Przepraszam, że dodaję tak późno, ale odzyskiwałam siły po podróży :)
Nie wiem, czy wiecie, ale czytacie bloga VICE MISTRZYNI POLSKI w kumite w Karate Tradycyjnym ^^ <skromny>
Tak, tak, nie kłamię ;)
No więc czytajcie i komentujcie! ;*
Damon
- Widziałeś ją? – zapytałem Klausa, kiedy spotkaliśmy się z
nim przy scenie.
- Czuję jedynie jej energię – pokręcił głową – Musimy mieć
oczy dookoła głowy.
- Będzie trudno ją znaleźć, biorąc pod uwagę to, że jest tu
mnóstwo osób.
- Myślę, że w jakiś sposób będzie się wyróżniać. Ja będę z
Caroline, ty pilnuj Eleny. Powinieneś wyczuć, kiedy się do niej zbliżysz. Ja
mam przewagę, bo jestem starszy i silniejszy.
- Zgoda. Będziemy w kontakcie – kiwnąłem do pierwotnego, a
następnie odwróciłem się na pięcie.
Wraz z Eleną wróciliśmy na parkiet, a Klaus i blondynka
wzięli z nas przykład. Gdyby moich myśli nie zaprzątała ta sprawa, to myślę, że
bawiłbym się świetnie. Niestety musiałem pozostawać czujny. Na razie nie
zauważyłem, ani nie poczułem niczego dziwnego. Moje oczy uważnie obserwowały
każdą osobę, uszy rejestrowały nawet najcichsze dźwięki, ale w niczym nie
dostrzegłem powiązania z wampirzycą.
W pewnym momencie Elena odeszła na bok ciągnąc mnie za sobą.
Wyszła z sali i podążała tłocznym korytarzem.
- Gdzie idziemy? – spytałem zaskoczony.
- Muszę skorzystać z łazienki.
- Zdajesz sobie sprawę, że zostawiliśmy tam Klausa samego? –
próbowałem wywołać u niej poczucie winy, niestety bez skutecznie.
- Przepraszam bardzo, że nie jestem wampirem. Po za tym Klaus
da sobie radę – fuknęła.
Westchnąłem ciężko i oparłem się o ścianę koło drzwi od
damskiej toalety.
- Zaraz wracam – powiedziała jeszcze szatynka.
I faktycznie nie było jej ze dwie minuty. Byłem bardzo
zaskoczony, kiedy stanęła naprzeciwko mnie. Miałem wrażenie, że inaczej
pachniała i w ogóle dziwnie się zachowywała. Przynajmniej tak mi się zdawało.
- Idziemy? – zapytała kokieteryjnie i ujęła mnie pod rękę.
Wtedy coś wyczułem, tak jakby powietrze delikatnie drgało.
Pewnie o to chodziło Nickowi.
- Chodź! – pociągnąłem ją za sobą i pobiegłem w stronę sali
gimnastycznej.
- Co się stało?!
- Wampirzyca gdzieś tu jest! – syknąłem.
W ciągu kilku sekund znajdowaliśmy się w docelowym
pomieszczeniu. Skupiłem się i próbowałem wyczuć energię Klausa, po pewnym
czasie udało mi się i szybkim krokiem udaliśmy się w stronę napojów. Faktycznie
pierwotny i Caroline, stali w kącie i całowali się.
- Przepraszam, że przeszkadzam… - powiedziałem, na co para
odskoczyła od siebie. Blondynka zarumieniła się, a Klaus popatrzył na mnie
pytająco i z taką lekką pretensją.
- O co chodzi?
- Wyczułem wampirzyce – powiedziałem szorstko i dałem Nickowi
chwilę, aby się skoncentrował.
- Też ją czuję. Jest gdzieś bardzo blisko, naprawdę blisko -
oznajmił niepokojąco i zaczął się rozglądać. Jego wzrok wylądował na Elenie.
- Zmieniłaś makijaż? – zapytał ją, na co ja zareagowałem
sarkastycznym śmiechem.
