Cześć! ;)
Mam parę spraw, które chciałabym tu omówić.
Po pierwsze: znowu(!) przepraszam, że rozdział dodany po terminie. Miałam ognisko, więc wczoraj nie myślałam nawet o blogu ;p
Po drugie: biorę udział w konkursie na najlepszego pisarza i bardzo, baaardzo Was proszę, abyście weszli na http://www.kidzuita.blogspot.com/ i zagłosowali na mnie :>
Będę naprawdę ogromnie wdzięczna :)
Pozdrawiam Was serdecznie ;*
Klaus
Właśnie
dojechaliśmy na miejsce. Zaparkowałem na podjeździe i wraz z chłopakami
stanęliśmy przed drzwiami. Rick nacisnął dzwonek i czekaliśmy. Po chwili
usłyszeliśmy ciche śmiechy i chichoty, a następnie przed nami stanęła Elena i
Caroline.
- Hej – powiedziałem krótko. Damon i Alarick wmaszerowali do
domu, jednakże, kiedy próbowałem przekroczyć próg, natrafiłem na niewidzialną
barierę.
- Eleno! – krzyknęła Caroline, która, jako jedyna zauważyła
mój problem.
Szatynka,
która właśnie całowała się z brunetem, odwróciła się w stronę Caroline, a
następnie skierowała swój wzrok na moją osobę. Szepnęła coś do Damona, na co
ten skinął głową i poszedł z Rickiem do salonu. Elena stanęła naprzeciwko mnie
i skrzyżowała ramiona. Jej twarz była pozbawiona emocji, co mnie zaniepokoiło.
- Czy mogę wejść? – zapytałem.
- A czy mogę ci ufać? – Elena uniosła brwi i lustrowała mnie
wzrokiem. Miała surowy wyraz twarzy, ale jedynie przez moment.
- Eleno, nie męcz go – wtrąciła blondynka.
- No dobrze, dobrze – uśmiechnęła się – Zapraszam.
- Zrobiłaś mi niezłego stracha – powiedziałem, kiedy
weszliśmy.
- Nie martw się. Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? Przyjaciele
sobie ufają – uśmiechnęła się delikatnie.
W tym
momencie usłyszeliśmy głos Damona, który wołał szatynkę. Dziewczyna przewróciła
oczami i szybszym krokiem udała się w głąb domu. Zostałem sam z Caroline.
Staliśmy na korytarzu i wcale nie się nam nie spieszyło, aby dołączyć do
reszty.
Dziewczyna zaczęła zbliżać się do mnie, na co zareagowałem
uśmiechem.
- Dziękuję – szepnąłem jej na ucho, kiedy się przytuliliśmy.
- To nic takiego.
- Wiem, ale dziękuję.
Blondynka odsunęła się delikatnie, ale nasze twarze w dalszym
ciągu dzieliły milimetry. W pewnym momencie pocałowałem ją. Był to jedynie
krótki buziak..
- Chodźmy do nich. Musimy pogadać.
- Zgoda – potwierdziła Caroline, a ja splotłem nasze palce i
powędrowaliśmy do salonu.
Stanęliśmy
obok Damona i Alaricka. Mężczyźni rozmawiali o czymś nerwowo, a kiedy nas
zauważyli, ucichli. Elena siedziała już na kanapie razem z Bonnie.
- Zanim usiądziemy i porozmawiamy… Mamy coś, żeby się napić?
– Damon spojrzał na Elenę, która kiwnęła przecząco głową.
- Dobrze, że o nas pomyślałem… - powiedział Alarick i z
uśmiechem na ustach, wyciągnął spod kurtki butelkę Burbonu.
- Jestem twoim dłużnikiem, buddy – westchnął z ulgą Damon i wziął naczynie do ręki. W
następnej kolejności poszedł do kuchni i przyniósł 3 szklanki. Do każdej z nich,
rozlał taką samą ilość trunku i podał mi oraz Rickowi.
- Dobra, możemy zaczynać – powiedział, kiedy usiadł na
kanapie obok Eleny. Objął ją ramieniem, natomiast dziewczyna zaczęła bawić się
jego włosami, na co brunet przewrócił oczami, ale nie zareagował.
Uśmiechnąłem
się do siebie, ponieważ wyglądali tak naturalnie i zachowywali się tak
swobodnie, że trudno byłoby się domyśleć, że nie jest to normalny związek.
Chciałem, żeby tak samo wyglądały moje relacje z Caroline. Nie miałem teraz
zbyt wiele czasu na przemyślenia, bo reszta czekała, aż zacznę mówić.
- Wraz z Damonem wpadliśmy na pewien pomysł, a dokładnie…
- Ja wpadłem – przerwał mi Damon.
- Dobra, Damon wpadł na pomysł dotyczący sprawienia, aby
Katherine zaczęła mówić. Dowiedziałem się, że nasza kochana wampirzyca boi się,
że stanie się z powrotem człowiekiem. Więc…
- Postanowiliśmy ją zastraszyć – dokończył Damon i uśmiechnął
się cwaniacko.
- Dobrze, ale przejdźcie do sedna. W jaki sposób chcecie to
zrobić? – zapytała Elena. Damon i ja spojrzeliśmy po sobie, a następnie na nią.
- Nastraszymy ją tobą.
Wszyscy
umilkli. Szatynka zrobiła zdziwioną minę, ale po chwili zrozumiała. Niestety
innym nie przyszło to do głowy i musieliśmy im wszystko wyjaśnić, co zajęło nam
najwięcej czasu. Po kilku, kilkunastu lub kilkudziesięciu minutach wszystko
było jasne.
Damon
- Gorzej będzie, jak wasz plan nie wypali – powiedziała
Elena, kiedy jechaliśmy sami do pensjonatu.
Spojrzałem
na nią i zastanawiałem się, co odpowiedzieć.
- Uda się. Musi się udać – nie mogłem nic lepszego wymyślić.
Odwróciłem głowę i skupiłem się na prowadzeniu samochodu – Z resztą zobaczymy.
Nastała chwilowa cisza, która
trwała dopóki nie dojechaliśmy na miejsce. Pomogłem dziewczynie wyjść z
samochodu i weszliśmy do środka. Automatycznie podszedłem do barku i nalałem
sobie Burbona. Można to było już uznać za objawy alkoholizmu, ale kto by się
tym przejmował? Elena stała po drugiej stronie pomieszczenia z założonymi
rękami i obserwowała mnie. Uśmiechnąłem się do niej pocieszająco, ponieważ
szatynka miała zatroskaną minę.
W ciągu tych paru miesięcy bardzo
dużo się działo. Wiedziałem, że dziewczyna bardzo to przeżywa. Zmieniła się…
Ale gdzieś tam w głębi duszy to jest ta sama Elena, którą poznałem. Byłem
szczerze zaskoczony, że jest tak silna psychicznie. Niewiele osób, a
szczególnie siedemnastolatek, wzięłoby na barki cały ten ciężar. Martwiłem się
jedynie tym, że ona nie jest szczęśliwa, że zniszczyłem jej życie, że ona tak
dłużej nie wytrzyma… Była silna, jak na człowieka, ale ma to swoje granice.
Elena zaczęła iść w moim kierunku.
Odstawiłem szklankę i wyciągnąłem dłoń. Dziewczyna ujęła ją. Splotła nasze
palce, a ja poczułem jej równomierne bicie serca. Serce, które częściowo biło
dla mnie. Serce, którego tak bardzo brakowało mi przez tyle lat.
W kominku płomienie skakały
nerwowo, jak gdyby nie mogły się doczekać, co będzie dalej. Ogień syczał,
buchał, a pojedyncze iskierki strzelały cicho. Wnętrze pokoju nabrało
czerwonych i pomarańczowych barw, ponieważ jedyne światło pochodziło z
paleniska. W salonie panowała romantyczna atmosfera, ale żadne z nas nie miało
ochoty na czułości. Byliśmy zmęczeni.
Objąłem dziewczynę mocno, a ona
wtuliła głowę w moją klatkę piersiową. Wdychałem zapach jej włosów tak, jakbym
miał jej nigdy nie zobaczyć. Nie wiedziałem dlaczego, ale miałem takie
wrażenie. Nie chciałem jej puścić, niestety… Jak zwykle, w najlepszym momencie
przyszedł Stefan.
- Ja… Już wychodzę – wyjąkał i skierował się do wyjścia.
- Stefanie, poczekaj – powiedziała Elena i odwróciła się do
niego – Ja idę się przebrać. Zostawię was samych – uśmiechnęła się delikatnie,
a następnie poszła na górę.
Ponownie
zaopatrzyłem się w szklankę z bursztynowym płynem, jednak wcześniej nalałem
jeszcze bratu. Kiedy kroki szatynki ucichły zaczęliśmy rozmowę.
- Słuchaj, Damon… Wiem, że nasze relacje nie są najlepsze,
ale…
- W porządku, też chciałem cię przeprosić – wtrąciłem.
Powiedziałem to bardzo powoli, gdyż nie lubiłem przepraszać. Chyba nikt tego
nie lubi. Zazwyczaj nie pozwalała mi na to moja duma, ale dzięki Elenie… Uczę
się człowieczeństwa.
Położyłem
bratu dłoń na ramieniu i skinąłem głową. Trwaliśmy tak parę sekund, a potem
odsunąłem się od niego. Nic nie mówiąc zacząłem iść w stronę schodów. Stefan
został na dole i wpatrywał się w ogień.
- Damonie! – zawołał, kiedy wychodziłem na piętro.
Zatrzymałem się, a on kontynuował – Katherine się wcześniej obudziła, więc
wstrzyknąłem jej werbenę.
- Dobrze – skwitowałem krótko.
Wszedłem do
mojej sypialni. Elena leżała już w łóżku i prawdopodobnie spała. Poszedłem
szybko pod prysznic. Ubrałem świeże bokserki, następnie umyłem zęby i twarz i
starając się nie obudzić szatynki położyłem się obok niej. Delikatnie objąłem
ją w talii, a ona uścisnęła moją dłoń.
Westchnąłem.
- Kocham cię – powiedziałem szeptem. Było to skierowane do
Eleny, jednakże nie oczekiwałem odpowiedzi, ponieważ dziewczyna spała.
- Mhm… - zaskoczyło mnie, kiedy usłyszałem odzew.
Z uśmiechem
na ustach zamknąłem oczy i udałem się do krainy pełnej marzeń.
Elena
Ze snu
obudziły mnie pierwsze krople deszczu. Następnie zaczęło padać coraz bardziej i
bardziej. Woda dudniła o szyby i dach wywołując nieprzyjemne emocje. Była to
pierwsza mocna ulewa tej jesieni. Ciemne chmury, porywisty wiatr i zimny deszcz
nie dodawały zbytnio energii, a tu trzeba było wstać do szkoły.
- Koniec spania – powiedziałam cicho i odwróciłam się do
Damona, który leżał obok mnie. Na mój głos brunet uniósł delikatnie powieki i
uśmiechnął się.
Podniosłam
się, przeciągnęłam i czym prędzej wyskoczyłam z łóżka. Poszłam się umyć,
uczesać i ubrać. Dobrze, że któregoś dnia przywiozłam tu kilka swoich rzeczy,
bo się przydały. Założyłam jasne jeansy i biały top z fioletowymi i różowymi
elementami. Kiedy wykonałam wszystkie niezbędne czynności usiadłam na łóżku.
Damon dopiero się podnosił.
Siedziałam i
patrzyłam, jak mężczyzna ślamazarnie wstaje. Uśmiechnęłam się, ponieważ
przypominał mi Jeremy’ego, kiedy ten był mały.
- Czasami mam wrażenie, że chodzę z sześciolatkiem –
zaśmiałam się.
Brunet nachylił się w moją stronę i
pocałował mnie. Zamknęłam oczy i delektowałam się tymi kilkoma sekundami. Jedną
ręką ujęłam jego twarz, a drugą wsunęłam w kruczoczarne włosy. Po chwili
oderwałam się od Damona, wzięłam torbę i zaczęłam iść w stronę drzwi. Trzymając
klamkę odwróciłam się do chłopaka.
- Do zobaczenia później.
- Miłych lekcji – powiedział wampir sarkastycznie. Oczywiście
nie zabrakło przy tym cwaniackiego uśmieszku.
Uniosłam brwi i rzuciłam mu ostre
spojrzenie. Mrugnęłam, a następnie Damon znajdował się dosłownie kilka
centymetrów ode mnie. Mimo iż w pomieszczeniu nie było za ciepło, to mężczyzna
stał w samych czarnych bokserkach. Czułam, jak od jego umięśnionego, boskiego
ciała buchał żar, od którego zrobiło mi się duszno. Im bardziej Damon zbliżał
się do mnie, tym szybciej moje serce biło.
- Damon… - powiedziałam. Teraz nasze twarze dzieliły
milimetry. Mężczyzna wpatrywał się raz we mnie, a raz w moje usta. Oparł się
jedną ręką o drzwi. Czułam jego równomierny oddech.
- Eleno? – szepnął zalotnie, lustrując mnie wzrokiem.
- Wiesz, że chciałabym zostać, ale muszę iść… - jęknęłam,
odbierając jego delikatny dotyk na mojej talii. Po ciele przeszły mi przyjemne
dreszcze. Złożyłam na jego ustach krótki pocałunek i szybko opuściłam pokój.
Zamknąwszy
drzwi, oparłam się o ścianę i zaczęłam oddychać głęboko, aby uspokoić oddech.
Musiałam wyjść stamtąd, jak najszybciej, bo inaczej nigdy bym tego pokoju nie
opuściła. Kiedy wróciłam do siebie, zbiegłam po schodach. Pożyczyłam od Damona
jeden z jego samochodów i pojechałam do szkoły.
Klaus
Czasami
miewam wrażenie, że cały świat działa przeciwko mnie. Nieszczęścia chodzą za
mną całymi dniami. Nie jestem w stanie się ich pozbyć i czego nie zrobię, to na
pewno wszystko się spieprzy. Jednakże po tych chwilach nadchodzą dni, kiedy
cieszę się, że żyję. Cieszę się, że jestem wampirem. Tak. Pierwszym pół
wampirem, pół wilkołakiem. I mimo tego, że bywam straszny, zły, samolubny i
potworny, to… Jestem zadowolony. Czy żałuję czegoś w swoim życiu? Nie. Chociaż…
Tak. Żałuję tego, że odsunąłem się od rodziny i nie utrzymujemy kontaktu. Czy
miewam wyrzuty sumienia? Trudne pytanie, bo zazwyczaj wyłączam emocje i po
sprawie, ale czasami mam takie dziwne uczucie w klatce piersiowej. Zazwyczaj,
kiedy pokłócę się z przyjaciółmi, a najbardziej z Caroline. Źle się z tym
czuję, a z drugiej strony nie znoszę okazywać emocji. Nie cierpię przepraszać! Nie
radzę sobie z tym, że ja, wielki i potężny Niklaus, musi się przed kimś poniżyć
w postaci przeprosin.
Miałem
przeczucie, że dzisiaj jest jeden z tych szczęśliwych dni. Przynajmniej na
razie. Zobaczymy, co przyniosą kolejne godziny, a dokładniej kolejne, nużące
przesłuchanie Katherine.
Telefon. Otworzyłem oczy. Zegar na
ekranie wskazywał na dziewiątą pięć. Nacisnąłem zieloną słuchawkę.
- Gdzie jesteś?! – usłyszałem męski głos. Przetarłem oczy i
powstrzymałem ziewnięcie.
- Zbieram się.
- Ty i twoja punktualność – Damon był widocznie wkurzony.
Rozłączyłem
się, a następnie skierowałem się do łazienki. Szybka poranna toaleta i czułem
się, jak młody bóg. Ubrałem czarne jeansy i beżową, bawełnianą koszulkę z
długimi rękawami, który podwinąłem do łokci. Zbiegłem po schodach, łapiąc na
korytarzu Dorothei – pokojówkę, która czasami służyła mi za przekąskę.
Zahipnotyzowałem ją, aby przygotowała coś dobrego na kolację, ponieważ zaproszę
do domu dziewczynę. Kobieta przyjęła to skinieniem głowy, a ja pomknąłem do
samochodu.
***
- Zaczynamy? – zapytałem.
Brunet
kiwnął głową i pchnął drzwi od celi. Naszym oczom ukazał się ten sam widok, co
zwykle. Brudny, ciemny, wilgotny loch, zatęchłe powietrze i kobieta przywiązana
do krzesła. Kobieta, która z wizyty na wizytę wyglądała coraz marniej. Jej włosy
straciły blask, skórka stała się blada, miała brudne, cuchnące ubrania. Ogółem
odniosłem wrażenie, że straciła siły. W sumie nie zdziwiło mnie to, gdyż od
parunastu dni nie piła krwi. Troszkę ją podsuszyliśmy, ale mieliśmy nadzieję,
że prędzej ją złamiemy i dowiemy się prawdy.
Oparłem się
o ścianę naprzeciwko wampirzycy. Kobieta uniosła wzrok i przewróciła oczami.
- Znowu wy? Lepiej wstrzyknijcie mi od razu werbenę –
prychnęła.
- Koniec żartów, Katherine. Mamy dla ciebie propozycję. Sama
uznasz, czy jest ona korzystna, czy nie – przedstawiłem krótko sytuację –
Damonie, uczynisz honory?
Salvatore
podszedł do mnie, a z kieszeni wyciągnął małą buteleczkę wypełnioną czerwonym
płynem. Katherine, widząc krew, szarpnęła się, jednakże liny nasączone werbeną
dały się jej we znaki. Owszem była to krew, ale Petrova nie wiedziała czyja.
Elena zgodziła się oddać trochę swojej krwi, aby ewentualnie zamienić ją w
człowieka.
- Hola, hola! Jesteś pewna, że tego chcesz? – zapytałem i
założyłem rękę na rękę.
- Tak! – syknęła.
Uśmiechnąłem się do
siebie.
- W takim razie… - wziąłem buteleczkę od Damona i już miałem
podać ją Katherine.
- Klaus! Nie bądźmy wredni – Damon uniósł kąciki ust – Może
jej powiemy? Nie chcę mieć wyrzutów sumienia…
Kobieta patrzyła na nas z nienawiścią, ale trudno się jej
dziwić. Była głodna.
- Dobra, potem będzie mieć nam za złe, że coś jej zrobiliśmy
– Katherine stawała się coraz bardziej zmieszana, nie miała pojęcia, co
chcieliśmy jej zrobić – W takim razie: Albo powiesz nam, co knujesz, albo zamienimy
cię w człowieka, tym oto krwiopodobnym napojem.
Najwidoczniej nasz pomysł
zadziałał. Może nie od razu, ponieważ wampirzyca zaczęła opierać się, mówiąc,
że nie ma lekarstwa na wampiryzm, ale w końcu uwierzyła. Chcąc, nie chcąc bała
się zaryzykować.
Spuściła głowę, lecz po chwili spojrzała na mnie ostrym
spojrzeniem.
- Co chcecie wiedzieć?
- Dlaczego przyjechałaś do Mystic Falls? – wyprzedził mnie
Damon.
- To ty nic nie wiesz? Ty i ten twój brat?
Zmarszczyłem brwi i kątem oka spojrzałem na Salvatore’a.
Brunet był nieco zmieszany.
- Ehh… Nic nie wiecie – westchnęła – W 1864 roku mieszkałam w
Mystic Falls. Poznałam ciebie i twojego brata. Nie zagłębiając się w szczegóły,
rozkochałam was w sobie – Damon prychnął, ale się nie odezwał – Co równało się
temu, że pokłóciliście się. Ja i wasz młodszy brat Ethan próbowali…
- Zaraz, zaraz, zaraz! Nasz ojciec miał tylko dwóch synów!
Nie ma mowy o żadnym młodszym bracie! – wtrącił Damon.
- Wasza matka miała romans z pewnym szlachcicem imieniem
Charles. Ojciec mówił wam, że zmarła, co było nie prawdą. Uciekła z nim, i
wówczas piętnastoletnim Ethanem, do Anglii. Ale wracając, ja i Ethan
próbowaliśmy was pogodzić, jednakże wydało się wówczas, że w mieście są
wampiry. Zaczęto polować. Bardzo dużo moich bliskich zginęło. Wasz ojciec
został zamordowany, ja zamieniłam was w wampiry, ponieważ chcieliście tego. Był
pewien problem… Musieliście zapomnieć o tym, że się poznaliśmy, o całym waszym
„człowieczym” życiu, gdyż nie dalibyście sobie z nim rady. Pewnie wymazałam wam
za dużo i nie pamiętasz Ethana.
- A dlaczego mielibyśmy ci wierzyć? – Damon parsknął.
Odwrócił się i zmarszczył brwi.
- Nie macie wyjścia – wzruszyła ramionami – Wróciłam tu, aby
spotkać się z Ethanem.
Nastała niezręczna cisza.
- CO?
- Ups… - Katherine zrobiła minę niewiniątka. Wiedziałem, że
Damon może to różnie przyjąć. W najgorszym wypadku zabije kilka dziewczyn, aby
odreagować.
- Dobra. Damon, chodź. Wrócimy tu później – zaproponowałem
przyjacielowi.
- Nie – zaoponował – On też jest wampirem? Chcę się z nim
zobaczyć – zwrócił się do Katherine.
- Mogę cię do niego zaprowadzić, no ale będziesz musiał… -
Próbowała unieść nadgarstki, jednakże były przywiązane – No wiesz?
Brunet rzucił się na nią, na
szczęście byłem dość szybki, aby go powstrzymać. Odepchnąłem go tak mocno, że
uderzył w przeciwległą ścianę. Nic mu się nie stało, bo stanął od razu na nogi.
Spojrzał na mnie groźne i wyszedł za drzwi. Podążyłem jego śladem, a kiedy
zatrzasnąłem wrota, młodszy wampir uderzył w nie pięścią.
- Suka! – wrzasnął.
Patrzyłem na niego bezsilnie.
Wiedziałem, że jest wkurzony. Sam byłem, ale nie miałem pojęcia, co Damon
czuje. Właśnie dowiedział się, że znał Katherine, a co najlepsze, że ma brata!
Sam nie wiem, jakbym się czuł, ale zapewne byłbym wkurzony. Bardzo wkurzony.
Nie mając zbyt wiele czasu na
przemyślenie tego wszystkiego, zawędrowaliśmy do salonu. Damon wziął butelkę
Burbona i wypił kilka, dużych łyków z gwinta. Nie jeden by padł po takiej dawce
alkoholu na raz, ale na bruneta nie podziałało.
- Też mi się to nie podoba, ale…
- To wszystko kłamstwo. Nie możliwe, że mam jeszcze jednego
brata – powiedział spokojnym głosem.
- Spójrz na to z innej strony. Ona nie ma powodów, aby
kłamać. Wie, że kiedy dowiesz się prawdy, będziesz bardziej pokrzywdzony.
- Muszę tam iść – powiedział krótko Salvatore i wstał z
fotela.
- Nie, nie, nie. Wrócimy tam jutro. Musisz ochłonąć, stary.
Mężczyzna
ponownie usiadł. Dałem mu chwilę spokoju, aby wrócił do siebie i pomyślał. Sam
zastanawiałem się nad paroma sprawami, o które będę musiał zapytać Petrovą.
Jednak mogą one zaczekać do jutra. Teraz… Wypadałoby się zająć Damonem,
niestety ja mu się na nic nie zdam. Trzeba zadzwonić do Eleny. Poza tym
umówiłem się dzisiaj z Caroline.
- Zadzwoń do Eleny – poradziłem mu – Opowiedz jej co się
dowiedzieliśmy, może ona spojrzy na to z innej perspektywy i na coś wpadnie?
- Mhm – mruknął, ale nie ruszył się z miejsca.
Podniosłem
się powoli i lustrowałem wampira wzrokiem. Wiedziałem, że prędzej, czy później
zadzwoni do dziewczyny, aby przyjechała. Musi najpierw ochłonąć.
- Skontaktuję się z tobą jutro. Dzisiaj daj już sobie spokój.
Odpocznij. Trafię do drzwi… - czułem się dziwnie prowadząc monolog. Brunet był
tak pochłonięty w swoich myślach, że nawet nie zauważył, że wyszedłem.
„Trzeba
będzie to wszystko wyjaśnić” – pomyślałem odjeżdżając spod pensjonatu.
Damon
Nie. To niemożliwe. Katherine na
pewno robi sobie z nas jaja. A może nie… Przecież wiedziałbym, że mam jeszcze
jednego brata! Ten wredny, zadufany w sobie, złośliwy, dwulicowy, wstrętny,
obrzydliwy, frustrujący i irytujący babsztyl! Dopóki nie spotkam się z tym
Ethanem to nie uwierzę. Z resztą, jeśli on jest prawdziwy, to jak ona mogła
zmienić go w wampira w wieku 15 lat? Nie, nie, nie, nie.
Dopijałem już czwartą szklankę
alkoholu, wcześniej wypijając całą butelkę i zaczynało mi zaćmiewać umysł.
Ochłonąwszy wybrałem numer do Eleny. Wiedziałem, że jest w szkole, ale
potrzebowałem z kimś pobyć. Stefana, jak zwykle nie było. Ciekaw byłem, jaka
będzie jego reakcja, jak się dowie.
- Halo? Halo? Damonie? Coś się stało? – głos kobiety wydawał
się zmartwiony. Zapomniałem o tym, że dzwonię i nie odzywałem się.
- Ym… Tak. Mogłabyś przyjechać? – zapytałem próbując
zapanować nad głosem.
- Mam lekcję, ale mogę się wyrwać – dziewczyna, jednak
wyczuła w moim tonie, że stało się coś poważnego – Będę za chwilę.
Rozłączyłem się i czekałem.
Faktycznie, po dziesięciu minutach usłyszałem, jak samochód Eleny parkuje przed
pensjonatem. Postanowiłem wziąć się w garść i przestać się mazgaić.
Szatynka weszła do środka bez
pukania. Na jej widok podniosłem się, ale nie ruszyłem się w jej stronę.
Kobieta spojrzała na mnie z troską w oczach, a następnie zaczęła iść w moim
kierunku. Gdy dzieliły nas niecałe 2 metry, wyciągnęła ręce przed siebie, w
geście uścisku. Ja, głupi, stałem, jak kłoda i rozmyślałem o tym, że widać po
mnie, że jestem przejęty. Nie mogłem się tak pokazać ludziom.
Po chwili odzyskałem świadomość.
Kiedy dotarł do mnie zapach jej perfum, kiedy poczułem dotyk jej ciepłych
dłoni, kiedy moje serce zabiło w ten sam rytm, co jej. Powoli podniosłem ręce i
delikatnie ją objąłem. W tym uścisku trwaliśmy dobrych kilka minut.
- Klaus mi wszystko opowiedział – powiedziała cicho.
Odsunąłem się od niej na odległość naszych dłoni – Jak się czujesz?
- Jak mam się czuć? Dobrze – skłamałem – Nie wiadomo jeszcze
do końca, czy to prawda.
- Gdyby to była prawda. Jakbyśmy mieli 200% pewności, że
Ethan żyje i jest waszym bratem, to co byś czuł?
- Byłbym wściekły – skwitowałem krótko. Cały czas jestem
wściekły, ale wtedy mógłbym nad sobą nie zapanować. Jakaś kobieta wymazała mi
wspomnienia o bracie! Być może był fajniejszy od Stefana! – Ale z drugiej
strony bym się cieszył.
Elena już
nic nie powiedziała. Znała mnie, jak nikt inny. Wiedziała, że będę zgrywał
twardego, że totalnie mnie to nie rusza, ale w głębi duszy… Byłem z deka
zagubiony. Albo inaczej, bałem się, że to może być prawda. Przyzwyczaiłem się
do tego życia, życia ze Stefanem, jako młodszym i denerwującym bratem. Jeśli
Ethan jest taki sam? To zdecydowanie wolę go nie poznać, nie chcę się nim
opiekować. Natomiast, gdyby był bardziej, jak ja, to… Mogłoby być fajnie. Mieć
młodszego brata, który lubi ryzyko, zabawę!
Spoglądałem
w jej brązowe tęczówki i cieszyłem się, że jest teraz ze mną. Zdecydowanie
polepszył mi się nastrój. Uświadomiłem sobie, że nieważne co się stanie, wiem,
że damy sobie radę. Nawet z drugim młodszym i denerwującym bratem.
- Boże, jak ja cię kocham – powiedziałem znienacka,
uśmiechnąłem się, a później pocałowałem dziewczynę.
- Co ja takiego zrobiłam? – spytała zaskoczona, kiedy
oderwałem swoje usta od jej ust.
Pokręciłem głową z uśmiechem na twarzy.
- Jesteś.
Elena
„Kolejna noc
spędzona z Damonem. Jenna mnie zabije…” – tylko takie myśli kotłowały się w
mojej głowie na następny dzień. Praktycznie w ogóle nie przebywałam w domu, a
jeśli już tam wróciłam to ewentualnie po to, aby się przebrać. Spałam u Damona
albo u Caro. Oczywiście nie byłam pełnoletnia, co nie znaczyło, że się tak nie
czułam. Uważałam, że przez śmierć rodziców stałam się odpowiedzialna,
samodzielna i wiedziałam, że zachowuję się doroślej niż moi rówieśnicy.
Wczoraj nie
za wiele rozmawialiśmy, ale będąc w towarzystwie Damona nie potrzebowałam
rozmów, wystarczyła jego obecność. Mogłam siedzieć w jego ramionach i milczeć
aż do końca świata i jeden dzień dłużej! Jednak teraz nie chodziło o mnie tylko
o niego. Widziałam, że bardzo to przeżywa. Ktoś spoza naszych przyjaciół mógłby
nic nie wyczuć, ale ja znałam Damona na tyle dobrze, że słysząc go przez
telefon wiedziałam, że stało się coś złego.
Była godzina
ósma. Gotowa do wyjścia usiadłam na skraju łóżka i położyłam dłoń na słodko
śpiącym mężczyźnie. Obrócił się w moją stronę. Uchylił delikatnie oczy i widząc
mnie, uśmiechnął się.
- Cześć, kochanie – powiedziałam słodko, przedrzeźniając go.
- Hej – przetarł oczy, a następnie ziewnął – Która godzina?
- Dwie minuty po ósmej – odpowiedziałam.
Nastała chwila ciszy.
- Dasz sobie radę? – spytałam. Próbowałam powiedzieć to bez
emocji, jednakże kiedy się czymś przejmowałam to nie panowałam nad głosem. To
pytanie zostało zadane ze słyszalną nutą troski.
- Oczywiście – wyszczerzył zęby. Dzisiaj zdecydowanie lepiej
się czuł. Odwzajemniłam uśmiech i pocałowałam go.
- Masz tam nie schodzić dopóki nie przyjedzie Nick,
zrozumiano? – bardziej stwierdziłam, aniżeli zapytałam. Wstałam i oparłam ręce
o biodra.
- Tak, mamo. Będę grzeczny – przeciągał te słowa, jak
prawdziwy pięciolatek. Mimo tego, że mi dogryzał, to nie byłam zła.
Damon
ponownie nachylił się, żeby go pocałować, co uczyniłam. W następnej kolejności
kazałam do siebie zadzwonić, jak dowiedzą się czegoś konkretnego i
wymaszerowałam z budynku.
CZYTANIE = KOMENTOWANIE
hej! zapraszam wszytskich na oficjalną grupę na facebooku True Story of Delena !
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/groups/truestoryofdelena/
Wszystkie nowości, dyskusje i inne ciekawostki, znajdziecie właśnie tam ;)
Bardzo ciekawy rozdział. Dobrze że Kat,zaczęła mówić prawdę. Ciekawe że Salvatorowie mają brata i ogólnie cała ta historia z 1864 roku. Nie dziwię się że Damon był zły i zdezorientowany,każdy by był na jego miejscu,ale dobrze że ma Elenę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;D
Powiem ci kochana, że coraz bardziej mnie zadziwiasz. Wchodzę tu z pewnymi odstępami czasu, ale zawsze wita mnie cudowny rozdział. Muszę pochwalić pomysł z bratem Damona i Stefana...To może być bardzo ciekawy wątek, który pewnie świetnie poprowadzisz :)
OdpowiedzUsuńMoje serce podbiła też cudowna muzyka...taka nastrojowa i świetnie pasująca do opowiadania. Czyta się na prawdę wspaniale, a pomaga w tym też właśnie muzyka i cudowny szablon. Wcześniejszy też mi się podobał, ale w tym wypadku zmiany wyszły na dobre ;)
Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów z pisaniem ;*
http://mikaelsonfamily.blogspot.com/
Zapraszam na nowy rozdział. delena-different-love.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJednak ich rozkochała mam nadzeję,że Damon nic do niej nie czuje nie wierze,że Katrinne chciała ich pogodzić jestem w szoku,że Salwadorowie mają brata ciekawe co się z nim stało ciekawe jaka będzie reakcja Stefcia
OdpowiedzUsuńprzeczytałam wszystkie rozdziały, i... cudowne! też jestem ciekawa jak tam Ethan i Katherine :) strasznie ciekawie piszesz i oby tak dalej :) z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie rozdziały w niecałe dwa dni. Wciągnęło mnie Twoje opowiadanie.
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podoba. :D
Czekam na następny rozdział i życzę Ci dużo weny.
__________
Zapraszam na mojego bloga.
http://nie-jestem-nia.blogspot.com/
Zapraszam na nowy rozdział. delena-different-love.blogspot.com
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział, jak każdy. :) Zaskakujesz mnie. Nowy brat Damona i Stefana, to może być fajny pomysł. Mam nadzieję, że to nie będzie drugi Stefan. Czekam na następny rozdział i weny życzę.
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie jest takie... Magiczne :-)
OdpowiedzUsuńZaprasza na tvdopowiadanie.blog.pl
Zapraszam do mnie na nowy rozdział. delena-different-love.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZniewalające to <33
OdpowiedzUsuńKocham Cię <33
wpadnij do mnie :))
jest nowy odc :))
http://caroline-and-klaus-ever.blogspot.com/
CZEŚĆ!
OdpowiedzUsuńZapraszam na NN, na Klaro :)
"- Znasz mnie. Oboje jesteśmy nieśmiertelni, możemy wszystko. Zbudziłem się, by być z tobą, bogini.
- Silas.. - szepnęła przerażona."
http://hate-is-the-beginning-tvd.blogspot.com/
Zapraszam do mnie na nowy rozdział http://szkolamagow.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na nowy wpis :) http://pwsezon5.blox.pl/
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńdelena-different-love.blogspot.com