Hej ; - )) Nic nowego u mnie nie słychać, a u was?
Czytajcie, komentujcie i nie wiem, co tam chcecie :P
Ten rozdział jest dosyć długi i mam nadzieję, że Wam się spodoba. Oczywiście liczę na szczere komentarze ;*
Klaus
- Wiedziałem! – syknął Damon.
- Hej, hej! Spokojnie, to nie tak, jak myślisz – tłumaczyłem.
- No to słucham – oparł się o krzesło i przyglądał mi się
uważnie.
- Elena nie jest zwykłym… Człowiekiem. Jest sobowtórem
Kateriny Petrovej, która jest sobowtórem Tatii. Tak, uważasz pewnie, że to nic
nie zmienia, a jednak…
- Ale przecież rodzicie Eleny są Gilber… - nagle zrozumiał –
To nie są jej biologiczni rodzice.
- Tak. Dobra, Damonie, powiem wprost, później, jak będziesz
miał pytania to z chęcią odpowiem… - westchnąłem. Młody wampir czekał z
niecierpliwością – Elena jest żywą bronią na wampiry.
Salvatore wybuchnął śmiechem. Nie oczekiwałem takiej reakcji,
bo to poważna sprawa.
- W jakim sensie? – rechotał w dalszym ciągu brunet.
- Jej krew jest toksyczna dla wampira. Nikt nie wie, co się
dzieje po jej wypiciu… W każdym bądź razie, moje źródła donoszą, że to prawda.
- Nie no, weź przestań to, jakieś żarty – prychnął Damon,
jednak widząc moją minę, chyba uprzytomnił sobie, że mogę mówić prawdę. W
dalszym ciągu mi nie wierzył, ale nie dziwę mu się. Przecież jestem pierwotnym
wampirem, po co miałbym mu to mówić?
- Mówię poważnie, Damonie. Przemyśl to, a później zadzwoń to porozmawiamy. Ja muszę iść coś załatwić – rzekłem spokojnym tonem i
wstałem z miejsca. Brunet zrobił to samo i podaliśmy sobie ręce – Do
zobaczenia.
Wampir mruknął coś niezrozumiałego i zajął z powrotem swoje
miejsce. Za jednym razem wypił całą szklankę Burbonu w ogóle się nie krzywiąc.
Wyszedłem z Mystic Grilla i uśmiechnąłem się do siebie. Myślę, że nasza
znajomość będzie ciekawa.
Damon
„Elena bronią na wampiry? Pff…” – mruknąłem do siebie.
Chociaż z jednej strony… Ale nie, to niemożliwe. Przecież na świecie istnieją
inne sobowtóry, dlaczego akurat ona? Zdjęcie kobiety, które pokazywał mi Stefan
to pewnie Katerina. Faktycznie wyglądały identycznie. Włosy, oczy, rysy twarzy,
ale to nie znaczy, że jest to coś dziwnego. No może trochę…
Po kilku szklankach alkoholu wyszedłem z baru. Dochodziła
24:00. Powinienem porozmawiać z Eleną, ale najpierw muszę się upewnić, że to
prawda. Na razie nie musi o tym wiedzieć. Z dobrymi myślami zaparkowałem przed
domem dziewczyny. Cicho zatrzasnąłem drzwi i podszedłem pod okno od jej
sypialni. Kobietka zostawiła je otwarte, zapewne z myślą o mnie. W pokoju
świeciło się światło, więc nastolatka jeszcze nie spała.
- Czekasz na mnie? – zapytałem szeptem, zaraz po tym, jak
wampirzym tempem wskoczyłem do pomieszczenia. Elena nawet nie podskoczyła,
tylko po chwili podniosła oczy i przewróciła nimi.
- Już mnie tak łatwo nie przestraszysz – powiedziała i
odłożyła książkę. W następnej kolejności wstała i skierowała się w moim
kierunku.
- No popatrz, odważna się zrobiłaś – powiedziałem aksamitnie
i uśmiechnąłem się łobuzersko.
- Musiałam, skoro mój chłopak jest wampirem. Jestem
przygotowana na różne dziwne rzeczy, którymi z pewnością mnie jeszcze zdołasz
zaskoczyć – objęła mnie za szyję i wpatrywała się w moje oczy. Jej spojrzenie
uspokajało mnie, bardziej niż szklanka Burbonu. Miała w sobie coś, czemu nie
mogłem się oprzeć. Taką lekkość, zdecydowanie, dobroć i opanowanie. Objąłem ją
delikatnie w talii, jednak nie pozwoliłem sobie na nic po za tym. Uśmiechnąłem
się słodko.
- Kocham cię w tej pidżamce – powiedziałem uroczo. Dopiero
teraz zauważyłem, że dziewczyna ma na sobie beżowy strój z czarną koronką.
Majtki delikatnie opinały jej jędrne i gładkie pośladki, a górna część
podkreślała zgrabną talię i piękne piersi. Góra i dół prześwitywały delikatnie,
dlatego też uśmiechałem się do siebie.
