Cześć! :))
Na sam początek, chciałabym Was z całego serca przeprosić!
Rozdział jest 4 dni później... Tak, wiem o tym. Byłam na wsi u znajomych i nie miałam dostępu do internetu. Przepraszam naprawdę ;c
Na dodatek akurat ten rozdział jest dosyć krótki, ale obiecuję, że się zrekompensuję.
Wszystkie zaległości (czytanie i komentowanie) postaram się nadrobić, jak najszybciej, więc nie denerwujcie się, że nie macie ode mnie komentarza. Dodam go, jak najszybciej!
Pozdrawiam Was serdecznie i czytajcie! ;*
Damon
Spędziłem nad książkami i komputerem większość dnia, nie
licząc krótkiej przerwy, kiedy odwiozłem Stefana do szkoły. Przeciągnąłem ręką
po twarzy i wyprostowałem się na krześle.
Elena przez telefon była nieźle przerażona, faktycznie mogłem
jej powiedzieć, że wyjaśniliśmy sobie pewne sprawy i, że nie zrobi jej krzywdy.
Wstałem i poszedłem nalać sobie Burbona. Stanąłem przy dobrze wyposażonym barku
i wyciągnąłem moją ulubioną butelkę. Nalałem trochę do szklanki i rozkoszowałem
się tym idealnym smakiem. Stanąłem przy oknie i obserwowałem nadjeżdżający
samochód. Wysiadły z niego dwie dziewczyny, które skierowały się w stronę
wejścia. Poszedłem im otworzyć.
- Hej, wejdźcie – powiedziałem, kiedy stanęły w progu.
Zaprosiłem je do salonu.
Blondynka stała oniemiała na środku pomieszczenia i
rozglądała się wokół. Natomiast Elena podeszła do mnie i złożyła na mych ustach
krótki pocałunek.
- Jak tu pięknie! – zachwycała się Caroline.
- Usiądźcie. Chcecie się coś napić? – zaproponowałem.
- Ja dziękuję. Nie wiem, jak Elena.
Pokręciła przecząco głową i uśmiechnęła się do mnie słodko.
Odpowiedziałem tym samym, ale dodałem do uśmiechu jeszcze deczko seksowności.
Usiadłem obok Caroline, żeby zrobić jej przyjemność. Usłyszałem, jak jej serce
przyspiesza i zadowolony popijałem alkohol.
- Niedługo powinien pojawić się mój przyjaciel – powiedziałem
i znacząco spojrzałem na Elenę. Ona oczywiście wiedziała, że zakumplowałem się
z Klausem, więc przyjęła to ze spokojem.
- Przystojny? – zapytała blondynka pełna nadziei. Nie
wiedziałem, co odpowiedzieć, bo nie za bardzo gustuję w mężczyznach, na
szczęście Elena wyprzedziła mnie.
- Przystojny to mało powiedziane, Car! – zaśmiała się
szatynka, a ja zrobiłem oburzoną minę. Przecież ja jestem przystojniejszy od
Klausa.
- Pff… - mruknąłem.
Dziewczyna mrugnęła do mnie zadziornie i nadąsanie mi
przeszło.
- Po co umówiłeś się z Klausem? – zapytała Elena.
- Musimy… Omówić pewne sprawy – powiedziałem wymijająco,
ponieważ w pobliżu znajdowała się Caroline, która o niczym nie wiedziała. Wstałem
z miejsca, aby dolać sobie trunku. Elena również podeszła do barku i stanęła
obok mnie.
- Więc? – szepnęła Elena, przygotowując sobie drinka.
- Wszystko ci wyjaśnimy, teraz nie mogę, bo jest Caroline –
powiedziałem do niej szorstko. Przecież chyba nie chce, żeby jej przyjaciółka
została w to wkręcona.
- Może ja już pójdę? Nie będę wam przeszkadzać.
- Nie, Car. Poczekaj aż przyjdzie Niklaus. Przedstawię cię –
mrugnąłem do niej.