- Stary, naprawdę? Mamy chyba ważniejsze sprawy niż make up
Eleny.
- Zaczekaj – powiedział i zbliżył się do mojej partnerki.
Przyglądał jej się uważnie. Uznałem go za jakiegoś idiotę, przecież Elena nie
jest wampirem, więc o co mu chodziło. Patrzyłem to na niego, to na nią i nie
mogłem pojąć, o co chodzi. Zdziwiło mnie trochę zachowanie szatynki, bo
patrzyła mu wyzywająco w oczy – To nie jest Elena.
- Klaus, chyba za dużo wypiłeś. Dużo za dużo.
- Damonie, uwierz, że dziewczyna nie jest w stanie tak szybko
zmienić makijażu i to jeszcze tak profesjonalnie – wtrąciła, dotychczas nie
odzywająca się, Caroline.
Odruchowo ścisnąłem mocniej dłoń szatynki, która ku mojemu
zdziwieniu zaczęła się wyrywać i udało jej się. Elena nie miała tyle siły.
Teraz miałem pewność, że pierwotny się nie mylił. Szybkim ruchem i z pomocą
zabawki Ricka, pchnąłem w nią drewnianym kołkiem nasączonym werbeną.
Kobieta syknęła i rzuciła mi ostre spojrzenie. Jednym okiem
zauważyłem białe, sterczące wampirze kły. Klaus płynnym ruchem skręcił jej kark
i wziął ją na ręce.
- Caroline idź i znajdź prawdziwą Elenę, my będziemy czekać
na zewnątrz.
Blondynka kiwnęła głową i pobiegła przed siebie. Ja i Klaus
szliśmy do samochodu, mówiąc wszystkim po drodze, że dziewczyna jedynie
zasłabła i, że zabieramy ją do domu. Natknęliśmy się na Alaricka.
- Co się stało? Nic jej nie jest? – zapytał z troską.
- To nie jest Elena – szepnąłem do niego i kiwnąłem głową,
żeby poszedł z nami.
Elena
Wyszłam z łazienki i nie zobaczyłam Damona. Powiedział, że
zaczeka, po za tym mieliśmy się nie rozdzielać. Byłam wściekła, ale później
zrozumiałam, że może Klaus znalazł wampira i dał mu sygnał. Włóczyłam się po
korytarzu w poszukiwaniu kogoś z mojej paczki. Spotkałam Jeremy’ego, który
siedział ze swoimi kolegami i pili jedno piwo na spółkę. Wzięłam go na stronę.
- Co ty wyrabiasz?
- Spokojnie, Elena. Przecież jest nas pięcioro… - powiedział
z uśmiechem na twarzy.
- Mimo wszystko, nie uważasz, że nie jesteś za młody? Co by
było gdyby się Jenna dowiedziała? – rzuciłam ostro.
- Ale się nie dowie… O ile jej nie powiesz.
Spojrzałam na niego karcąco, ale ostatecznie obiecałam, że zostanie
to między nami. Zostawiłam go z kolegami i poszłam na salę. Kiedy tylko
otworzyłam drzwi, dopadła mnie Caroline. Była nieźle przerażona i zasapana.
- Elena! Wszędzie cię szukałam! Chodź, nie mamy czasu!
- Co się stało? – próbowałam ją zatrzymać.
- Znaleźli ją! Chodź, wszystkiego się dowiesz w drodze!
Przystałam na to, chociaż byłam strasznie ciekawa, co takiego
się stało. Chwilę później stałam w objęciach Damona, który wcale nie chciał
mnie wypuścić. Całował mnie po głowie, gładził moje włosy i trzymał mocno, tak
mocno, że zaczynało brakować mi oddechu.
- Ym… Damon, możesz mnie puścić? – wysapałam, ale brunet
pokręcił głową.
Po krótkiej chwili jednaj rozluźnił uścisk, a ja pocałowałam
go. Mężczyzna uspokoił się i ostatecznie odsunął ode mnie.
- Czy ktoś mi wreszcie wytłumaczy, o co chodzi? Gdzie jest ta
wampirzyca? – zapytałam zirytowana.