- Ładna, nie? – Zrobiła piruet, prezentując się od tyłu i od
przodu, a kiedy wylądowała przede mną, przyciągnąłem ją do mojego ciała,
złączając nasze usta w pocałunku pełnym namiętności i pożądania. Obsypałem ją
krótkimi, natarczywymi buziakami schodząc coraz niżej. Usta, szyja, ramiona,
mostek, a w końcu klatka piersiowa. Nim się spostrzegłem nie miałem na sobie
górnej części garderoby, a Elena dalej pozostawała w swojej pidżamce. Leżeliśmy
teraz na łóżku, ja pochylałem się nad szatynką, która wplotła dłonie w moje
włosy i w dalszym ciągu muskała wargami moje usta. Pogładziła mnie po torsie, a
po moim ciele przeszedł dreszcz podniecenia.
- Mm… Podoba ci się? – szepnęła zmysłowo do mojego ucha i
opuszkami palców jeździła po moim tułowiu. Znajdowała się przy pępku, później
niżej i niżej, aż doszła na granicę spodni, gdzie ponownie wzdrygnąłem się,
czując jej subtelnie łaskoczący dotyk.
Teraz przyszła moja kolej, aby ją trochę rozgrzać. Delikatnie
podciągnąłem jej top do góry, ukazując fragment brzucha. Obsypałem go
pocałunkami, a dziewczyna jęknęła cicho, czuć było jednak, że jest jej
przyjemnie. Po niespełna 10 minutach nie mieliśmy na sobie już nic. Słyszałem
mocne bicie jej serca i szybki oddech spowodowany wysiłkiem. Podczas stosunku
całowaliśmy się, żeby jęki rozkoszy czy moje, czy Eleny nie obudziły
domowników. Po udanym seksie położyłem się obok szatynki. Westchnąłem ciężko.
Już od bardzo dawna nie uprawiałem tak mocnego, wyczerpującego i namiętnego
seksu. A raczej nigdy takiego nie uprawiałem, a współżyłem z wieloma kobietami.
Wraz z Eleną wpatrywaliśmy się w sufit, słyszałem jedynie jej niespokojny
oddech i szybkie krążenie krwi w jej żyłach. Gdyby moje serce naprawdę żyło, to
zapewne zachowywałoby się tak samo.
- Damon… - przerwała błogą ciszę Elena. Przewróciłem się na
bok i spojrzałem na nią pytająco – Nie założyłeś prezerwatywy. Zeszłym razem
też – przeraziła się.
Z szerokim uśmiechem pogładziłem ją po włosach.
- Wampiry nie mogą mieć dzieci, można by rzec, że po
przemianie jesteśmy bezpłodni.
- Nawet wampir z wampirem?
- Hm… W tym przypadku, teoretycznie jest to możliwe, ale
nigdy nie słyszałem, żeby to się stało – pocałowałem ją w czoło – Ale ty
wampirem nie jesteś, więc jesteśmy bezpieczni.
Dziewczyna uspokoiła się i odetchnęła z ulgą. Nasze ciała wciąż
były rozpalone i mokre od potu. Objąłem ją lewym ramieniem i wtuliłem głowę w
poduszkę. Zdawałem sobie sprawę, że dziewczyna dalej nie śpi, bawiła się moimi
niesfornymi kosmykami włosów, które teraz były w całkowitym nieładzie.
Otworzyłem oczy i uniosłem kąciki ust.
- Przerażasz mnie – powiedziałem.
- A to dlaczego?
- Nie wiem. Jesteś jedyną kobietą, która tak na mnie działa –
mruknąłem.
- Mam to uznać za komplement? – uniosła delikatnie brwi.
- A jak myślisz? – posłałem jej szelmowski uśmiech.
- Idź lepiej spać, bo zaczynasz pieprzyć głupoty.
- Przepraszam bardzo, już się zamykam – powiedziałem z lekkim
oburzeniem i zamknąłem oczy. Po chwili znowu poczułem dotyk jej miękkich dłoni.
Elena ponownie zaczęła bawić się moimi czarnymi kosmykami.
- Odczepisz się od moich włosów?! – burknąłem i przewróciłem
się na drugi bok – Jak mam spać, skoro mnie rozpraszasz?
- No dooobrze, ale myślałam, że wampiry nie potrzebują snu –
szepnęła.
- Bo to prawda, ale ja lubię spać – powiedziałem przez ramię.
Dziewczyna już nic nie powiedziała i myślałem, że się
uspokoiła, bo przez moment nic nie słyszałem. Raz na jakiś czas przekręcała się
z boku na bok, ale to normalne wśród ludzi. Moje przypuszczenia okazały się
niesłuszne. Poczułem miłe i znajome dotknięcie, jednak tym razem biegło ono
wzdłuż mojego kręgosłupa. Westchnąłem z zachwytem, chociaż naprawdę chciało mi
się spać. Wkrótce później dziewczyna pocałowała mnie w tył szyi, a następnie
zassała mi skórę ustami, tworząc tak zwaną „malinkę”.
- Musiałaś? Jestem wampirem, który daje się obmacywać i
całować zwykłej śmiertelniczce. Moja reputacja spadnie, jeśli ktoś to zobaczy –
jęknąłem.
- Zaznaczam po prostu swój teren, kochanie.
