona. Dziewczyny
mówią, że pobladłam, że nic nie jem i może mają rację, bo faktycznie nie mam
apetytu.
Mam nadzieję, że to nic poważnego.
Muszę lecieć do szkoły, bo mam ostateczne egzaminy, a potem jadę od
razu do pensjonatu. Uff, jak zwykle ciężki dzień!
Twoja,
Elena
Odłożyłam zeszyt i spojrzałam w
lustro. Może mi się wydawało, ale policzki mi się delikatnie zapadły, a skóra
straciła swoją lekko opaloną barwę. Zmarszczyłam brwi, a przy okazji nos i
dopiero po chwili zorientowałam się, że wyglądam, jakbym poczuła nieprzyjemny
zapach. Potrząsnęłam głową, doprowadzając się do ładu.
Podniosłam torbę, gdzie miałam
skromny komplet książek i ostatni raz zerkając w lustro, opuściłam pokój.
Samochód zaparkowałam po piętnastu minutach. Cudem nie spóźniłam się na
zajęcia. Dzisiaj wszyscy kierowcy strasznie mnie irytowali, jeździli, jakby
nigdzie się im nie spieszyło. I jak rano obudziłam się z dobrym humorem, to
teraz było coraz gorzej.
Trzasnęłam drzwiami i szybkim
krokiem, prawie biegnąc, udałam się do klasy, gdzie miała się odbyć moja
pierwsza lekcja. Matematyka. Jeśli się spóźnię, to pani Sassy nie dopuści mnie
do egzaminu… Zerknęłam na zegarek, który wskazywał za dwie ósmą. Wzięłam się w
garść i zmusiłam się do jeszcze szybszego biegu.
Pod klasą znalazłam się równo z
dzwonkiem. Byłam wykończona, ponieważ nic nie zjadłam. Odetchnęłam parę razy
głęboko, a następnie usiadłam w ławce przed Caroline. Blondynka rzuciła mi
ostre spojrzenie, nie pochwalając tego, co sobie robię. Uśmiechnęłam się do
niej słabo i starałam skupić się na lekcji. Nauczycielka rozdała sprawdziany i
szorstkim, lodowatym głosem, życzyła nam szczęścia. Matematyka jakoś mi minęła,
modliłam się w duchu, abym zdała. Pod koniec rozbolała mnie głowa, a słowa i
cyfry zaczęły mi się rozmazywać.
Przetarłam oczy, co jedynie pogorszyło sprawę, ponieważ
zaczęły mi łzawić. Na szczęście zadzwonił dzwonek, więc udałam się prosto do
łazienki. Wyglądałam, jak trup. Moja skóra przybrała odcień mleka, a oczy były
zaczerwienione. Delikatnie opłukałam twarz wodą. Dzięki temu zrobiło mi się
trochę lepiej. Z torebki wyciągnęłam kosmetyczkę i delikatnie popudrowałam
sobie czoło, policzki i nos. Efekt był w miarę zadowalający.
- Elena?
Wszystko okej? – do toalety weszła Caroline i Bonnie. Miały zatroskane miny.
- Tak, tak –
dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że skłamałam. Nie czułam się dobrze. Coś
się ze mną działo – Chodźmy na zajęcie.
Uśmiechnęłam się delikatnie i
zarzucając włosami opuściłam toaletę. Dziewczyny powędrowały za mną. Kolejną
lekcją była historia z Rickiem. No i kolejny egzamin, na który kompletnie nie
byłam przygotowana.
Dzwonek.
Zajęłam swoje miejsce i wraz z klasą
czekaliśmy na Alaricka. Jak zwykle spóźnił się pięć minut. Do pomieszczenia
wszedł z uśmiechem na twarzy i z kubkiem kawy w ręce. Drugą ręką przeczesał
sobie grzywkę, następnie z szuflady wyciągnął testy. Rozdał nam je i zaczęliśmy
pisać.
Na historii było zdecydowanie
gorzej, niż na matematyce. W ogóle nie mogłam zebrać myśli. Wcześniej zażyta
tabletka jeszcze nie zaczęła działać. Do tego dostałam mdłości. Odłożyłam
ołówek i oparłam się o krzesło. Zamknęłam oczy i oddychałam głęboko. Zrobiło mi
się zimno.
