Cześć, Wampirki! :) Przedstawiam Wam kolejny rozdział. Mam nadzieję, że akcja pomału zaczyna się rozkręcać i ja zaczynam coraz lepiej pisać :D
Liczę na szczere i krytyczne komentarze, bo jeśli będziecie mi za bardzo słodzić to zrobię się zbyt pewna siebie i notki będę robiła na "odwal się".
Tyle wstępu ode mnie ;)
Piosenka do tego fragmentu: Dire Straits - Brothers in Arms
Stefan
Siedziałem w salonie popijając kubek świeżej krwi i
rozmyślając o pomyśle Klausa. Miałem porwać Elenę i oddać ją w jego ręce. Nie
wiem po co, ani dlaczego. Mimo iż był moim najlepszym przyjacielem, nie chciał
zdradzić do czego, ta dziewczyna, jest mu potrzebna. Niedawno dowiedziałem się,
że Klaus jest jednym z Pierwotnych wampirów, dlatego też chcę utrzymywać z nim
dobre relacje.
Wypiłem ostatni łyk mojego życiodajnego płynu i odwróciłem
się w stronę drzwi wejściowych. Wyczułem obecność Damona. Emanowała od niego
bardzo silna energia.
Tak, Damon. Z nim mogę mieć większe problemy. Zapewne nie
będzie odstępował Eleny na krok. Poza tym, on cały czas myśli, że przyjechałem
odnowić nasze braterskie więzi. No cóż… Chłopak się zdziwi. Jednak przez
najbliższe dwa, może trzy miesiące będę zmuszony go tolerować, być miłym,
otwartym i inne pierdoły, aby nikt się nie domyślił, dlaczego naprawdę tutaj
jestem. Jutro powinien się zjawić Niklaus, więc będzie mi trochę łatwiej.
Chociaż… Nie wiadomo, co może w niego wstąpić.
Drzwi wejściowe otworzyły się. Do środka wszedł ktoś, kto w
żadnym wypadku nie przypominał mojego brata. Patrzyłem na niego szczerze
zaskoczony.
- Witaj, bracie – powiedział z tym swoim aroganckim
uśmieszkiem na twarzy. Czułem jednak, że jest w dobrym humorze, a nawet w
bardzo dobrym.
- Damon, dobrze się czujesz? – uniosłem brwi – Jakoś tak
dziwnie wyglądasz.
- Czuję się świetnie! – powiedział wesoło i tanecznym krokiem
podszedł do barku.
Byłem trochę… Zdezorientowany? Zaskoczony? Nie, te słowa nie
opisują dokładnie stanu mojego umysłu. Gdzie się podział ten zły, agresywny,
egoistyczny, bezwzględny, porywczy, złośliwy i żądny krwi Damon? Może
faktycznie postanowił się zmienić?
- Na co się tak patrzysz? – zganił mnie. Zapomniałem, że
przez cały ten czas śledziłem go uważnie wzrokiem.
- Nic, ja po prostu… - zerknął na mnie pytająco – Jesteś
wesoły.
- Co w tym dziwnego? – powiedział szorstko. Najwyraźniej zacząłem
go irytować.
- Kiedy ostatnio się widzieliśmy, to zabijałeś prawie każdą
osobę, która na ciebie źle spojrzała – wytłumaczyłem się.
- PRAWIE robi wielką różnicę. A poza tym to było dawno.
Mówiłem ci, że postanowiłem się poprawić.
Zostawiłem to bez komentarza. W międzyczasie Damon wyciągnął
z szafki Bourbona i nalał do dwóch szklanek. Pogwizdywał sobie wesoło,
natomiast ja zagłębiłem się w lekturze gazety.
Po chwili usiadł naprzeciwko mnie, wcześniej podając mi trunek.
Wziął łyk napoju.
- No więc, bracie… - zaczął – Musimy poważnie porozmawiać.
Zaschło mi w gardle, więc uniosłem szklankę do ust i …
Damon
Stefan znajdował się na podłodze. Szarpał i szamotał się,
kaszląc krwią. Mój plan się udał. Osłabiłem go werbeną dorzuconą do Bourbona, a
teraz najlepsza część – trochę go podręczę. Ale tylko troszeczkę, tak
ociupinkę. Wiem, że to mój brat, ale muszę się dowiedzieć, co knuje. Nie mogę
pozwolić, żeby Elenie stała się krzywda.
Siedziałem wygodnie w fotelu, popijałem Bourbona i patrzyłem,
jak Stefan cierpi. Mimo iż postanowiłem być tym dobrym gościem, to przyjemnie było mi znowu popatrzeć na czyjeś
męki. Czułem, że mam władzę, że nikt nie może mi się równać.
Uśmiechnąłem się z satysfakcją. Byłem w wyśmienitym humorze.