- Ehh… Lepiej ty idź spać, bo zaczynasz pieprzyć głupoty –
zacząłem ją przedrzeźniać, perfekcyjnie udając ton jej głosu.
- Bo będziesz spać na podłodze! – zagroziła.
- Okej, już się zamykam. Rób ze mną, co tylko chcesz, ale nie
każ mi spać na podłodze! Błagam cię!
- Zamknij się, bo obudzisz Jenne i Jeremy’ego! – szturchnęła mnie
delikatnie, a ja odwróciłem się szybko, bardzo szybko i skradłem jej buziaka.
Dziewczę uśmiechnęło się, a ja ponownie objąłem ją ramieniem.
W taki sposób zasnęliśmy po wspaniałej nocy, pełnej wrażeń.
Elena
Z błogiego snu obudził mnie irytujący dźwięk budzika. Nie
otwierając oczu, szturchnęłam leżący na kasliku zegar, a ten wyłączył się dając
mi jeszcze pospać w ciszy. Nagle poczułam, jak coś trąciło mnie w nogę.
- Auu – jęknęłam, choć wcale mnie nie zabolało. Przypomniałam
sobie wczorajszą noc i dopiero wtedy zorientowałam się, że Damon tu nocował.
- Dzień dobry, słoneczko – popatrzył na mnie spod
przymrużonych powiek.
- Mam nadzieję, że dobry – mruknęłam i delikatnie trąciłam go
nosem.
Usiadłam na łóżku i przeciągnęłam się. Damon wciąż leżał z
głową w poduszce i czułam, jak obserwuje mnie jednym okiem. Wstałam i podeszłam
do krzesła, na którym leżał mój szlafrok. Podczas chodzenia ruszałam
kokieteryjnie biodrami, wywołując przy tym łakomy wzrok mężczyzny.
- Gdzie ty idziesz? – mruknął ospale.
- Jak to gdzie? Do szkoły – powiedziałam oschle.
- Oh, daruj sobie – podniósł się na łokciu i patrzył, jak
robię sobie delikatny makijaż.
Nałożyłam błyszczyk na usta, a następnie podeszłam do
kochanka i usiadłam przy nim na łóżku. Pogładziłam go po twarzy, na której
pojawił się słaby zarost, nadający mu jedynie uroku i powabu. Nachyliłam się i
pocałowałam go długo i żarliwie.
- Nie mogę, wczoraj byłam na dwóch ostatnich godzinach u
lekarza. Muszę to nadrobić – powiedziałam uszczypliwie i poklepałam wampira po
plecach – Wstawaj.
- Maaaamo! Jeszcze 5 minut… - lamentował, ale po chwili
podniósł się i ubrał, rzucone wcześniej na podłogę, majtki.
Sama byłam
już ubrana, jedyne, co mi zostało to ułożyć włosy. Damon stał chwilę i
wpatrywał się we mnie, jednak poszedł do łazienki. Otworzył drzwi, ale
zaraz zamknął je i usiadł na łóżku.
- Czemu się wróciłeś? – zapytałam i obróciłam się na krześle.
- Twój brat
myje zęby – powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
- Boże,
proszę cię… Powiedz, że żartujesz – spojrzałam na niego przejęta.
- Niestety, nie
żartuje – przejechał ręką po swojej twarzy i szeroki uśmiech zawitał na jego
twarzy.
- Jenna mnie
zabije…
- Sama
kazałaś mi wstawać – powiedział beztrosko i wzruszył ramionami. Położył się na
łóżku i zaczął bawić się moim pluszowym misiem.
- Zamknij się!
– burknęłam i rzuciłam w niego poduszką, ale wampir zrobił szybki zwód i zanim
się obejrzałam stał obok mnie.
- Ale jesteś
niemiła – powiedział i wyciągnął do mnie palec wskazujący, jakby chciał mi
pogrozić. Stał tak z rękami założonymi na biodrach i w samych, białych
bokserkach. Zrobiło mi się gorąco na jego widok, ale musiałam się opanować.
Czułam się, jakbym była od niego uzależniona.
- A ty
jesteś kochany – powiedziałam uroczo i posłałam mu piękny uśmiech.
- Wiem, ale
nie mam pojęcia, dlaczego tak bardzo cię kocham – westchnął.
- Hmm… Może
dzięki mojej urodzie, inteligencji, wdzięku? – podsuwałam mu pomysły i objęłam
go za szyję.
- Mmm… -
zastanawiał się – Nie, to nie to – powiedział i odwrócił głowę.
- Głupek! –
rzuciłam i zaatakowałam go, ale Salvatore był szybszy. Złapał mnie za ręce,
tak, że nie mogłam się ruszyć.
- Właśnie za
to cię kocham – powiedział czarująco i uśmiechnął się.
Damon
Po naszych
porannych przekomarzaniach, ubrałem się i pożegnałem z Eleną. Życzyłem
powodzenia w tłumaczeniu się Jennie, co tutaj robiłem i wyskoczyłem przez okno.
Wcześniej obiecałem jeszcze, że do niej zadzwonię.