Podniosłam
rękę.
- Tak,
Eleno? – spytał Alarick.
- Czy
mogłabym skorzystać z łazienki?
- Wszystko w
porządku? Nieciekawie wyglądasz.
- Tak. Po
prostu chciałabym skorzystać z toalety – skłamałam.
- Dobrze –
powiedział po chwili namysłu nauczyciel.
Wstałam z trudem, a jedną ręką, cały
czas, opierałam się o ławkę. Zrobiłam krok do przodu i… Upadłabym, gdyby nie
sportowy refleks Matt’a, który w ostatniej chwili mnie złapał.
- Zadzwońcie
po Damona… - wyszeptałam.
Moje powieki opadły delikatnie.
Słyszałam, że w klasie zapanował chaos. Wszyscy rzucili się do mnie, odcinając
dopływ powietrza. Rick próbował ich odgonić, a Matt krzyczał do Caroline, żeby
dzwoniła po pomoc. Potem straciłam przytomność.
Damon
- Gdzie ona
jest? – zapytałem Ricka, który otworzył mi drzwi od swojego mieszkania.
- Odpoczywa.
Otworzył szerzej drzwi i wpuścił
mnie do środka. Rozglądnąłem się po pomieszczeniu, w którym walały się butelki
po piwie, whisky, czy innych alkoholach. Panował tutaj zaduch, ale w
pomieszaniu ze świeżym zapachem mięty dało się wytrzymać.
Rick zaprowadził mnie do sypialni.
Tutaj było otwarte okno. Firanki falowały delikatnie na wietrze, które przez
nie wpadało. Łóżko wyścielone było granatową pościelą, w której spała Elena. W
wampirzym tempie znalazłem się przy niej. Delikatnie, samymi opuszkami palców,
musnąłem jej dłoń, natomiast drugą rękę przyłożyłem jej do czoła. Pogładziłem
jej piękne, brązowe włosy. Dopiero po chwili zorientowałem się, że w pokoju
siedzi ktoś jeszcze. Była to Caroline.
- Co się
stało? – rzuciłem do niej ostro. Nie panowałem nad sobą. Bałem się o Elenę.
- Zasłabła –
odpowiedziała blondynka, nie zwracając uwagi na mój niemiły ton.
Spojrzałem na nią z goryczą w
oczach.
- Nic jej
nie będzie, ale myślę, że powinniśmy ją zabrać do szpitala na badania.
Nie rozumiałem, o co jej chodzi. Zmarszczyłem brwi i z
powrotem skierowałem wzrok na brązowowłosą.
- Ona
praktycznie nic nie je i to od dobrych kilkunastu dni. Nie zauważyłeś, że coś
się z nią dzieje?
Zastanowiłem się. Ostatnio nie
mieliśmy zbyt czasu dla siebie. Całą uwagę przykuł Ethan… Ale zachowywała się
normalnie. Owszem może trochę zbladła, ale z pewnością nie schudła.
Pokręciłem
przecząco głową. Akurat w tym momencie dziewczyna uchyliła powieki.
- Damon? –
powiedziała cicho, ale nie szeptem.
- Jestem
tutaj – uścisnąłem delikatnie jej dłoń. Teraz liczyła się tylko Elena i żeby
wyzdrowiała. Spoglądałem na jej piękną, smukłą, teraz zmęczoną twarz.
- To może ja
zostawię was samych.
Caroline wyszła, ale nie zwróciłem na nią uwagi. Chciałem
położyć się obok szatynki, ale kiedy próbowałem puścić jej dłoń, ona zacisnęła
ją jeszcze bardziej. Jej palce zbielały od wysiłku.
- Spokojnie.
Nigdzie się nie wybieram – powiedziałem uspakajającym tonem i powoli dziewczyna
poluzowała uścisk.
Przeszedłem na drugą stronę łóżka, a
następnie ostrożnie ułożyłem się obok dziewczyny. Objąłem ją ramieniem i
przytuliłem do siebie.
- Jak się
czujesz?
- Już mi
lepiej – położyła głowę na mojej klatce piersiowej.