Klaus machnął do mnie ręką, abym podeszła. Stanęłam przed
bagażnikiem, a pierwotny otworzył go. Nie mogłam uwierzyć, w to co tam
zobaczyłam. Kobieta wyglądała identycznie, jak ja. Miała taki sam strój,
fryzurę… Na samym początku byłam przekonana, że to ja tam leżę, martwa…
- To inny sobowtór – wyjaśnił Klaus – Najprawdopodobniej jest
to jakaś twoja prapraprababka.
- Aha – to jedyne, co przyszło mi do głowy.
Stałam przed bagażnikiem i nie wiedziałam, co zrobić. To, co
widziałam było bardzo dziwne i mój umysł nie mógł tego pojąć. Z zadumania
otrząsnął mnie Klaus, który zatrzasnął klapę samochodu.
- Wsiadajcie – Damon otworzył drzwi. Razem z Caroline powoli
weszłyśmy do środka, jednak wcześniej poprosiłyśmy Bonnie, aby dopilnowała
balu.
Po kilku minutach byliśmy w pensjonacie. Pierwotny wniósł
mojego sobowtóra do celi, w której kiedyś starszy Salvatore przetrzymywał
Stefana. Rzucił ją na ziemię, dosłownie rzucił, aż mnie wzdrygnęło, a następnie
zaaplikował jej całą strzykawkę werbeny.
- To powinno wystarczyć, żeby była nieprzytomna przez kilka
godzin – powiedział Klaus, można rzec, że do siebie.
- Ale… Myślałam, że chcecie ją tak jakby… Przesłuchać? –
zapytałam, nie kryjąc zdziwienia.
- Najpierw musimy dokończyć bal – blondyn spojrzał na
Caroline, która odpowiedziała mu uśmiechem.
Pierwotny zamknął ciężkie drzwi i cała nasza czwórka wróciła
na górę, gdzie czekał na nas Alarick. Okazało się, że dopiero dojechał,
ponieważ zatrzymano go w szkole.
Chłopaki obiecali mu wszystko dokładnie opowiedzieć, ale
później, jednak nauczyciel był uparty, co w sumie mi pasowało. Mówił, że zawsze
o wszystkim dowiaduje się ostatni i użył jeszcze kilku argumentów. Damon i
Klaus kiwali głowami, ale chcieli tylko, żeby skończył.
- Ja zostanę i wytłumaczę ci, co się stało – powiedziałam
nagle. Zauważyłam, że Damon zerknął na mnie zawiedziony, ale oczywiście
zaproponował, że również zostanie.
Klaus i Caroline pożegnali nas i opuścili posesję.
Usiadłam w salonie, a mężczyźni poszli moim śladem. Damon
zajął miejsce obok mnie, a Alarick naprzeciwko.
- Słuchajcie, nie chcę wam przeszkadzać, jeśli chcecie to
idźcie na ten bal. Ja po prostu mam dość tego, że nigdy o niczym nie wiem –
tłumaczył się szatyn.
- Rick, jest okej, ja i tak już nie mam ochoty na tańce –
powiedziałam wzdychając.
Popatrzyłam na Damona, który sączył Burbona i miał nieobecny
wzrok. Wiedziałam, że chciał jeszcze wrócić na imprezę, ale dobrze to ukrywał. Zaczęłam
tłumaczyć Rickowi, co w ciągu tej godziny zaszło. Wampir dołączył się po chwili
i dodał kilka istotnych informacji, o których ja nie wiedziałam. Oczywiście
skończyło się na tym, że wypili prawie całą butelkę Burbonu, a Alarick, delikatnie
zataczając się, chciał wrócić do domu.
- Czekaj, czekaj, czekaj! – powiedziałam szybko i wzięłam go
pod ramię – Myślę, że lepiej będzie, jeśli przenocujesz tutaj. Pokojów nie
brakuje.
Zaprowadziłam go na schody, a następnie wróciłam do Damona.