Pojechałem
do Pensjonatu, bo przyszła pora na kolejną braterską rozmowę. Nie miałem na nią
najmniejszej ochoty, ale musiałem ją odbyć, ponownie i będzie tak, dopóki nie
dowiem się, co Stefan kombinuje. Zajechałem pod willę i wyszedłem z pojazdu.
Poszedłem od razu do piwnicy, a po drodze napiłem się torebki krwi. Byłem
strasznie osłabiony, nie wiem czym. No chyba przecież nie… Nie, no bez jaj. Na
pewno nie. W końcu jestem wampirem, nie męczę się… Seksem i to seksem z
śmiertelniczką. Może nie zwykłą, ale w dalszym ciągu Elena to człowiek. Przemyłem
twarz zimną wodą, żeby oprzytomnieć. Kropelki wody delikatnie spływały po moim
obliczu i włosach. Potrząsnąłem głową, aby pozbyć się nadmiaru tlenku wodoru.
- Od razu
lepiej! – westchnąłem i wyprostowałem się.
Ciemnym
korytarzem powędrowałem do celi Stefana. Blondyn siedział pod ścianą i
wpatrywał się w nicość. Wyglądał okropnie. Brudne i podarte ubrania, tłuste
włosy, twarz miał poplamioną błotem i resztkami krwi. Otworzyłem drzwi.
- Witaj,
bracie! – powiedziałem radośnie.
- Mhm, cześć
Damon – odpowiedział bez krzty ironii, sarkazmu i cwaniactwa, co było nie lada
zdziwieniem. Zamknąłem nas od środka, a następnie usiadłem pod ścianą,
naprzeciwko niego.
- Słuchaj,
Stefanie. Nie wiem, czy do tego jest ci Elena potrzebna, ale dowiedziałem się,
że ona jest bronią na wampiry –
powiedziałem spokojnie, obserwując go.
- Skąd
wiesz? – zapytał łagodnie, ale odkąd tu wszedłem nie obdarzył mnie, ani jednym
spojrzeniem.
- Mam pewne
źródła… - powiedziałem z ostrożnością.
- Pewnie od
Klausa. On mi też powiedział.
- No dobra –
przeciągnąłem delikatnie – Dlaczego nagle teraz jesteś taki rozmowny?
- Bo mam
mało czasu… - powiedział smutno i teraz popatrzył mi głęboko w oczy. W jego
wzroku zaobserwowałem rezygnację, ból, smutek i zwątpienie. To było naprawdę
dziwne. Nie pamiętam go takiego. Poczułem się nieswojo.
- Czekaj –
uniosłem wskazujący palec w górę, zwracając jego uwagę – Czegoś tu nie
rozumiem, przecież wampiry nie chorują, więc…
- Nie chodzi
o mnie – wtrącił – Chodzi o Lexi…
- Stefan,
jeśli próbujesz znowu tej samej sztuczki, co wcześniej, to postaraj się
bardziej. Już mnie na poczucie winy nie weźmiesz… – powiedziałem z nutką
przestrogi, ale starałem się zachować obojętny wyraz twarzy.
- Damonie…
Ja po prostu nie chcę jej stracić – wyznał z drżącym głosem. Powoli zaczynałem
go brać na serio. Jest dobrym aktorem, ale tego nie byłby w stanie udawać.
- Dobra,
bracie. Mów – rzekłem szorstko.
- Przyjaciel
Lexi powiedział jej o krwi sobowtóra, z tym wyjątkiem, że trochę dokładniej niż
wie, to sam Klaus. Nie wiem na ile to jest wiarygodne, ale Lexi zapewniała
mnie, że to prawda. Prawdopodobnie krew sobowtóra leczy z wampiryzmu… I dlatego
też jest bronią na wampiry.
- I? –
ponagliłem go ruchem ręki.
- Lexi chce
być z powrotem człowiekiem i próbowała przekonać mnie, żebym znalazł sobowtóra
i wypił jego krew razem z nią. Palnęła mi gadkę o małżeństwie, gromadce dzieci,
domku z ogródkiem i o wspólnym starzeniu się razem…
- Rozumiem –
powiedziałem i kiwnąłem głową – Nie wiesz, czy tego chcesz.
- Tak, ale
obiecałem jej… Wtedy jeszcze tego nie przemyślałem, a stracę ją, jeśli ona
lekarstwo weźmie, a ja nie.
Popatrzyłem
na niego i próbowałem poskładać myśli. Wizja, że Stefan jest znowu człowiekiem
i umiera niezbyt przypadła mi do gustu. Mimo wszystko, to mój brat i… łączy nas
coś, coś co nie pozwala mi, żebym na to przystał. Chcę jego szczęścia, ale nie
chcę go stracić. Z kieszeni w kurtce wyciągnąłem jego pierścień na słońce.
Przyjrzałem mu się, a po chwili rzuciłem go w stronę Stefana. Brat złapał go
bez problemu i zerknął na mnie zdumiony.
- Damon…
- Możesz
wyjść – powiedziałem oschle – Przemyśl, czy naprawdę chcesz to zrobić, jeśli
się zdecydujesz to załatwię ci krew Eleny. Ty, jednak nie zbliżaj się do niej,
zrozumiano? Najlepiej w ogóle nie opuszczaj pensjonatu.