- Wiesz
jakiego napędziłaś mi stracha? Nie rób tak więcej, proszę cię… I tak muszę
zabrać cię do szpitala.
- Po co? Już
dobrze się czuję, oprócz tych mdłości – jęknęła cicho.
- No
właśnie. Dlatego później pojedziemy, jak nabierzesz trochę sił. Teraz śpij.
Dziewczyna bez gadania zamknęła oczy,
a ja pilnowałem jej. Była jedynym powodem, dla którego zachciało mi się żyć.
Nie mogłem jej stracić. Po prostu nie mogłem.
Elena
Otworzyłam oczy. Próbując się
podnieść, poczułam dobrze mi znany zapach. Głowa w dalszym ciągu bolała mnie
niemiłosiernie, ale przeszły mi nudności.
- Witaj,
księżniczko – usłyszałam ten cudowny, pełen miłości i kojący głos – Wyspałaś
się? Jak się czujesz?
- Dobrze, to
znaczy… Boli mnie głowa.
- Dasz radę
iść?
Kiwnęłam głową. Powoli podniosłam się do pozycji siedzącej, a
następnie spróbowałam wstać. Niestety, gdyby nie Damon, upadłabym. Złapał mnie
i wziął na ręce. Zorientowałam się, że jestem z samych majtkach. Brunetowi
najwyraźniej to nie przeszkadzało. Zaniósł mnie do łazienki i pomógł mi się
ubrać i w ogóle ogarnąć. Byłam mu za to bardzo wdzięczna. Sama nie miałam na
nic siły. Czułam się okropnie, jak jakieś zwłoki.
Mężczyzna zaniósł mnie również do samochodu, a następnie do
budynku szpitalnego. Nie odstępował mnie na krok. Mimo moich próśb,
hipnotyzował lekarzy i pielęgniarki, aby mógł cały czas przy mnie być.
Wzdychałam ciężko, ale nie miałam energii, żeby się kłócić. Po skończonych
badaniach, umiejscowili mnie w jednoosobowej salce. Teraz tylko musieliśmy
czekać na wyniki…
Klaus
Zaparkowałem przed Pensjonatem Salvatore’ów. Rozglądnąłem się
na boki i szczęśliwy pokiwałem głową. Samochód Ethana stał na podjeździe,
natomiast po drugim młodszym bracie nie było śladu. Zatrzasnąłem drzwi i
skierowałem się do budynku. Jak zwykle drzwi były otwarte, więc, bez pukania,
wszedłem do środka. „Nastowielolatek” siedział w salonie w ulubionym fotelu
Damona. W pierwszym momencie myślałem, że to faktycznie mój przyjaciel, jednak
mieli inne głosy.
- Cześć –
powiedział wesoło Ethan.
Kiwnąłem głową.
Zrobiło mi się trochę głupio, że to zrobię, ale musiałem. Dla
dobra Eleny, Damona, Caroline… i całego tego miasteczka. Wierzchem dłoni
otarłem parę kropel potu z czoła i zbliżyłem się do chłopaka. Obserwował mnie
uważnie, swoimi szarymi oczami, ale uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Przepraszam…
- powiedziałem.
Chłopak zerwał się z miejsca, gotowy
do ataku, ale byłem szybszy. Siłą woli sparaliżowałem go. Stanął w bezruchu.
Teraz na spokojnie podszedłem do chłopaka, a następnie usadowiłem go na fotelu.
Wyglądał, jakby spał, tylko, ze z otwartymi oczami. Kucnąłem naprzeciwko niego,
położyłem palce na jego skroniach, a kciuki na powiekach.
Byłem silny. Od wielu, wielu dni nie
czułem się tak dobrze i potężnie, a to za sprawą pewnej młodej kobiety. Brązowe
włosy, około trzydziestu lat i słodka, pachnąca, świeża krew. Uśmiechnąłem się
na wspomnienie wcześniejszego posiłku. Ostatnio jestem na torebkowej krwi, tak
jak Damon. Niestety, a może i stety teraz byłem zmuszony wypić krew prosto z
żył, aby mieć wystarczającą moc.