- Naprawdę? Nie trzeba, ja…
- Siedź cicho – Elena zaśmiała się – Masz okazję, to ją
wykorzystaj!
Klaus
Stałem przed drzwiami od posiadłości Salvatore’ów i
przysłuchiwałem się ciekawej wymianie zdań. Uśmiech zawitał na mojej twarzy,
kiedy kobiety zaczęły rozmawiać o mnie. Po głosie rozpoznałem, że jedna to
Elena, ale druga… Nie znałem jej.
Zapukałem do drzwi, a po chwili otworzył mi Damon. Wszedłem
za nim do środka i skierowaliśmy się do dużego pokoju. Na kanapie siedziała
Elena i… Blond włosa piękność. Stanąłem w miejscu i podziwiałem jej delikatną
urodę. Zgrabna, podłużna twarz, niebieskie oczy podkreślone delikatnym
makijażem i czerwone usta. Do tego pięknie pachniała.
- Witam, panie – powiedziałem czarująco. Wiedziałem, że mój
akcent działa na kobiety. Ucałowałem ich dłonie.
- Caroline – powiedziała blondynka nieśmiało, ale patrzyła mi
wyzywająco w oczy. Była naprawdę piękna,
- Niklaus, ale proszę mów mi Nick.
- Miło mi – uśmiechnęła się, a moje martwe serce zabiło
szybciej.
Poczułem, że coś między nami zaiskrzyło. Obserwowałem jej
twarz, która… Trudno mi się wysłowić. Zachwyciła mnie swoją urodą.
- Wiecie, może ja już pójdę. Wiem, że macie coś do omówienia
– Caroline wstała i teatralnym gestem otrzepała ubranie. Jej złote włosy
błyszczały pry delikatnych promieniach słońca, które wpadały przez olbrzymie
okno.
- Szkoda, nie mieliśmy okazji, aby porozmawiać – powiedziałem
zawiedziony.
- Może się jeszcze spotkamy – kobieta przeczesała swoje loki.
- Oh, w to nie wątpię – zaśmiałem się.
Damon zakaszlał, aby zwrócić na siebie uwagę. Popatrzyłem na
niego wściekle, ale zaraz mi przeszło. Elena pożegnała się z Caroline i
przytuliły się, a brunet odprowadził ją do drzwi.
Rozsiadłem się w fotelu, a Elena podała mi szklankę z
Burbonem. Przyjąłem ją z uśmiechem i napiłem się. Po chwili dołączył do nas
Damon.
- Więc… Po co do mnie zadzwoniłeś? – zapytałem.
- Ty też nic nie wiesz? – Elena zrobiła zdziwioną minę.
- Już wam wszystko tłumaczę. Eleno, wiesz, że wypuściłem
Stefana, jednak nie wiesz dlaczego. Ale dobra, muszę zacząć od początku. Klaus
powiedział mi o pewnych właściwościach twojej krwi.
- Jakich właściwościach? – zmarszczyła brwi. Nie byłem
pewien, czy Elena powinna o tym wiedzieć, ale nie odezwałem się.
- Jeśli wampir wypije, w nawet najmniejszej ilości, twoją krew
to… Nie będzie już wampirem.
- Zaraz, zaraz, zaraz. Ja ci tego nie powiedziałem – wtrąciłem.
- I tutaj właśnie wkracza Stefan. Okazało się, że Lexi, jego
dziewczyna, chce być człowiekiem i wysłała Stefana, aby cię znalazł – zwrócił
się do dziewczyny – Powiedziała mu, że albo zamieni się w człowieka razem z
nią, albo to koniec ich związku. Bał się do tego przyznać i dlatego też, tak
namieszał. Jest po prostu zdesperowanym, zakochanym idiotą – Damon wzruszył
ramionami i napił się Burbonu.
- Ale, dlaczego akurat ja? – Elena zastanawiała się na głos.