- Dobrze, ty
tu rządzisz – wstał i skierował się do drzwi. Ja nadal siedziałem i gapiłem się
w podłogę – Damonie?
- Hm? –
mruknąłem zamyślony.
- A co ty
byś zrobił? – zapytał.
Zastanowiłem
się chwilę, czy kierować się jego szczęściem, czy własnym egoizmem. Druga opcja
była większą częścią mnie, która ostatecznie przeważyła. To mój brat, jedyna
rodzina. Nie mogę tak po prostu pozwolić mu odejść… Już miałem otworzyć usta,
żeby odpowiedzieć, że wolałbym pozostać wampirem, kiedy Stefan odezwał się.
- Co byś
zrobił, gdyby ta twoja, Elena dała ci taki warunek? Życie z nią, czy życie bez
niej? Wziąłbyś lekarstwo?
- Nie wiem…
- powiedziałem i zamknąłem oczy, uderzając tyłem głowy o ścianę – Myślę, że…
Spróbowałbym przekonać ją do przemiany, ale gdyby to nie wypaliło, to nie wiem,
co bym zrobił.
Wstałem i
popatrzyłem mu w oczy. Blondyn odwrócił się i wymaszerował z lochów.
Przeciągnąłem ręką po twarzy i westchnąłem. Coraz bardziej zaczynałem wierzyć,
że to prawda. Że Elena jest sobowtórem i lekarstwem, czy tam bronią. Muszę
znaleźć kogoś, kto będzie mógł potwierdzić działanie jej krwi. Jeśli to będą
tylko gdybania, to nigdy w to nie uwierzę.
Stefan
Kiedy Damon
mnie wypuścił, pierwsze, co zrobiłem to udałem się pod gorący prysznic.
Chciałem zmyć z siebie cały ten brud i smród. Zdjąłem z siebie ubrania, które
nadawały się jedynie do spalenia i wszedłem pod strumień wody.
Powiedziałem
prawdę, ujawniłem się bratu z uczuciami i poszło lepiej niż, wtedy gdy
kłamałem. Byłem zdziwiony zachowaniem Damona, bo nie podejrzewałem go, że mi
uwierzy, a co dopiero, że mi pomoże! To prawda, że się zmienił. Stał się trochę
ciapowaty, łagodny, uczuciowy i… Dobry, ale w dalszym ciągu było go stać na
arogancję, bezczelność, ironię, pogardę, tortury, walkę, obrażanie i zgrywanie
się. Potrafił to jednak kontrolować i używał tych cech tylko, w akcie
desperacji, kiedy inne metody zawiodły. Myślę, że ten związek z sobowtórem
dobrzy mu służy.
Teraz
zostało mi tylko dokładne omówienie za i przeciw bycia wampirem i człowiekiem.
Jeszcze do tego wchodził Damon. Jest moim bratem. On załamie się, jeśli
zostanie sam. Możliwe, że nawet znowu zacznie zabijać, wyłączy uczucia, jednak
może też to przyjąć, być z Eleną i zapomnieć o mnie. Zrobił wiele złego, z
czego zdaje sobie sprawę i teraz tego żałuje. Może nie mieliśmy zbyt dobrych relacji,
jako wampiry, ale wcześniej było inaczej. Byliśmy wzorem braci. W sumie te jego
niemoralne uczynki, to po części moja wina. To ja namówiłem go na dokończenie
przemiany, ponieważ bałem się śmierci i bałem się zostać sam, a teraz mam go
tak zostawić? Nie wiem, czy potrafię. Wiem, że on się o mnie martwi i troszczy,
ja o niego również, chociaż okazujemy to sobie w inny, nietypowy i pokręcony
sposób.
Teraz
pytanie: Damon, czy Lexi? Ehh… To nie będzie zbyt łatwa decyzja. Chyba będę
zmuszony zadzwonić do dziewczyny i poprosić ją o przyjazd.
Wziąłem
głęboki oddech i zakręciłem korek. Ręcznikiem wysuszyłem włosy i wytarłem
ciało. Ubrałem jeansy i białą koszulkę, a następnie opadłem bezsilnie na łóżko.
Było ono tak miękkie, że aż niewygodne. Już przyzwyczajony do spania na mokrej,
brudnej i twardej ziemi z przyjemnością wtuliłem się w aksamitną i pachnącą
pościel. Momentalnie zasnąłem, zapominając o problemach, które chciałem, żeby
zniknęły, gdy się obudzę. Było to niemożliwe, ale usnąłem z tym marzeniem.
Obudziło
mnie głośne burczenie mojego żołądka. Głód dawał o sobie znać w dosyć bolesny
sposób. Spałem niecałe 2 godziny, a czułem się rześki i wypoczęty. Zszedłem na
dół w poszukiwaniu brata. Siedział w swoim fotelu i, jak zwykle popijał
Burbona. Podniósł na mnie wzrok, ale ja wpatrywałem się w szklankę krwi, która
leżała na barku. Poczułem, jak wysuwają mi się kły. Starałem się nad tym
zapanować, co okazało się bardzo trudne.