Skupiłem się na jego umyśle,
wspomnieniach, emocjach… Nie znalazłem niczego podejrzanego, oprócz tego, że
Ethan ustawił sobie Damona za wzór. Kochał go, jak prawdziwego brata. Stefan,
natomiast, był tym gorszym, którego nie za bardzo tolerował.
Zmarszczyłem brwi. Teraz naprawdę nie mogliśmy mu nie ufać.
Sprawdzając jego podświadomość widziałem tylko prawdziwe informacje. Żadnych
kłamstw. Zero…
Upewniłem się, że nie pozostawiłem po sobie żadnego śladu
obecności, a następnie opuściłem budynek. Odjechałem na odległość skąd, Ethan,
nie będzie w stanie usłyszeć silnika samochodu, kolejno zatrzymałem się i
uwolniłem jego umysł. Zapewne teraz się obudził i myślał, że to sen.
-
Intrygujące… - powiedziałem na głos i pomknąłem wprost do miasteczka.
Damon
Korytarz w szpitalu nie wyglądał za
ciekawie. Brudne, obdarte ściany, kurz, pajęczyny i zapach krwi, wymiocin i
lekarstw. To wszystko przyprawiało mnie o zawrót głowy, ale starałem się go
przezwyciężyć.
Elena spała, więc korzystając z
sytuacji wyszedłem z sali po kawę. Uspokajała mnie, jak i mój apetyt. Sączyłem
czarny, boski napój i próbowałem uspokoić swoje myśli. Jako wampir, który
kiedyś był po tej drugiej, ciemnej stronie mocy, układałem w głowie najgorsze
scenariusze. Nowotwór, ponieważ nawet przemiana Eleny w wampira by nie pomogła,
żyła by ze 20 lat dłużej, ale w końcu by zmarła. Z resztą, gdyby to była inna
choroba, to szatynka miałaby trudny wybór. Śmierć, lub życie, jako wampir. Sam
się bałem, bo… Nie miałem pewności, co by wybrała. Miałem nadzieję, że to tylko
anemia, czy biegunka…
- Dzień
dobry. Pan jest…? – z rozmyślań wyrwał mnie głos mężczyzny. Miał czarne włosy,
lekko przyprószone siwizną. Domyśliłem się, że był to lekarz.
-
Narzeczonym – skłamałem, bo inaczej nie wpuściliby mnie do Eleny. Musiałbym ich
hipnotyzować, a nie miałem już na to siły.
- Czy możemy
wejść do narzeczonej?
- Tak,
oczywiście. Ale niech pan powie, czy to coś poważnego? – zadałem nurtujące mnie
pytanie.
- Ależ
skądże! – uśmiechnął się i poklepał mnie po plecach. Ja odetchnąłem z ulgą, ale
koleś mnie dotknął. Musiałem opanować nerwy. Zacisnąłem wargi i wszedłem za nim
do pomieszczenia.
Podszedłem do Eleny, która w dalszym
ciągu spała. Dotknąłem ją delikatnie, jakby była z porcelany.
- Moja
najdroższa… - szepnąłem, na co dziewczyna uchyliła powieki – Kochana, lekarz
przyszedł.
Szatynka próbowała podeprzeć się na
łokciach, w czym musiałem jej pomóc. Była taka słaba, że w duchu przeklinałem
sam siebie, że wcześniej nie zauważyłem tego, że coś jej dolega. Kiedy usiadła
wygodniej uścisnęła moją dłoń.
- Gratulacje
młodym rodzicom! – powiedział doktor.
W pierwszym momencie nie
zrozumiałem, co przed chwilą powiedział. Zamrugałem tylko oczami, a potem
spojrzałem na Elenę. Przeżyłem wielki szok. Wcale nie było mi do śmiechu, a
lekarzowi, wręcz przeciwnie. Po wyrazie twarzy Eleny, doszedłem do wniosku, że
ona również nie wie, co się dzieje.
- Hej! Jakoś
nie wyglądacie na szczęśliwych! Zostawię was samych. Jeszcze raz gratuluję! –
powiedział i wyszedł.
W pomieszczeniu nastała cisza. Cisza
poprzerywana jedynie odgłosami bicia naszych serc. Skupiłem się i próbowałem
usłyszeć jeszcze jedno. Słabe i ciche. Resztkami sił udało mi się. Czułem je,
słyszałem wewnątrz Eleny.