- O co ci chodzi? – wycharczał z trudem Stefan.
- O nic. Po prostu się nudzę – powiedziałem ironicznie – A
teraz na poważnie – odłożyłem szklankę i nachyliłem się lekko w jego stronę –
Co ty knujesz?
W odpowiedzi dostałem atak kaszlu i duszności. Odczekałem
chwilę, aż Stefan się uspokoi.
- Co ty knujesz? – zapytałem ponownie. Uśmiech nie schodził
mi z twarzy, jednak zmieniłem trochę ton głosu – z łagodnego i miłego, na
stanowczy i wrogi.
Stefan usiadł z trudem na ziemi i spojrzał na mnie spod byka.
- Nie wiem, o co ci chodzi – powtórzył.
Podszedłem do niego. Wziąłem brata pod ramiona i pomogłem mu
wstać, a następnie usadziłem go na kanapie. Teatralnie otrzepałem mu koszulę z
brudu i kurzu oraz poprawiłem kołnierzyk.
- Słuchaj, Stefan – usiadłem obok i objąłem go ramieniem –
Rozumiem, że wiele razem przeszliśmy i że może wszystkiego mi nie wybaczyłeś,
ale… Zapomnijmy o tym – dokończyłem sztucznie miłym głosem, a następnie wbiłem
mu kołek w plecy. Dosłownie.
- No więc… O czy my to…? Ah, tak. Z kim rozmawiałeś przez
telefon?
- Z K-Klausem… - wychrypiał.
- No taak, ale kto to jest?
Cisza. Wyciągnąłem z niego kołek.
- Dobra, nie chcesz gadać? W takim razie… - zacząłem mówić,
zdjąłem mu z ręki pierścień i podniosłem go do góry – Wylądujesz w piwnicy.
- Czekaj, czekaj, czekaj! – krzyknął spanikowany.
- Hm? Chcesz rozmawiać? – pchnąłem go z powrotem na kanapę.
- Poznałem Klausa w Chicago w latach 20. , dzięki Lexi. Wiem
tyle, że byli przyjaciółmi, nie bliskimi, ale dobrze się rozumieli. Nie znałem
go długo, jednak czułem, że jesteśmy podobni. Osamotnieni, skryci – zrobił
pauzę – Przyjemnie nam się rozmawiało. Dowiedziałem się, że jest jednym z
Pierwotnych.
Uniosłem brwi. Stefan zauważył to i zaczął wyjaśniać.
- To pierwsze wampiry, które postawiły nogę na ziemi. Klaus
opowiadał mi, że ich matka, która była pierwotną czarownicą, zaklęła ciała
swoich dzieci, aby zawsze mogli być razem. Dlatego też zamieniła je w istoty
nieśmiertelne, które, żeby przeżyć muszą pić ludzką krew. Klaus wraz z
rodzeństwem – Elijah, Rebekhą, Kolem i Finnem nie zachowywali się tak, jak
chciała ich rodzicielka. Niszczyli, zabijali niewinnych ludzi, stali się
potworami. Wraz z ich ojcem postanowiła ich zabić. Nie udało im się, a Klaus z
resztą uciekł. Rozpierzchli się po całym świecie i zamieniali innych w wampiry.
- No dobra, ale po co wam Elena? – zapytałem groźnie.
- Nie wiem. OK? Naprawdę nie mam pojęcia – uniósł ręce.
Uwierzyłem mu – Klaus powiedział, że, jak znajdę kobietę taką samą, jak ta –
mówiąc to wygrzebał z portfela zdjęcie pięknej młodej kobiety, jednak
pochodziło ono z czasów, kiedy ja i Stefan żyliśmy, jako normalni ludzie. Była
bardzo podobna do Eleny, a wręcz… taka sama!
- Kto to jest?
- Wiem tyle, że nazywa się Katherine – spojrzał na mnie
błagalnie. Mówił prawdę, nie wiem dlaczego mu uwierzyłem, ale miałem takie
przeczucie. Poza tym, kiedy kłamał to na prawym policzku pojawiała mu się
pulsująca żyłka, a tym razem jej nie dostrzegłem.
- Nie pozwolę ci jej skrzywdzić… - powiedziałem.
- Może nie będzie trzeba! Mówiłem ci, że nie wiem do czego
jest ona potrzebna Klausowi. Będziesz musiał z nim porozmawiać.
Spojrzałem na Stefana groźnie. Czułem, że moja twarz zaczyna
się zmieniać.
- Nigdy… Nigdy więcej masz nie spiskować przeciwko mnie –
wysyczałem, jednak mój brat gapił się w podłogę.
- Nie jestem w stanie ci tego obiecać, Damonie…
- A to dlaczego?
- Klaus może mnie w każdej chwili zahipnotyzować… Sam nie mam
pojęcia, jak to jest możliwe, bo wampir nie może przejąć kontroli nad wampirem.