- Wypij to,
bo jeszcze kogoś zabijesz i będę musiał po tobie sprzątać – rzekł chłodno.
W wampirzym
tempie podbiegłem do naczynia i jednym łykiem wypiłem całą jego zawartość.
Westchnąłem z rozkoszą, czując słodki i metaliczny smak krwi, którego mi tak
brakowało. Zorientowałem się, że moja twarz zmieniła się. Czerwone oczy, kły i
widoczne żyłki i tętniczki z pewnością odstraszyłyby nie jedną osobę.
- Masz
jeszcze? – sapnąłem.
- Spokojnie,
Stef. Nie chcę, żebyś się uzależnił, za chwilę doniosę ci jeszcze. Usiądź i się
uspokój.
Posłuchałem
brata, ale nie mogłem zapanować nad kłami i twarzą. Mimo wszelakich prób, nie
potrafiłem wrócić do poprzedniej postaci. Damon zauważył to i poszedł po
jeszcze jeden woreczek krwi. Wypiłem go i wróciły mi siły. Od razu poczułem się
pewniejszy i silniejszy.
- Widzę, że
nieźle cię podsuszyłem – zaśmiał się cynicznie brunet i oderwał wzrok od
zeszytu. Dopiero teraz zauważyłem, że coś czyta.
- Co to
jest?
- Szukam
informacji o sobowtórach i ich krwi, a co? – powiedział cierpko.
- Przyjaciel
Lexi został uleczony, jeśli chodzi ci o dowody – odgadłem jego myśli. Zerknął
na mnie spod przymrużonych powiek.
- Mimo
wszystko wolę sam to zbadać.
- Obawiam
się, że nic nie znajdziesz – rzuciłem szorstko.
- Jeszcze
zobaczymy… - posłał do mnie cwaniacki uśmieszek. Chciałem z powrotem pójść się
położyć i kiedy już szedłem na górę Damon zawołał do mnie.
- Stefan!
- Hm? –
odwróciłem się.
- Jeśli
będziesz chciał się napić krwi to powiedz, okej? Przez kilka dni będę musiał
cię pilnować, żebyś… Z resztą wiesz.
Przytaknąłem
i udałem się do sypialni.
Elena
Siedziałam w
kuchni i piłam kawę, czekając na Jennę i Jeremy’ego. Młody postanowił nic nie
mówić ciotce, w sumie ja o jego dziewczynach nic nie wspominam. Usłyszałam
charakterystyczny odgłos obcasów Jenny. Po jej twarzy wywnioskowałam, że nie ma
zbyt dobrego humoru.
- Kawy? –
podsunęłam jej filiżankę.
- A nawet z
pięć – jęknęła – Naprawdę, moglibyście być trochę ciszej.
Myślałam, że
wypluję tosty, które jadłam, jednak zmusiłam się, aby je przełknąć i strzeliłam buraka.
Patrzyłam na nią ze zdumionymi oczami i nie wiedziałam, co mam powiedzieć.
- Ja…
- Spokojnie,
to nie przez was nie spałam, a przynajmniej nie byliście głównym powodem. Mam
straszny zapierdziel w pracy, po prostu nie wyrabiam.
-
Przepraszam – powiedziałam – Jenna, ja… Może będziemy to robić u Damona, skoro
nie możesz spać. Jest mi wstyd… - wyznałam.
- Nie ma
czego, kochanie – pogładziła mnie po włosach – Jesteś dorosła, możesz robić, co
chcesz.
Nastała
chwila ciszy.
- Mam jedno
pytanie, Eleno.
- Słucham –
uśmiechnęłam się.
- Jest
przynajmniej dobry? – ciocia Jenna mrugnęła do mnie znacząco, a ja ponownie
zrobiłam się czerwona.
- Jest
świetny – westchnęłam i razem z opiekunką roześmiałyśmy się. W tym momencie po schodach
zbiegł Jer, ukradł mi tosta, dopił kawę Jenny i zarzucił plecak.
- Gotowe? Bo
się spóźnimy.
Popatrzyłyśmy
po sobie znacząco, wiedząc, że coś się dzieje. Jeremy spieszący do szkoły?
Choroba.
- Dobrze się
czujesz? – zapytałam pierwsza.
- Tak, tak,
tak. Możemy iść?
- Hej,
spokojnie młody. Co się tak denerwujesz?
- Teraz mam
pierwszą lekcję z nowym nauczycielem. Chodzą plotki, że jest zarąbisty!
- No dobrze.
Chodźcie – zakomenderowała Jenna i pojechaliśmy do liceum.
Pod szkołą
zauważyłam Caroline i Bonnie! Stały oparte o mercedesa blondynki i rozmawiały,
jak gdyby nigdy nic. Widocznie Bonnie przyjęła już do wiadomości śmierć babci i
pogodziła się z tym. Teraz nawet się uśmiechała, a kiedy zauważyły mnie ich
uśmiechy stały się jeszcze większe. Pożegnałam się z Jenną i szybkim krokiem
podeszłam do przyjaciółek. Przytuliłyśmy się i poszłyśmy na zajęcia. Wraz z
czarownicą udałyśmy się do klasy matematycznej, a blondynka na salę
gimnastyczną. Lekcje mijały bardzo szybko, nie wiem, dlaczego, bo zazwyczaj
ciągnęły się w nieskończoność. Wydawało mi się nawet, że nauczyciele mówią
bardzo ciekawie, słuchałam ich z uwagą, żeby zapamiętać, jak najwięcej
szczegółów.