Mężczyzna siedział w tym samym miejscu, ale nie czułam już u niego takie
napięcia, jak wcześniej. Szłam powoli w jego kierunku, a kiedy byłam blisko,
brunet podniósł na mnie oczy.
- Przepraszam – powiedziałam i usiadłam obok niego.
- Za co? – zapytał, ale zdawałam sobie sprawę, że tylko
udaje.
- Wiem, że chciałeś iść na bal…
- Eleno, nie gniewam się – przerwał mi.
- Ja po prostu… Próbuję sobie wszystko poukładać. Tyle się
dzisiaj działo… Ja…
Damon położył dłoń na mojej, a następnie zaplótł nasze palce.
Czułam, że mężczyzna cały czas mnie obserwuje, ale ja sama, jakoś nie mogłam
podnieść wzroku. Po chwili, wolną ręką, dotknął mojej twarzy i skierował ją w
swoją stronę. Spojrzałam na niego niepewnie i zauważyłam, jak kąciki jego ust
unoszą się delikatnie do góry. Zaczęłam zbliżać swoją twarz do jego. Zamknęłam
oczy, cicho nabrałam powietrza w płuca i czekałam, aż złączymy nasze usta w
pocałunku.
Niestety… Kiedy dzieliły nas zaledwie milimetry usłyszeliśmy
dźwięk tłuczonego szkła. Wzdrygnęłam się, ponieważ w domu panowała głęboka
cisza, poprzetykana jedynie naszymi oddechami.
- Myślisz, że to…? – Damon uniósł brwi i popatrzył na mnie
porozumiewawczo.
- Rick! – krzyknęliśmy oboje i uśmiechnęliśmy się.
- Nic się nie stało! – usłyszeliśmy w odpowiedzi.
Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy jeszcze w salonie nie
rozmawiając. Oparłam głowę na ramieniu wampira, a on objął mnie ramieniem,
powodując, że czułam się bezpiecznie. Delektowałam się jego zapachem, który za
każdym razem zwalał mnie z nóg i powodował, że mogłam go wdychać godzinami.
Zbliżała się godzina 10, więc było jeszcze bardzo wcześnie, a
oczy same mi się zamykały. Poderwałam się do góry i uderzyłam bruneta w pierś.
- Au?! – uniósł ręce w geście poddania się.
- Przepraszam – powiedziałam szybko, a następnie cmoknęłam go
delikatnie – Chodź. Jedziemy na imprezę.
- Ale… Myślałem, że nie masz ochoty „tańcować” – powiedział.
- Mam ochotę posłuchać, jak grasz na gitarze – powiedziałam,
siląc się na słodki ton.
- Mi tam pasuje – wzruszył ramionami.
Ubierałam buty, kiedy Damon napisał coś na kartce papieru i
położył obok butelki bursztynowego płynu. Mężczyzna wystawił rękę, a ja ujęłam
ją, następnie wyszliśmy z budynku i skierowaliśmy się do samochodu.
Nie minęło 10 minut, a już byliśmy na sali gimnastycznej,
pełnej od pijanych uczniów. Widziałam Caro z Klausem, którzy tańczyli szalenie
na parkiecie. Pojedyncze kropelki potu spływały po ich twarzach.
Damon cały czas kierował się w stronę sceny, gdzie grała
kapela. Przepychaliśmy się pomiędzy znajomymi twarzami. Widziałam zazdrosne
twarze dziewczyn, które patrzyły na Damona z iskierkami w oczach. Uśmiechałam
się wtedy do siebie, myśląc jaka ze mnie szczęściara, jednakże zaraz do mojego
umysłu docierały mroczne fakty. To, że moja krew leczy z wampiryzmu, mam
sobowtóry, mój chłopak jest wampirem, przyjaciel hybrydą…
Nie zauważyłam, kiedy brunet puścił moją dłoń. Stałam teraz
naprzeciwko sceny. Zauważyłam, jak chłopak rozmawia z jednym nastolatkiem z
zespołu. Od razu pomyślałam o tym, że hipnotyzuje go, aby pozwolił mu zagrać.