No tak. Teraz nadszedł ten niezręczny moment, kiedy będzie
musiała się dowiedzieć prawdy.
- Zostawię was na chwilę samych, kochani – pomyślałem, że to
nie będzie zbyt przyjemna scena, więc wyszedłem się przewietrzyć.
Wróciłem po około 15 minutach. Słyszałem całą ich rozmowę,
ale w większości wyglądała ona tak, że szatynka wypłakiwała się w ramię
starszego Salvatore’a. Damon już nic się nie odzywał, tylko patrzył się przed
siebie. Wyczytałem w jego myślach, że jest mu przykro, ale nie wie, co robić.
- Popłakałaś już sobie? – zapytałem od niechcenia, a Damon
rzucił mi gniewne spojrzenie. Przewróciłem oczami. Przecież ile można płakać?
Na moje słowa dziewczyna podniosła głowę i spojrzała na mnie
wyzywająco. Miała zaczerwienione oczy i nos.
- Tak, przestałam – rzuciła oschle. Damon zerknął na nią
zaskoczony i z podziwem, natomiast ja usiadłem na fotelu naprzeciwko nich.
Byłem zirytowany tym, że nie potrafię czytać jej w myślach.
Coś tak jakby blokowało dostęp do nich, jak jakaś bariera. W pierwszym momencie
myślałem, że Elena to mała, delikatna, wrażliwa i ciapowata dziewczynka, jak
widać myliłem się. Kiedy sprowokowało się ją, wytknęło błąd, czy wyśmiało
stawała naprzeciwko wyzwania i walczyła. Zaimponowała mi, swojemu chłopakowi
też.
- W takim razie musimy omówić, co robimy dalej – zatarłem
ręce.
- Stefan nie jest przekonany do zostania człowiekiem.
Rozmawiałem z nim o tym. Poradziłem przemyśleć to wszystko jeszcze raz i
ostatecznie zdecydować. Obiecałem, że jeśli się na to zdecyduję dam mu trochę
twojej krwi – powiedział do Eleny. W głosie czuć było smutek i rozgoryczenie.
Wiedziałem, że Damon nie chce, żeby brat go opuścił.
- Dobrze, ale…
- Nic ci nie zrobi – wypaliłem – Jeśli Damona nie będzie w
pobliżu to, ja się na pewno zjawię – uśmiechnąłem się.
- Super, będą mnie śledzić dwa wampiry, jeden potężniejszy od
drugiego – spojrzała na nas obydwu.
- Wybrałaś sobie bycie ze mną, to teraz masz – powiedział
cwaniacko brunet, a ja zawtórowałem mu śmiechem.
- Ale z was dupki – powiedziała i popatrzyła na nas
krytycznie. Wyczytałem w myślach wampira, że zamierza na to odpowiedzieć.
- Dzięki – oznajmiliśmy równocześnie, a następnie śmialiśmy
się.
- Ehh… Myślę, że nasza znajomość będzie naprawdę bardzo
ciekawa – myślała na głos Elena, a Damon objął ją ramieniem.
Posiedziałem tam jeszcze chwilę, ale wzywały obowiązki, które
nie mogły czekać. Pożegnałem się z parą i wsiadłem do swojej Impali.
Westchnąłem jeszcze głośno na wspomnienie blondynki.
Caroline… Ah! Muszę ją zdobyć… I zapaliłem silnik.
Damon
Kiedy odprowadziłem Klausa, Elena została w salonie.
Widziałem, że przy Pierwotnym jeszcze się jakoś trzymała, ale po takiej
wiadomości chyba każdy by się załamał. Wszedłem powoli do pokoju. Dziewczyna
siedziała zapatrzona w jeden punkt i pojedyncze łzy kapały na podłogę. Usiadłem
obok niej i obserwowałem jej twarz.
- Będzie dobrze, Eleno – westchnąłem ciężko.