Delikatne
promienie słoneczne starały przebić się przez szare chmury, kłębiące się nad
miastem. Raz na jakiś czas świat stawał się kolorowy, pełen barw, by po chwili
znów przybrać szary odcień, zbliżającej się jesieni.
- Psst,
Elena! – z rozmyślań wyrwał mnie szept Bonnie. Spojrzałam do tyłu, natomiast
ona wskazała głową na okno. Odwróciłam się w tamtą stronę i rozpromieniłam się
jeszcze bardziej, niż do tej pory.
Na parkingu,
przy czarnym BMW stał Damon i wpatrywał się we mnie. Czułam na sobie jego
przenikliwe spojrzenie. Wyprostowałam się na krześle i zmarszczyłam brwi. Nie
wiedziałam, dlaczego przyjechał pod szkołę, przecież parę godzin temu się
widzieliśmy. Starając się, żeby nauczyciel nie zauważył, wysłałam mu sms’a z
pytaniem o jego pojawienie się. Kiedy ponownie popatrzyłam w okno, mężczyzna
zniknął. Oczywiście wiadomości również się nie doczekałam.
Rozległ się
dźwięk dzwonka. Wszyscy opuścili klasę, a ja, Bonnie i Caroline spotkałyśmy się
na stołówce. Chciałam z nimi pogadać.
- Jak twój
związek z przystojnym Salvatore? – zapytała mnie Caroline, kiedy usiadłyśmy
przy stoliku.
- Cudownie –
powiedziałam z radością – On jest taki… Taki kochany, opiekuńczy, ale też
seksowny, władczy i namiętny… - westchnęłam, a dziewczyny zawtórowały mi, w
szczególności blondynka.
- Ile bym
dała za takiego chłopaka, na dodatek jest MEGA przystojny! Nigdy kogoś takiego
nie znajdę…
- Caro, nie
martw się! Jeszcze znajdziesz, musisz być cierpliwa – powiedziała, dotychczas
nie odzywająca się Bonnie.
Resztę
przerwy opowiadałam im o mojej nocy spędzonej z Damonem. Patrzyły na mnie z
zazdrością, ale też cieszyły się, moim szczęściem. Caroline oznajmiła nam, że
ponownie wybrali ją na przewodniczącą i główną organizatorkę balu. Oczywiście
obiecałyśmy pomóc.
Musiałam
jeszcze porozmawiać z Bonnie, jak idzie jej nauka z Thailią. Myślałam, że ten
tydzień zostanie jeszcze w domu. Kiedy opuściła nas Caroline, mulatka
opowiedziała, że znajoma Damona, strasznie jej pomaga. Powiedziała jej, że
powinna iść do szkoły, żeby oderwać myśli od magii i odprężyć się.
Podczas
rozmowy szłyśmy pod klasę, gdzie miały odbyć się dzisiaj nasze ostatnie
zajęcia. Historia z nowym nauczycielem, który przyszedł do szkoły po tym, jak
pan Tunner odszedł na emeryturę. Stanęłam przy swojej szafce, a Bonnie weszła
do pomieszczenia. Wzięłam potrzebne książki, a kiedy się odwróciłam zamarłam.
Po drugiej stronie korytarza stał Stefan i szedł powoli w moim kierunku. Wystraszona
uciekłam do łazienki i, jak najszybciej wykręciłam numer do Damona.
- Damon?!
Stefan jest w szkole! – powiedziałam przerażona, kiedy odebrał.
- Tak, wiem
– powiedział beznamiętnym głosem. Chyba był w trakcie jakiejś czynności, bo nie
przejął się tym zbytnio, jak gdyby był zamyślony i skupiony.
- Czekaj,
Damon, bo trochę się pogubiłam. Przecież trzymałeś Stefana w zamknięciu, bo
chciał mi coś zrobić, a teraz mówisz, że wiesz, że jest w szkole i nic z tym
nie robisz.
- Nic ci nie
grozi, Eleno. Już wszystko sobie wytłumaczyliśmy i jestem pewny, że mój brat
mówi prawdę.
- Ale
przecież… Sam mówiłeś…
- Eleno,
ufasz mi? – zapytał.
-
Oczywiście, Damonie, ale…
- To o nic
się nie martw. Wszystko ci opowiem, jak się spotkamy.
Nie
odpowiedziałam nic i nastała kilkusekundowa cisza, którą przerwał dzwonek.
- Kocham
cię, Eleno. Wiesz, że gdybym nie był pewny, co do Stefana to nie pozwoliłbym mu
wyjść.
- Wiem, Też
cię kocham, ale nie ostrzegłeś mnie, że wróci do szkoły.
-
Przepraszam, ale teraz zmykaj na lekcje. Spotkamy się później.
- Dobrze,
paa – rozłączyłam się i pobiegłam do klasy, w której zaczęły się zajęcia.