Obawiam się, że Klaus nie powiedział mi dokładnie wszystkiego o sobie.
Idiota! Myśli, że mu uwierzę… Ale chyba będzie lepiej, jeśli
udam, że mnie przekonał. Może dowiem się czegoś więcej. Muszę jednak to
wszystko dokładnie przemyśleć.
Rzuciłem bratu pierścień i powędrowałem do swojej sypialni,
nie odzywając się do niego słowem.
Elena
Czułam się okropnie. Bolała mnie głowa, było mi niedobrze,
słońce, dosyć słabe, ale nadnaturalnie mnie raziło, szum w uszach i to tylko
kilka z wielu moich objawów po wypiciu zbyt dużej ilości alkoholu. Jednym
słowem potężny KAC.
Poszłam do łazienki i przemyłam twarz zimną wodą, z nadzieją,
że coś mi to pomoże. Niestety, nie udało się. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam
potwornie! Miałam podkrążone oczy, na głowie totalną szopę z włosów i jakoś
tak… W ogóle wyglądałam, jakbym wstała z grobu. Jednak było coś pozytywnego w
tym wszystkim Jedyne, co zapamiętałam to to, że powiedziałam Damonowi, co
naprawdę czuję. Mimo iż byłam całkowicie pijana, to byłam pewna, że jest to
prawdziwe.
Kocham go. Tak, kocham Damona Salvatore!
Uśmiechnęłam się do siebie i od razu zrobiło mi się lepiej.
Weszłam pod gorący prysznic, żeby oczyścić umysł, a następnie ubrałam zwykłe
czarne jeansy i granatowy top. Zrobiłam sobie lekki makijaż, żeby w
szczególności zakryć te wory po oczami… Jenna nie może mnie w takim stanie
zobaczyć, bo więcej nie puści mnie na taką imprezę. Zanim zeszłam na dół
wygrzebałam z apteczki, znajdującej się w łazience, tabletki przeciwbólowe i
wzięłam podwójną dawkę. Usiadłam jeszcze chwilę na łóżku i postanowiłam
porozmyślać. Nagle zadzwonił telefon. Zastanawiałam się, kto może dzwonić o tak
wczesnej porze. Było parę minut przed godziną 8. Dźwięk był bardzo drażniący i
robiło mi się od niego niedobrze. Nie odebrałam. Dzwonek ucichł, lecz po paru
sekundach słychać go było, jak mi się wydawało, z podwójną siłą. Miałam ochotę
rzucić telefonem o ścianę, powstrzymałam się jednak i spojrzałam na ekran. Był to
Damon.
- Halo? – jęknęłam.
- Witaj, kochana – zaśmiał się do słuchawki nienormalnie
głośno.
- Cześć, Damon. Przepraszam, ale mógłbyś mówić trochę ciszej?
– zapytałam błagalnie.
- CO? MOŻESZ POWTÓRZYĆ? – myślałam, że moja głowa zaraz
eksploduje. On to wszystko robił specjalnie.
- Ehh… Okej, miałeś rację.
- No wiem. Mówiłem, że będziesz żałować tych wszystkich piw –
czułam w jego głosie, że całkiem przyjemnie się ze mnie nabijał. Miał z tego niezłą frajdę.
- Tak, mówiłeś, mówiłeś – przewróciłam oczami.
- Nie przewracaj oczami – powiedział. Ale… Skąd on wiedział…?
Głupek, pewnie przewidział, że tak zareaguję – A tak serio, jak się czujesz? –
zapytał teraz aksamitnym głosem.
- Bywało lepiej… - odpowiedziałam.
- Przyjechać do ciebie? – zaproponował pogodnie.
- Jasne, ale…
- Hm?
- Nie przestrasz się mnie – zachichotałam.
- No nie mów, że jest aż tak źle.
- Jest, naprawdę jest.
- I tak ci nie uwierzę. Ty zawsze pięknie wyglądasz, w każdej
postaci, w każdej sytuacji. Zawsze mi się będziesz podobać.
Poczułam, że robię się czerwona na policzkach. On wiedział,
jak mnie zawstydzić.
- Mhm… Wmawiaj tak sobie. Jak tam swoje wiem – odpaliłam.
- Dobrze w takim razie będę u ciebie za pół godziny, zgoda? –
zmienił temat.
- Okej – mruknęłam – Pa.
- Do zobaczenia, kochana.
***
Natomiast tutaj: The Wanted - Warzone
Byłam sama w domu. Jenna pojechała do pracy, a Jeremy poszedł
pojeździć na desce z kumplami. Zapewne nie będzie ich do późnego wieczora, więc
razem z Damonem mamy cały dom dla siebie.