- Czy to
właśnie się stało? – kobieta pierwsza odzyskała głos.
- Wydaje mi
się, że… Jesteś w ciąży – rzekłem bezmyślnie.
- Co ty nie
powiesz?! – rzuciła mi ostre spojrzenie.
To był pierwszy dzień w moim życiu,
kiedy naprawdę się przestraszyłem.
- Eleno,
czekaj! Uspokój się! – próbowałem ją uciszyć.
- Jak mam
się uspokoić?! Jestem w ciąży! Mówiłeś… Mówiłeś, że to niemożliwe z
człowiekiem!
- Tak wiem!
– huknąłem. Dziewczyna zamknęła się i spoglądała na mnie z wyraźnym
przerażeniem w oczach – Sam jestem przerażony, dobra?! Nigdy nie byłem w takiej
sytuacji, Eleno. Nigdy nie słyszałem o takiej sytuacji!
-
Przepraszam – powiedziała cicho – Ja po prostu… Ja nie wiem, co robić, co o tym
myśleć… - dotknęła swojego brzucha.
Położyłem swoją dłoń na jej, która
spoczywała na tułowiu. Będąc wampirem miałem wyczulone zmysły, więc czułem
każde uderzenie serca… Dziecka? Dziecka, czy wampira? Teraz to było głównym
tematem moich zmartwień.
- Boję się…
- zauważyłem, że pojedyncze łzy spływają po policzkach Eleny.
- Eleno,
kocham cię ponad życie. Kocham cię i chcę spędzić z tobą resztę mojego nędznego
życia…
- Nie mów
tak – przerwała mi.
- Cicho!
Kocham cię nieważne, jak wyglądasz, kocham cię, bo nadajesz sens, temu mojemu
nędznemu życiu. Kocham cię i będę kochać nasze dziecko. Tak, NASZE dziecko –
akcentowałem wyraźnie każdą sylabę – I nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
Życia bez owocu naszych wspólnych chwil rozkoszy. Owocu naszej miłości.
- Jeszcze
jedno słowo, a cię zabiję – warknęła.
Dobra, może troszkę przesadziłem z
tą przemową, pomyślałem, ale była ona szczera.
Dziewczyna pocałowała mnie namiętnie
i trwaliśmy tak, dopóki nie zabrakło nam tchu. Czułem najprzyjemniejszy, słodki
smak jej ust, koloru róży. Oderwaliśmy się od siebie. Dziewczyna położyła dłoń
na moim policzku, a ja uścisnąłem ją.
- Damy radę,
rozumiesz? – mruknąłem z przekonaniem.
- Wiem. Ja
po prostu chciałam najpierw skończyć szkołę, wyjechać stąd, a dopiero później
myśleć o założeniu rodziny…
Objąłem ją ramieniem, a następnie
przytuliłem. Napawałem się pięknych zapachem jej kasztanowych włosów.
- Co ja bym
bez ciebie zrobiła? – szepnęła, wtulona w moją pierś.
- Beze mnie
nie zaszłabyś w ciążę – powiedziałem kwaśno.
- Cicho, nie
psuj chwili, idioto…
Koniec księgi pierwszej.
wooow...strasznie mi się podoba. niesamowity pomysł z tą ciążą. jestem strasznie ciekawa co wymyślisz :P mam nadzieję że wszystko będzie dobrze. jak zawsze świetnie piszesz. zapraszam do skomentowania mojego bloga- czy mam dalej go prowadzić pwsezon5.blox.pl/
OdpowiedzUsuńWOW...nie wiem co napisać. Nie ma chyba tylu epitetów opisujących mój szok ale też i zachwyt. Najpierw myślałam że Elena stanie się wampirem,ale nie to że jest w ciąży. Pomysł ten bardzo mnie zaciekawił,więc proszę, szybko twórz kolejną księgę!!!;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam:)
Będzie dziecko, ale bosko <3 super rozdział - czekam na dalsze notki :D
OdpowiedzUsuńOooooo... Ja nie mogę. :-). Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji! Długo czekałam na ten rozdział i widzę, że było warto! Niesamowite, pisz dalej! <3 http://tvdopowiadanie.blog.pl
OdpowiedzUsuńElena w ciąży ? Tu mnie zaskoczyłaś, kochana. Malutki Damonek lub malutka Elenka, ach. Nie jestem zwolenniczką ciąży w świecie wampirów, jednak jeśli fajnie to opiszesz, to czemu by nie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam, aż do nas wrócisz :)
http://mikaelsonfamily.blogspot.com/
Hej!