- Ja dalej nie mogę pojąć, co mam z tym wszystkim wspólnego…
Przecież jestem zwykłą dziewczyną, mimo tego, że adoptowaną.
- Nie jesteś zwykłą dziewczyną. Jesteś sobowtórem, a to
oznacza, że w jakimś stopniu jesteś istotą magiczną. W pewnym sensie…
- Dobra, przestańmy o tym gadać. Muszę to przemyśleć – powiedziała
szorstko.
Chwilę siedzieliśmy w ciszy. Zerwał się delikatny wiatr,
który targał drzewa. Na dworze zrobiło się chłodno i ponuro.
- Jak nowy nauczyciel? – zmieniłem temat i uśmiechnąłem się.
- Wydaje się być w porządku. Przyjemnie się z nim gada.
- Pije też.
- No co ty! Znasz go? – obróciła twarz w moim kierunku.
- Mhm. Spotkałem się wczoraj z Klausem w Grillu, jak wszedłem
on już tam był i siedział z nim przy stoliku. Jak się okazało próbował przebić
Nicka kołkiem.
- Ale… Jak to? – zapytała zdumiona.
- Jest łowcą, ale jakimś niemrawym. Zaprzyjaźniliśmy się i w
końcu będę miał towarzysza do picia.
- Może lepiej uważaj na niego, skoro jest łowcą…
- Nie martw się, nie jest w stanie mi nic zrobić – strzeliłem
do niej cwaniacką minę.
- Żeby cię nie zaskoczył – powiedziała, a ja wsunąłem rękę w
jej włosy i złączyliśmy usta w pocałunku, który nie trwał zbyt długo, ponieważ
do pensjonatu wkroczył Stefan. Speszył się, widząc mnie i Elenę obściskujących
się na sofie. Zaczął przepraszać, a ja i szatynka uśmiechnęliśmy się.
- Zostań, my i tak wychodziliśmy – powiedziałem i mrugnąłem
do Eleny, która nic nie wiedziała o żadnym wyjściu.
Młody chłopak kiwnął głową, a ja pociągnąłem dziewczynę za
sobą i udaliśmy się na zewnątrz. Słońce chyliło się ku zachodowi, zabarwiając
całe otoczenie na złoto-pomarańczowe kolory. Drzewa nadawały temu jeszcze
piękniejszą barwę, ponieważ już delikatnie zbrązowiałe liście idealnie
komponowały się ze światłem słonecznym.
Ubrałem moje ciemne okulary, w których czułem się jeszcze
bardziej seksownie niż wcześniej. Jak prawdziwy dżentelmen, otworzyłem drzwi
Elenie i ukłoniłem się przy tym, wiedząc, że robię to zbyt przesadnie.
Chciałem, jednak poprawić dziewczynie humor. W ciągu tych kilku dni przeżyła
zdecydowanie zbyt wiele… A nic nie mogłem na to poradzić.
- Gdzie mnie zabierasz? – spytała.
- Tam, gdzie nie będzie nikogo – zanuciłem melodyjnie, nie
wiedząc skąd ją znam – A tak na serio, to do Grilla.
- Jestem zmęczona, Damonie. Nie możemy jechać do mnie?
Obejrzelibyśmy jakiś film? Hm?
- Hm… Nie – powiedziałem szorstko, lecz popatrzyłem na Elenę
spod ciemnych okularów i uśmiechnąłem się uroczo. Nachyliłem głowę w jej stronę
i pocałowałem ją w policzek, ale dziewczyna odepchnęła mnie.
- Patrz na drogę! – powiedziała ze śmiechem.
Jejku! Co się martwi? Przecież nie naraziłbym jej na
niebezpieczeństwo. Jestem wampirem i mam dobrą podzielność uwagi. Westchnąłem
ciężko i oparłem się o siedzenie. Po krótkiej chwili zajechałem z piskiem opon
na podjazd.
- Spokojnie, rumaku – powiedziała ironicznie Elena i złapała
za klamkę od drzwi. Byłem jednak szybszy i w ciągu niecałej sekundy to ja
stałem po drugiej stronie samochodu i pomagałem jej wysiąść. Dziewczyna tylko
przewróciła oczami i mruknęła coś do siebie, ale nie dosłyszałem. Coś o
popisywaniu się, ale pewnie nie chodziło o mnie…
Podałem jej rękę, a ona ujęła ją i weszliśmy do
pomieszczenia. W środku unosił się papierosowy dym i zapach rozlewanych
drinków. Zaciągnąłem się tą mieszanką, która bardzo mi się podobała. W Grillu
przesiadywałem często, więc pewnie przesiąkłem tą wonią.
- Patrz! Pan Saltzman! – Elena pociągnęła mnie za rękaw i
wskazała na odległy stolik przy ścianie.
Faktycznie, w rogu siedział Alarick z butelką whisky, która
była pusta do połowy. Co ciekawe nie
było nawet 20:00. Rozejrzałem się jeszcze w poszukiwaniu Klausa, ale nie było
go.
- Idziemy do niego? – zaproponowałem.
- Nie wiem, czy… Trochę mi głupio. W sumie to mój nauczy…
- Nie przesadzaj. Chodź – przerwałem jej i pociągnąłem za
sobą, przewracając przy tym oczami.
Dziewczyna westchnęła przeciągle, ale posłusznie wędrowała za
mną. Po drodze zagadałem jeszcze do barmanki i poprosiłem o szklankę tego, co
zwykle.
Zbliżaliśmy się do stolika przy, którym siedział nauczyciel.
Z daleka czuć było alkohol, ale facet nieźle się trzymał.
- Rick! – zawołałem wesoło i poklepałem mężczyznę po plecach.
- Damon – mruknął, a kiedy zauważył Elenę uśmiechnął się
ciepło – Elena, tak?
- Zgadza się.
Zająłem miejsce pod ścianą, a szatynka poszła moim śladem. Czujnym
okiem obserwowałem pomieszczenie, ale również przysłuchiwałem się rozmowie
pomiędzy Alarickiem, a Eleną, raz na jakiś
czas włączając się do dialogu.
- Więc wy jesteście… - zaczął pytająco i wskazał na nas
unosząc brwi.
- Parą? Tak – odpowiedziałem, a Elena uśmiechnęła się
nieśmiało.
Reszta wieczoru minęła nam na nic nieznaczących pogawędkach.
Pierwszy raz od kilku, czy kilkunastu dni czułem się oderwany od „mojego”
świata. Nie myślałem o wampirach, czarownicach, o Stefanie i o tym, że Elena
może być czyimś celem. Rick okazał się świetnym kompanem do picia! I nie tylko
do tego… Przyjemnie się z nim rozmawiało, znaleźliśmy wspólny język i
dowiedziałem się, że mamy podobne charaktery.
Zaczynało się robić późno, nawet bardzo późno, więc jako
odpowiedzialna osoba, pożegnałem się z przyjacielem i nie komentując pojękiwań
Eleny o zostanie jeszcze chwilę, wziąłem ją za rękę i wyprowadziłem z lokalu.
Odwiozłem dziewczynę do domu. Po krótkim i skromnym
pożegnaniu, czekałem aż wejdzie do środka. Kiedy to nastąpiło, odjechałem już
spokojny. Po kilku minutach byłem już w domu, w swojej sypialni. Nie spotkałem Stefana, więc wywnioskowałem, że
siedział u siebie.
Ściągnąłem koszulę i położyłem się na łóżku, wzdychając przy
tym. Teraz nadszedł ten czas, kiedy zalała mnie fala moich myśli, tych dobrych,
i tych złych. Na sam początek przypomniałem sobie o nowym wampirze, którego
powinienem poszukać. Następnie Stefan, Lexi i lekarstwo, którym jest Elena.