Zapewne miałam rację, bo blondyn po chwili kiwnął głową i oddał gitarę
Damonowi.
Stanęłam z założonymi rękami i wpatrywałam się w moją
sympatię. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie uroczo, a moje serce zabiło mocno i
poczułam motyle w brzuchu.
- Cześć wam – Salvatore zaczął mówić do mikrofonu – Chciałbym
zadedykować ten utwór pewnej wyjątkowej dziewczynie, która chciała posłuchać,
jak gram – mówiąc to patrzył mi się prosto w oczy.
Odłożył mikrofon i zaczął grać. W głośnikach rozbrzmiewał
dźwięk http://www.youtube.com/watch?v=DhPdg3Uws7g Widziałam,
że wkładał w to całe swoje serce. Jego palce zgrabnie skakały po odpowiednich
strunach. Chodził po scenie, a grał, jakby od niechcenia, jednak nie usłyszałam
ani jednego fałszywego dźwięku. Była to piękna piosenka o miłości, a jeszcze
piękniej zagrał ją Damon. Próbował przekazać nią swoje uczucia. Zerknęłam na
dziewczyny obok. Siedziały w grupkach i wzdychały, cały czas patrząc na mojego
chłopaka. Brunet przestał grać, a na sali zapanowała cisza. Wszyscy spoglądali
na niego z zachwytem.
W oczach stanęły mi łzy i nawet nie zaczęłam klaskać.
Grzbietem dłoni ocierałam słony płyn, jednakże płakałam ze szczęścia, radości.
Sekundę później usłyszałam znajomy brytyjski akcent, który krzyczał i klaskał
głośno. Po chwili cała sala wiwatowała, a Damon ukłonił się i zeskoczył ze
sceny.
Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. Wampir objął
mnie i mocno uściskał.
- I jak? Podobało się? – spytał.
Nie odpowiedziałam, tylko pocałowałam go namiętnie. Nasze
usta trwały złączone przez kilka długich sekund.
- Potraktuję to, jako potwierdzenie – powiedział, kiedy
odsunęłam się od niego.
- Bardzo mi się podobało – dodałam i uśmiechnęłam się
delikatnie – Ale, jak udało ci się namówić tego chłopaka, aby pozwolił ci
zagrać? Zahipnotyzowałeś go?
- Ej! Nie zawsze muszę kogoś zmuszać, czy hipnotyzować, aby
coś dostać. Czasami po prostu wystarczy mój wdzięk i miły ton – powiedział
nonszalancko.
- Taa, mhm.
- A spadaj – rzucił i odsunął się ode mnie, a ja zaśmiałam
się.
Klaus
Wraz z Caroline staliśmy przed szkołą i czekaliśmy na Damona
i Elenę. Na niebie nie było ani jednej chmury, więc obserwowaliśmy gwiazdy,
które pięknie lśniły. Spojrzałem na blondynkę, która wpatrywała się w przestrzeń.
Jej bladą, smukłą twarz oświetlał księżyc. Zauważyłem, że dłonie drżą jej
delikatnie. Zdjąłem marynarkę i okryłem jej ramiona.
- Dziękuję – powiedziała i posłała mi uśmiech.
Zaproponowałem, abyśmy usiedli i poczekali na nich na
pobliskiej ławce, bo nie wiadomo, kiedy wrócą. Dziewczyna przystała na to.
- Podoba ci się takie życie? – zapytała nagle i naciągnęła
marynarkę na ramiona.
- Co masz na myśli, kochana?
- No, czy podoba ci się życie… wampira? – ostatnie słowo
powiedziała szeptem i rozglądnęła się na boki.
- Ma to dobre i złe strony – powiedziałem krótko, bo nie
miałem ochoty na rozwijanie tego tematu. Caroline chyba wyczytała to z mojej
twarzy, bo nie kontynuowała.
Siedzieliśmy w błogiej ciszy i napawaliśmy się swoją
obecnością. Niestety ta błoga cisza skończyła się w chwili, gdy z budynku
zaczęli wychodzić uczniowie.