OdpowiedzUsuńJeee Elena jest w ciąży. Ciekawe jak to będzie wyglądać i jak to opiszesz. Czekam na Twój wielki powrót. Zapraszam do mnie http://szkolamagow.blogspot.com/
No to się podziało! Wow, kochana...
OdpowiedzUsuńPo prostu genialnie opisałaś uczucia za równo Damona i Eleny! Myślę, że zareagowałabym dokładnie tak samo, jeśli bym się takiej rzeczy dowiedziała. W szczególności, że wampiry nie mogą mieć dzieci z ludźmi :)
Mam nadzieję, że to będzie chłopczyk, tylko najlepiej taki "po tatusiu"! <3 :D
Jesteś genialna :) Jak czytam Twojego bloga to zawsze z takim przejęciem :D haha, nawet siostra się ze mnie śmieje :D
Pisz szybciutko ;*
Pozdrawiam, Bashia :)
i zapraszam do siebie:
mojahistoriadlaciebie.blogspot.com
Łaaał... nie wiem co mam napisać.
OdpowiedzUsuńRozdział boski i jestem w wielkim szoku, że Elka jest w ciąży.
Świetnie jak zawsze to opisałaś. :D
Jestem bardzo ciekawa jak to się skończy, już nie mogę się doczekać rozdziałku.
Życzę Ci weny i pozdrawiam. :D
Zapraszam do mnie.
http://nie-jestem-nia.blogspot.com/
Hej! :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nn :)
delena-differnet-love.blospot.com
Rozdział ten skomentuje i przeczytam wieczorkiem ;)
OdpowiedzUsuńTymczasem zapraszam na nowy blog i prolog :)
http://only-one-love-delena.blogspot.com/
Hej :D
OdpowiedzUsuńZostałaś u mnie nominowana :D
Więcej szczegółów na delena-different-love.blogspot.com
Boooże :D
OdpowiedzUsuńDziewczyno, po prostu KOCHAM CIĘ :D
Twoja Delena, jest najlepszą Deleną w bloggerze for ever! Ubóstwiam ją ♥
Dziękuję Ci, że tak wspaniale opisałaś to wszystko ;P W sumie od początku wiedziałam, że to chodzi o ciążę, ale i tak gdy już ten lekarz to powiedział, to takie 'Oooo matko!'. Idealnie opisujesz emocje. A ta ich ostatnia scena.. "Beze mnie nie zaszłabyś w ciąże." Hahahahah, mistrzostwo ! :) Dokładnie w stylu Damona, dokładnie!
Hmm, cóż tu więcej pisać? Aaa! Dobrze, że napisałaś, iż Ethan jest "czysty", że tak powiem, bo miałam co do niego mieszane uczucia..
Jeszcze raz GRATULACJE ! :* Pozdrowionka ♥
Zapraszam na NN ;) Dużo się dzieje ! :)
http://forbidden-looove.blogspot.com/
Hej, bardzo ciekawy rozdział oraz nieoczekiwany pomysł z ciążą :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na mój blog http://everythingwouldbefine.blogspot.com/
Hej, bardzo ciekawy rozdział oraz nieoczekiwany pomysł z ciążą :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na mój blog http://everythingwouldbefine.blogspot.com/
WOWOW BARDZO CUDOWNY ROZDZIAŁ
OdpowiedzUsuńPS. WPADAJ http://niesmiertelny-czlowiek.blogspot.com/
Swietne opowiadanie i pomysł z ta ciążą. Co dalej? Kiedy cos będziesz jeszcze pisać? Ja właśnie zaczęłam dwa blogi z opowiadaniem na podstawie Pamiętników wiec wpadnij ;) http://vdnigdysieniepodawaj.blog.pl/ i http://vdalternatywnarzeczywistosc.blog.pl/
OdpowiedzUsuń