Siedziałam teraz w salonie i jadłam kanapki, wtem usłyszałam
dzwonek do drzwi. Na myśl od razu przyszedł mi starszy z braci, ponieważ nikogo
innego się nie spodziewałam. Połknęłam ostatniego kęsa i poszłam otworzyć. Ku
mojemu zdziwieniu to nie był Damon. Ujrzałam przed sobą młodego mężczyznę. Miał
włosy w kolorze ciemnego blondu, ciepłe i błyszczące niebieskie oczy oraz
kilkudniowy zarost. Był przystojny i to nawet bardzo.
- Mogę w czymś pomóc? – zapytałam niepewnie.
- Przepraszam, że tak nachodzę, ale szukam Pensjonatu
Salvatore’ów. Mogłaby mi pani wskazać drogę? – miał bardzo seksowny, brytyjski
akcent.
- Proszę, tylko nie pani. Mam na imię Elena – powiedziałam z
uśmiechem i wyciągnęłam rękę.
- Klaus – odpowiedział i delikatnie ścisnął mi dłoń – Miło
mi.
- Musisz jechać dalej w tamtą stronę. Przejedziesz przez
stary most i po około kilometrze skręć w prawo. Pensjonat Salvatore’ów to
jedyny budynek w tamtej okolicy – wytłumaczyłam mu.
- Dzięki, cześć – powiedział i zszedł ze schodów, machając mi
ręką.
- Do zobaczenia – krzyknęłam w odpowiedzi.
Akurat na podjazd wjechał Damon. Wyszedł z samochodu w
momencie, kiedy Klaus odjeżdżał. Czekałam na niego przy drzwiach. Brunet
przeskoczył 2 schodki i po chwili był koło mnie.
- Czeeeść – powiedziałam i objęłam go, całując.
- Mmm… Hej – odparł z uśmiechem na ustach – Kto to był? –
zapytał patrząc za odjeżdżającym samochodem.
- Jakiś Klaus… Szukał drogi do waszego pensjonatu – Kiedy
wypowiedziałam imię nieznajomego Damon zamarł. Patrzył na mnie, jakby się
czegoś mocno przestraszył.
- Coś się stało? – zapytałam niepewnie, a chłopak wziął mnie
za rękę i gwałtownie, można nawet powiedzieć, wciągnął do środka, ponieważ nie
nadążałam za jego krokami. Będąc w salonie wyrwałam mu się i stanęłam patrząc
na niego. Byłam wkurzona i przestraszona.
- Damon! O co chodzi?! – powiedziałam ostro i patrzyłam na
niego wyczekująco.
On odwrócił się i spojrzał mi głęboko w oczy. Zobaczyłam w
nich żal, smutek i strach.
- Eleno… Musimy porozmawiać – westchnął.
I jak? Mi się znowu średnio podoba, ale pisałam go bez określonego pomysłu. Totalna improwizacja. Czekam, więc na wasze komentarze :))
CZYTANIE = KOMENTOWANIE
Nie wiem jak to się stało że zapomniałam skomentować poprzedniego rozdziału.W każdym bądz razie,ten bardzo mi się podoba.Akcja się rozkręca,i myślę że Damon wreszcie ujawni się Elenie.Nie wiem dlaczego chcesz krytyczne komentarze,uważam że nie ma się czego czepiać;)
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy rozdział
Pozdrawiam
Dziękuje Ci bardzo :* Ale jednak myślę, że kilka słów krytyki by się przydało :P Może bardziej zmotywowałaby mnie to do działania, do pisania dłuższych rozdziałów? ^^
UsuńAle dziękuję, że się podoba ;*
Z rozdziału na rozdział jesteś coraz lepsza, mówię serio! Nie mogłam się oderwać.. Twój Damon jest cudowny, niesamowity <3 jego teksty miażdżą system! ;P jak czytałam ten fragment Damon-Stefan to zaciesz nie schodzi mi z twarzy ;D taki dojrzały styl pisania. Nie mam się do czego przyczepić xd czekam na powiadomienie o NN. Trzymaj się ciepło i pamiętaj, że jesteś wspaniała :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na NN o Klaro ;)
Usuńhttp://hate-is-the-beginning-tvd.blogspot.com/
AAAAAAAAA ! Czy Damon powie Elenie prawdę o sobie i swoim bracie? Już się nie mogę doczekać!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle wspaniały.
Zły Stefan? Brzmi fajnie;D
Bardzo się cieszę, że pojawił się Klaus. Czy powód jego przyjazdu będzie taki jak w serialu, czy inny ?
Czekam z niecierpliwością na nn.
Pozdrawiam :*
Cześć!
OdpowiedzUsuńZapraszam na NN na Delenie ;)
http://forbidden-looove.blogspot.com
świetne...niesamowite, nawet brak słów, jak mówię, najlepszy blog jaki czytałam do tej pory...Damon się ujawni? zobaczymy!
OdpowiedzUsuń