- Idą – szepnąłem jej do ucha.
- Gdzie? – spojrzała na mnie zaskoczona.
Uśmiechnąłem się z satysfakcją i oparłem wygodniej o ławkę,
krzyżując ręce. Po chwili Damon i Elena wyszli ze szkoły. Brunet od razu
skierował się w naszą stronę, a ja wstałem z ławki i wyciągnąłem do nich ręce.
- Stary! Dałeś niesamowity koncert! – pogratulowałem mu i
poklepałem po ramieniu.
- Wiem – odpowiedział „skromnie” , uśmiechając się cwaniacko.
- A wiesz, że czeka nas długa noc? – uniosłem brwi.
- Tak, domyślam się – mina mu widocznie zrzedła.
- Ale może będzie zabawnie? – mrugnąłem do niego
porozumiewawczo, a młodszy wampir ucieszył się, jednak nie dał tego po sobie
poznać. Jedną z zalet bycia pierwotnym wampirem jest to, że mogę czytać innym
wampirom w myślach – Dziewczyny… Was może odwieziemy do domów?
- Dobry pomysł – powiedziała szybko Caroline – Nie mam ochoty
się męczyć całą noc, z resztą mnie i tak to nie dotyczy.
- Ja też się zgadzam – Elena kiwnęła głową – Ale macie mnie
informować na bieżąco.
Caroline wsiadła do mojej Impali, a partnerka Damona
skierowała się w stronę jego samochodu. Umówiłem się z brunetem, że spotkamy
się u niego w Pensjonacie.
Parę minut później parkowałem przed domem Caroline. Wyszedłem
z pojazdu i elegancko otworzyłem jej drzwi. Kobieta ujęła moją dłoń, a ja
płynnym ruchem przyciągnąłem ją do siebie delikatnie. Staliśmy tak teraz,
twarzą w twarz. Czułem jej przyspieszone bicie serca, nocną ciszę zakłócały
jedynie nasze oddechy. Patrzyłem w jej lśniące, piękne oczy, w których tańczyły
pojedyncze iskierki podniecenia.
- Dziękuję za cudowny wieczór, panno Forbes – powiedziałem
cichym i tajemniczym głosem.
- Zawsze do usług, panie Mikaelson – uśmiechnęła się delikatnie,
a następnie zbliżyła usta do moich.
Pocałunek nie trwał długo, ale był… Można rzec wyraźny.
Przekazaliśmy w nim wszystko, co w nas siedziało. Odprowadziłem ją do drzwi i
jeszcze raz pożegnaliśmy się krótkim cmoknięciem.
- Zadzwonię jutro – obiecałem odchodząc i ostatni raz
spoglądając na złotowłosą.
- Klaus! – zawołała mnie. Odwróciłem się i zobaczyłem, jak
trzyma w rękach moją marynarkę – Zapomniałeś…
- Zatrzymaj ją na razie – uśmiechnąłem się i wsiadłem do
samochodu. Następnie przekręciłem kluczyk i odpaliłem silnik.