„Dlaczego moje życie jest zawsze takie skomplikowane?” –
zapytałem sam siebie, w myślach, ale nie uzyskałem odpowiedzi.
Mimo tych niezbyt przyjemnych rzeczy spotkało mnie coś
dobrego; Elena, aż uśmiechnąłem się na wspomnienie naszego pierwszego
spotkania. Wtedy wszystko jeszcze było idealne, teraz już nic nie będzie takie
samo. Jednak poznałem jeszcze nowych przyjaciół - Klausa i Ricka.
Nie miałem pojęcia, dlaczego los tak mnie uszczęśliwił,
chociaż w nieznacznym stopniu, ale dziękowałem za to. W przeszłości robiłem
wiele złych rzeczy, teraz postanowiłem się zmienić i dostaję za to nagrodę. Nie
zasługuję na taką dziewczynę, jaką jest Elena.
Zamknąłem oczy i zasnąłem.
CZYTANIE = KOMENTOWANIE
Genialny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział.Nie przejmuj się że nie w terminie,bo na takie coś warto czekać nawet dłużej:)Cieszę się że zaczyna się Klaroline,bo chyba w serialu się jej nie doczekamy;/Jetsem ciekawa co będzie dalej,czy Stefan wezmie to lekarstwo dla siebie i Lexi? Co zrobią inni?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJeszcze chciałabym wspomnieć, ze kocham Guns n' Roses - Don't Cry i Don't wanna miss a thing!!! Masz u mnie plusa ! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bloga, bo jest tu tak dużo Deleny, którą uwielbiam ♥ Spotkanie Damona, Eleny i Klausa, świetne :D Od razu oczywiście Pierwotny się zainteresował blondyną, standard :D Oni są dla siebie po prostu stworzeni i koniec kropka :D
OdpowiedzUsuńSuper opisałaś spotkanie pary z Alariciem, świetnie się czytało i wszystko można było sobie wyobrazić. Po resztą bardzo dobrze idzie Ci w pisaniu jako Damon, w sensie, że z jego perspektywy, uwierz jest mega :)
Zastanawiam się, jak ja bym zareagowała na wiadomość, że jestem sobowtórem i lekarstwem.. Wooow, Elka przyjęła to dosyć lekko..
Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam serdeczenie ;*
Powiadom mnie następnym razem :P
Nie szkodzi że dodałaś go trochę później . Super jak zwykle z resztą ;D Chciałabym umieć pisać tak jak ty .. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział:)
OdpowiedzUsuńTa rozmowa naszej trujki mnie rozwaliła i to wspulne dzęki Dajmona i Klausa po prostu boskie jestem ciekawa czy Klaus zdobędzie Carolinne bo przez jakiś czas był zafascynowany Eleną tesz jestem ciekawa jaka będzie decyzja Stefana i to prawda akcent Klausa dzała na wszystkie kobiety jestem dumna Z Eleny pokazała,że ma harakter czym zaimponowała im obu i ta zazdrość Dajmona o to,który z nich jest przystojnirjszy ekstra pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUuuu malutkie problemy z ortografią aż razi po oczach, kochaaanaaa :p
OdpowiedzUsuńsuper masz to opowiadanie, czyta się znakomicie!! chcę ciągle więcej!! Zapraszam Cię też do mnie delenowelove.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCześć! :)
OdpowiedzUsuńGorąco zapraszam do siebie na NN, na Klaro :)
" - Nie każ mi więcej po siebie jeździć. - spojrzała w jego ciemne oczy.
- Jeśli tak ma się to kończyć, to czemu nie?
- Klaus! - chciała otworzyć drzwi i wysiąść, lecz były zablokowane. Oparła się o oparcie fotela pasażerskiego i wzdychnęła głośno.
- Nie zostawię cię, kochanie. - pocałował ją w czoło z przymkniętymi oczami."
http://hate-is-the-beginning-tvd.blogspot.com/