Nauczyciela
jeszcze nie było, więc usiadłam na swoim miejscu i z pozostałymi czekałam, aż
przyjdzie. Niedługo po moim wejściu, zjawił się.
Do klasy
wszedł wysoki, brązowowłosy mężczyzna o chłopięcym uśmiechu. Usłyszałam, jak
kilka dziewczyn wzdycha na jego widok, bo był przystojny. Na oko miał ze 30
parę lat. Rozejrzał się po klasie, przyjaznym, ale uważnym spojrzeniem, a
następnie napisał coś na tablicy. Po chwili odsunął się.
- Witam.
Nazywam się Alarick Saltzman, ale mówcie mi Rick – uśmiechnął się sympatycznie
– Jak dobrze wiecie, wasz poprzedni nauczyciel odszedł na emeryturę, a mnie
poproszono, żebym go zastąpił. Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie
przebiegać pomyślnie. Każdy ma u mnie czyste konto.
Sprawiał
przyjemne wrażenie. Zachowywał się swobodnie, żartował z nami, śmiał się. Od
razu przypadł mi do gustu. Traktował nas na równi z nim, nie wywyższał się.
Jeremy miał rację, że jest zarąbisty.
W ciągu
lekcji, miałam wrażenie, że Stefan mnie obserwuje, bałam się jednak odwrócić i
na niego spojrzeć. Kiedy zadzwonił dzwonek wszyscy byli rozczarowani, że lekcja
minęła tak szybko. Ja bezzwłocznie pozbierałam swoje rzeczy i opuściłam salę,
żeby uniknąć spotkania ze Stefanem. W dalszym ciągu nie byłam, co do niego
przekonana.
Na korytarzu
złapałam Caroline i poprosiłam ją, żeby odwiozła mnie pod Pensjonat braci
Salvatore. Blondynka z ochotą przystała na to i ruszyłyśmy w drogę.
CZYTANIE = KOMENTOWANIE
Jej *_______* Zarąbisty rozdział awww *___*! Czekam z niecierpliwością na nn! Ps zapraszam do mnie Stefek dostał wątek z laską, której nigdy by mu w serialu nie przydzielili xD ;* Czekam na nn!
OdpowiedzUsuńhttp://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com/
Bardzo fajny rozdział.Elena jest lekarstwem na wampiryzm-w serialu średnio lubię ten wątek ale tutaj bardzo mnie zaciekawił.Podobał mi się moment podczas śniadania gdy Elena była zaskoczona że Jenna wie ;D Niestety nie stać mnie dziś na dłuższy komentarz;/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Też liczę na przyjazń Dajmona i Klausa ciekawe dlaczego Stefan tak się przyglądał Elenie zaskoczyłaś mnie z tym,że krew Eleny jest lekarstwem na wampiryzm nie dziwię się Elenie,że nie ufa Stefanowi zaskoczyło mnie to,źe Stefan powiedzał prawdę Dajmonowi szczeże nie wyobrażam sobie Lexi jako człowieka
OdpowiedzUsuńSuper rozdział czekam na kolejny! Tworzysz na prawdę fajną historie! Dopiero dziś natknęłam się na twojego bloga i przeczytałam wszystkie rozdziały za jednym razem ;)
OdpowiedzUsuńNa prawdę nie chce mi się wypisywać jak bardzo jesteś genialna.. Zazdroszczę ci takiej wyobraźni i lekkiego pióra, autentycznie czyta się zajebiście :) Kocham twojego Damona ! ♥ *.*
OdpowiedzUsuńdodawaj szybko nowy rozdział, bo chcę już go przeczytać!!!! :)
Zapraszam do siebie na NN, warto chyba :)
http://forbidden-looove.blogspot.com/
Zapraszam do mnie na nowy rozdział:)
OdpowiedzUsuńSiemka ;3 Twój blog jest cudowny, naprawdę ^^ Dzisiejsza notka bardzo zmysłowa i namiętna :) Jestem ciekawa, czy Stefan stanie się człowiekiem. Został postawiony przed ciężkim wyborem.
OdpowiedzUsuńŚwietna notka buziaki :*
hej. Zapraszam na http://wiecznosc-nalezy-do-nas-kochanie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper .
OdpowiedzUsuńCZEŚĆ ! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na NN, bardzo gorąco zachęcam, jest mega dużo wspaniałej Klaroline :D
http://hate-is-the-beginning-tvd.blogspot.com/
wpadaj, zachęcam :)
Heej! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na NN na Delene:
"[...] Wyprostowałem się i po raz ostatni spojrzałem na brunetkę. Otarłem łzy.
- Mam nadzieję, że nie na darmo z ciebie rezygnuję.. Bądź szczęśliwa.. - szepnąłem, głaskając ją po włosach."
http://forbidden-looove.blogspot.com/
PS: Jedynka pojawiła się także na moim nowym blogu:
http://music-love-fight.blogspot.com/
ZAPRASZAM ! :*
genialne! oryginalne pomysły! nigdy bym na to nie wpadła że krew Eleny to lekarstwo! oby tak dalej ;)
OdpowiedzUsuń