CZYTANIE = KOMENTOWANIE
Opis balu bardzo mi się podobał. Dobrze że udało im się złapać tego sobowtóra,ale ciekawe kim ona jest i czego chce.Damon grający na gitarze był nawet ok,ale...nie moje klimaty:)Ogółem rozdział bardzo udany(jak zawsze)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam jutro do mnie na NN;D
Piękny rozdział... Tyle romantycznych scen, Damon i Elena, Klaus i Caroline. Tylko szkoda, że nasz ukochany pierwotny nie zagrał razem z Salvatore'm na gitarach! To było by coś. ;d Nasz Kath, przebiegła jak zawsze. <3
OdpowiedzUsuńA tak wgl. gratuluję miejsca, pani Vice Mistrzyni Polski. ;D
Życzę weny i pozdrawiam. :)
ciekawe co kombinuje Katrinne i z jakiego powodu była na balu hciałabym żeby to Klaus ją przesuchiwał to było takie romantyczne kiedy Damon gral na gitarze dla Eleny żeby tylko Katrinne nie zrobiła nic Ricowi pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI to lubie! Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńTak zajebiscie opisujesz wszystko :) ! Twoja Delena jest romantyczna, słodka..a za razem realistyczna , pełna namiętności i docinek. Tak świetnie się to czyta, no po prostu nie mogę się oderwać i baaardzo mi przykro, że rozdziały nie są dłuższe :)
Klaroline - taka.. Ahh *.* taka cudownaa ;) choć przyznam, że taka odmiana iż Caroline tak lata za Klausem jest zaskakująca :D fajnie się czyta ;)
Hahaha, fantastyczna scena z Alaricem :D Hahaha, gdy drze się z góry "Nic się nie stało!" - genialne po prostu usmiałam się :D
Trzymaj się i mam nadzieję, że NN pojawi się dość szybko :)
Buziaki, Dominika :* :)
Cześć! :)
UsuńZapraszam do mnie na Delenę, jest NN :P
http://forbidden-looove.blogspot.com/
PS: Zapraszam na funpage'a na facebook, poświęconego mojemu blogu o Klaroline, info na :
http://forbidden-looove.blogspot.com/ pod koniec notki :)
Twoje zamówienie na zaczarowane-szablony zostało wykonane! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam!
Polecam Ci ustawienie sobie jednego postu na stronie, szablon będzie o wiele ładniejszy :)
UsuńOo jak fajnie, że Damon gra na gitarze *__* Podoba mi się to! :D
OdpowiedzUsuńW końcu jest jakieś opowiadanie o Delenie, gdzie tak się jaram tymi romantycznymi scenami nie tylko Damonem i Eleną, ale teraz i Klausem z Caroline <3 Po prostu BOSKO! Jesteś najlepsza :D
Pozdrawiam z bloga:
http://mojahistoriadlaciebie.blogspot.com/
PS bardzo podoba mi się Twój nowy szablon! :)
UsuńHejka !
OdpowiedzUsuńTu nowa czytelniczka ;)
Pochłonęłam raz dwa twoje rozdziały i przyznam, że bardzo mi się spodobały! Stworzyłaś przepiękną historię, która ogromnie mnie wciągnęła... Delena cudowna... A jak Damon grał na gitarze... miałam to przed oczami, aż mi łzy stanęły w oczach tak mnie ta piosenka wzruszyła... Stwarzasz na prawdę niezwykły na stórj w swoim opowiadaniu i co najważniejsze przenosisz w nie czytelnika... A Klaroline też równie cudowna co Delena, wkładasz między nich tyle romantyzmu, ale takiego prawdzwiego... Mogła bym tu jeszcze dłuuugo wypisywać jak bardzo urzekła mnie ta historia i wgl...
CZekam z niecierpliwoscią na NN!
Pozdrawiam i do napisania :)
Ps zapraszam do mnie wampirza-historia.blogspot.com na którym możesz mnie informować u sb o notkach nowych ;)
Cześć! Nieźle piszesz. I masz wykurwisty szablon! ;)
OdpowiedzUsuńWielbię Klaroline. <3
Cześć!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na NN, na Klaro ;)
"Witaj, Damonie. Nie pilnujesz swej Eleny? Nie wiadomo co Silas może chcieć zrobić z sobowtórem.. Na twoim miejscu siedziałbym przy niej.
- Pilnuj swojej Barbie, bo raz już ją zaatakowali, cudem odzyskała życie. Caroline jest taka naiwna, musisz ją jeszcze wiele nauczyć. Ale uważaj. - odchrząknął, przykładając pięść do ust. - .. uważaj żeby nie stała się taka, jak ty."
http://hate-is-the-beginning-tvd.blogspot.com/
Rozdział genialny i romantyczny. Dobrze, że schwytali tą wampirzycę. Opis balu super. Czekam na następny rozdział. Weny życzę. Zapraszam do mnie na rozdział pierwszy, mam nadzieję, że zajrzysz. http://szkolamagow.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń