Cześć! :) Wiem, że rozdział szybko, ale to taki mały prezencik z okazji Świąt ^^
Nie martwcie się, we wtorek kolejny (już 9 rozdział!!!!) zostanie dodany :D !
Mam nadzieję, że spodoba się Wam. Wiem, że trochę długo czekacie, aż coś się zacznie dziać, ale obiecuję, że w następnych notkach będzie gorąco! I przepraszam, że Damon i Elena w kółko się całują itp. itd. ale ja po prostu uwielbiam pisać takie sceny i nie mogę chociaż jednego pocałunku nie "wklecić" do jednej notki. Wybaczcie mi :D
Już nie zanudzam, czytajcie, delektujcie się, komentujcie, oceniajcie, krytykujcie, czy co tam chcecie ;)
Damon
Wsiadłem do samochodu i uruchomiłem silnik. W wyśmienitym
humorze wróciłem do domu. Byłem wielkim szczęściarzem, że trafiłem na taką
dziewczynę, jaką jest Elena. Postanowiła dać mi drugą szansę, a ja postanowiłem
ją wykorzystać.
Wcześniej w salonie nie zauważyliśmy Jenny. Wymyśliłem, więc
historyjkę, że muszę wyjechać z miasta. Mam nadzieję, że Elena odegrała swoją
rolę wiarygodnie, bo nie będzie zbyt przyjemnie jeśli nie.
Jeden problem został rozwiązany. Już nie muszę ukrywać swojej
prawdziwej natury. Pozostał jeszcze drugi – Klaus. Dalej nie wiedziałem, co
knuje. Było blisko, a Elena zaprosiłaby go do domu. Muszę mieć się na
baczności, ponieważ ten wampir jest dużo silniejszy i sprytniejszy ode mnie. Na
szczęście szatynka przyjęła mój prezent, mam nadzieję, że to ją uchroni. Nie
będę w stanie cały czas przy niej być lub ją obserwować, bo „wyjechałem” z
miasta.
Cholera! Nie ostrzegłem jej przed Klausem! Ale ze mnie
idiota!
Walnąłem rękami w kierownicę i docisnąłem pedał gazu.
Elena
Usiadłam na łóżku i zrobiłam kilka głębokich wdechów. W
pokoju było strasznie duszno, postanowiłam otworzyć na chwilę okno. Uchyliłam
je delikatnie i poszłam do łazienki. Przebrałam się w koronkową piżamę,
przemyłam twarz i umyłam zęby. Włosy spięłam w luźnego koka i wróciłam do
pokoju.
Na parapecie siedział Damon i wpatrywał się we mnie.
Podeszłam do niego szybkim krokiem.
- Damon! Co ty tu… - zaczęłam mówić.
- Shh! – położył palec na ustach
- Jak się tu dost…? – wyjrzałam przez okno. Od ziemi dzieliło nas około 5 metrów.
Popatrzył na mnie wymownie i uniósł brwi.
- Eleno, jestem wampirem. Mam nadprzyrodzone zdolności –
powiedział cwaniacko, nie zdążyłam jednak odpowiedzieć – Ale nie o tym
przyszedłem rozmawiać.
Jego twarz przybrała nieodgadniony wyraz. Usiadłam na łóżku i
czekałam na złe wiadomości. Miałam przeczucie, że dowiem się czegoś ważnego,
jednak byłam pewna, że to nie będą dobre wieści.
- Ten facet, co pytał się o mój dom rano… Mam nadzieję, że
nie zaprosiłaś go do środka? -zapytał z
nadzieją.
- Nie – pokręciłam przecząco głową.
Damon spuścił powietrze i odetchnął z wyraźną ulgą.
- Kto to był? – zapytałam ciekawa.
- Nie zbliżaj się do tego gościa, dobrze?
- No dobrze, ale… - Damon już mnie nie słuchał. Pogrążony we
własnych myślach zastanawiał się nad czymś.
- HALO – powiedziałam. Udało mi się sprowadzić chłopaka z
powrotem do mojego wymiaru.
- Hm? – mruknął i spojrzał na mnie. Po moim wzroku
przypomniał sobie wszystko – Ah! No tak. Klaus to pierwotny wampir.
Prawdopodobnie najpotężniejsza istota na świecie i do czegoś jesteś mu
potrzebna. Nie wiem jeszcze do czego, ale się dowiem – powiedział swobodnie.
Mi głos uwiązł w gardle. Oczy prawie wyszły mi z orbit.
Gapiłam się na Damona, nie mając pojęcia, co się dzieje. Mężczyzna najwyraźniej
nie zdawał sobie sprawy z tego, jak się czuję. SZUKA MNIE NAJPOTĘŻNIEJSZA
ISTOTA NA ŚWIECIE. Aaa spoko. No, na pewno to nic poważnego, pewnie chce tylko
pogadać. Mhm… Moje serce zabiło mocniej, a oddech przyspieszył. Damon dopiero
wtenczas zauważył, że coś jest nie tak. Zrobiło mi się słabo.
- Eleno! Dobrze się czujesz?
- Najpotężniejszy wampir na świecie? – mruknęłam ledwo.
- Hej, hej, hej! Uspokój się. Ze mną nic ci nie grozi,
rozumiesz? – potrząsnął mną lekko.
- Ale…
- Cicho. Oddychaj, bo mi tu padniesz trupem. W sumie już
wyglądasz, jakbyś nie żyła. Dziwne, bo myślałem, że to ja jestem nieboszczykiem
– spojrzał na mnie krytycznie, a później uśmiechnął się. Dostrzegł, że nie
przypadł mi do gustu ten żart. Kazał mi tu zostać i poszedł do łazienki nalać
mi trochę wody do picia.
Zaschło mi w gardle, więc z przyjemnością poczułam na języku
smak wody. Przełknęłam ślinę i odwróciłam głowę w kierunku Damona. Uspokoiłam
się trochę.
- Ale dlaczego ja?
- Nie mam zielonego pojęcia, Eleno. Dopiero jutro spróbuję
się czegoś pożytecznego dowiedzieć. Na razie nic ci nie grozi. Dałem ci
pierścionek, on powinien cię ochronić. Ale ostrzegam cię, żebyś nie zapraszała
do domu nieznajomych.
Popatrzyłam na niego pytająco. Nie rozumiałam, co w tym
złego.
- Wampir nie może wejść do domu bez zaproszenia – oznajmił
krótko, zwięźle i na temat brunet.
- Dobrze, obiecuję.
- W takim razie będę leciał.
- Mhm – mruknęłam. Wcale nie byłam z tego zadowolona, że już
musi wyjść. Jednak po dzisiejszych wyznaniach musiałam ponownie „rozegrać” cały
nasz związek. Powinniśmy dać sobie trochę czasu.
Chłopak wstał i otworzył szerzej okno. Spojrzał jeszcze raz
na mnie i już miał skoczyć, kiedy…
- Poczekaj – powiedziałam. Damon zszedł z parapetu i odwrócił
się do mnie. Podeszłam do niego i delikatnie wtuliłam się w jego ciepły,
umięśniony tors. Dopiero po kilku sekundach postanowił mnie objąć. Nie miałam
najmniejszej ochoty go puszczać, ale musiałam.
- Przyjdziesz jutro? – zapytałam dalej w niego wtulona.
- Może lepiej będzie, gdybyś ty przyszła do mnie – uniosłam
brwi – Jenna – odpowiedział na mój wzrok i wszystko mi się ułożyło.
Kiwnęłam głową, a następnie opuściłam ramiona. W tej chwili
usłyszałam wibracje telefonu. Odwróciłam się w kierunku dochodzącego dźwięku, a
gdy chciałam ponownie spojrzeć na Damona i się z nim pożegnać, jego już nie
było. Jedynie okno było szerzej otwarte, a biała firanka tańczyła na wietrze.
Wzięłam telefon w ręce.
Zamknij okno :)
Brzmiała wiadomość od Damona. Wykonałam jego polecenie, dalej
się uśmiechając, a później położyłam się do łóżka.
***
Rano obudziłam się z mieszanymi uczuciami. Jeszcze parę dni
temu nie miałam pojęcia, że mogą istnieć takie istoty, jak czarownice, czy
wampiry. Ciekawa jestem, co jeszcze mnie spotka. Może wielka stopa? Duchy?
Wilkołaki? Wróżki? Potrząsnęłam głową, aby wyrzucić te głupie pomysły.
Teraz wszystko będzie inaczej. Musi być. Skoro już wiem o
Damonie i Bonnie to nie ma możliwości, żeby moje życie toczyło się tym samym
nudnym, szarym rytmem. Bałam się trochę tego wszystkiego, ale obiecałam sobie,
że wezmę się w garść i dam radę. Zaczęłam od tego, żeby być z przystojnym,
szarmanckim bratem Salvatore. Czułam w sobie, że to mężczyzna mojego życia. W jego
towarzystwie nie martwiłam się codziennym życiem. Był tylko Damon i na nim się
skupiałam. Oczywiście rozmawialiśmy na różne tematy, ale zawsze kończyło się na
całowaniu, a on robił to naprawdę świetnie. Uśmiechnęłam się do siebie, kiedy
tylko pomyślałam o jego gorących i pociągających ustach. O jego niebieskich,
zimnych i uzależniających oczach. Nie wiem, dlaczego, ale czułam, że on jest
inny. Że przede mną tylko udaje. W stosunku do mnie zachowuje się inaczej niż do innych.
Mówił, że się zmienił, ale nie wiem, czy z lepszego na gorsze, czy odwrotnie.
Chociaż… Może mi się tylko wydaje. Miał w sobie coś, co ciągnęło mnie w jego
stronę. Nie potrafię tego nawet wytłumaczyć.
Wskoczyłam pod szybki prysznic, a następnie ubrałam się w
zwykłe jeansy, do tego założyłam fioletowy podkoszulek i czarną marynarkę.
Włosy upięłam w schludnego koka i zeszłam na dół na śniadanie. Jenna i Jeremy
najwyraźniej spali, ponieważ w kuchni i salonie panowała cisza. Zajrzałam do
lodówki, z której wyciągnęłam jogurt naturalny. Następnie otworzyłam szafkę i
zabrałam stamtąd płatki. Wszystko zmiksowałam w misce i usiadłam na krześle. W
między czasie włączyłam radio i delektowałam się tym pięknym, słonecznym
porankiem. Cisza, spokój… Idealny czas, żeby się odprężyć. Aby wszystkie myśli
odpłynęły, gdzieś tam hen głęboko. Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki oddech i łyk
czarnej, pachnącej, świeżej kawy. Nagle podskoczyłam, a serce załomotało mi
wściekle – zadzwonił mój telefon. Odebrałam go, jak najszybciej.
- Słucham? – zapytałam trochę zdenerwowana.
- Elena? – w słuchawce usłyszałam cichy i słodki głos
mulatki.
- Bonnie! Słuchaj, musimy porozmawiać! – powiedziałam szybko,
zanim dziewczyna zdążyła cokolwiek napomknąć.
- Ja właśnie o tym… Przyjdź do mnie koło 10, okej? – Coś było
nie tak. Jej głos wydawał mi się inny, tak jakby… dojrzalszy? Mówiła pewnie i
spokojnie, nie tak jak zwykle, gubiła wątki, piszczała, śmiała się i w ogóle
nasze wcześniejsze rozmowy były bardziej chaotyczne.
- Ym… Tak, jasne. Wszystko w porządku? – zapytałam
- Tak, tak. Przyjdź do pogadamy – i rozłączyła się. Żadnego
„pa” ani „do zobaczenia”… Coś musiało się stać.
Dopiłam szybko kawę, dokończyłam jedzenie, a następnie
wszystko włożyłam do zmywarki. Z starej, drewnianej komody, stojącej w
przedpokoju, wygrzebałam kartkę papieru i długopis. Napisałam na niej, że
wyszłam do Bonnie i, że nie wiem, kiedy wrócę. Przykleiłam liścik na lodówce,
bo tam na pewno go zobaczą. Założyłam czarne tenisówki, na ramię zarzuciłam
torbę, jeszcze poprawiłam włosy w lustrze, a następnie wyszłam z domu.
Zerknęłam na ekran komórki, aby sprawdzić godzinę. Było parę
minut po 9, więc postanowiłam udać się na spacer.
Stefan
Dzisiaj miałem ponownie spotkać się z Klausem. Ostatnim
razem, jak zwykle, niczego się nie dowiedziałem. Napiliśmy się tylko parę
kieliszków, a później rozeszliśmy do domów. Zaproponowałem mu nocleg, ale
powiedział, że ma już załatwione miejsce. Oczywiście zapytałem gdzie, lecz
odpowiedzi nie dane mi było usłyszeć.
Zszedłem po schodach na parter, a następnie do piwnicy, po
„śniadanie”. Kiedy wróciłem z powrotem do salonu zastałem tam brata, siedzącego
i pijącego w samotności Burbona.
- Powiedziałem jej – odezwał się Damon. Zaskoczony stanąłem,
ponieważ nie wiedziałem skąd wiedział, że tu jestem. Po paru sekundach
poszedłem dalej udając, że nic się nie stało.
- Co i komu powiedziałeś? – zapytałem i uniosłem brew.
- Powiedziałem Elenie, że… O nas – powiedział.
- „O nas”? Co to ma znaczyć? – byłem szczerze zdziwiony.
- Elena wie o wampirach, idioto – warknął na mnie –
Przynajmniej teraz nie będę musiał jej okłamywać. Powiedziałem jej o Klausie i
o waszym planie.
Spuściłem wzrok i próbowałem się opanować. Miałem ochotę
skoczyć mu do gardła, wydrapać oczy, wyrwać serce… Cokolwiek, bylebym tylko nie
musiał nie niego patrzeć.
- Co, Stefan? Pokrzyżowałem ci plany? – zapytał z drwiącym
uśmieszkiem i tym zwycięskim błyskiem w oku.
Nie odpowiedziałem. Oddychałem głęboko, żeby nad sobą
zapanować.
- No w czym problem? Klaus nie da ci nagrody? Może
przetrzymuje gdzieś Lexi i dlatego jesteś jego sługusem? – wypalił starszy
Salvatore.
Skąd on wiedział o Lexi?! Nie wytrzymałem i rzuciłem się na
niego. Nie byłem jednak wystarczająco szybki. Damon z łatwością uchylał się
przed moimi ciosami, nie miałem z nim żadnych szans. W pewnym momencie brat
chwycił mnie za szyję i przygwoździł do ściany. Zaczynało mi brakować oddechu.
Żarliwie łapałem małe, bardzo małe ilości powietrza do płuc. Szamotałem i wiłem
się, aby poluzować uścisk. Nic nie przyniosło oczekiwanego efektu.
- A więc to prawda… - spojrzał mi w oczy – Klaus ma Lexi!
Skumulowałem w sobie całą energię i wyrwałem się z jego
żelaznego uścisku. Korzystając z mojego elementu zaskoczenia uderzyłem Damona w
brzuch. Brunet zgiął się w pół, a ja stanąłem z boku. Uspokoiłem oddech, jednak
nadal waliło mi serce.
- Oh! Już myślałem, że całkiem straciłeś formę – wydyszał mój
brat – To było niezłe - wyprostowany podszedł do komody i wziął z niej szklankę
z alkoholem. Uniósł naczynie do góry, jakby wznosił mi toast i pociągnął łyka.
Rzuciłem mu mordercze spojrzenie, a następnie odwróciłem się
na pięcie i wymaszerowałem z pensjonatu. Musiałem się przewietrzyć.
Elena
Nie wiem, dlaczego, ale nogi skierowały mnie w stronę mostu
Wickery, a równocześnie w stronę Pensjonatu braci Salvatore. Idąc spokojnie nie
natknęłam się na nic nadzwyczajnego. W słuchawkach leciała piękna piosenka 30 Seconds to Mars – Alibi, a ja szłam
przed siebie nie zważając na nic. Oparłam się o starą, drewnianą i zniszczoną
barierkę na moście i patrzyłam w wodę. Wyglądała na bardzo ciemną, głęboką i
niebezpieczną. W sumie, taką właśnie była, ponieważ pochłonęła życie moich
rodziców. Wychyliłam się jeszcze troszkę, ponieważ wydawało mi się, że w
odbiciu rzeki ujrzałam twarz mamy oraz taty. Jednakże, kiedy mrugnęłam zniknęli.
Niepewnym krokiem odeszłam od poręczy. Odetchnęłam głęboko i poprawiłam
rozwiane włosy. Spojrzałam na zegarek i zorientowałam się, że powinnam wracać
na spotkanie z Bonnie. Odwróciłam się i krzyknęłam cicho. Za moimi plecami stał
Stefan! Nie wiem, jak długo, ani dlaczego, ale porządnie się wystraszyłam.
- Boże, Stefan! Nie strasz mnie tak! – powiedziałam.
Blondyn nic nie powiedział, tylko wpatrywał się we mnie
ponuro.
- Ym… Więc… - zaczęłam spokojnie, jednak czułam, że mój głos
delikatnie zadrżał – Co tutaj robisz? – przełknęłam głośno ślinę.
Chłopak w dalszym ciągu nie odpowiadał. Zaczęłam się bać nie
na żarty… W końcu, no… Był wampirem. Nagle zaczął się pomału do mnie zbliżać.
Zrobiłam krok do tyłu, jednak za mną była barierka. Pozostało mi jedynie
czekać, na dalszy rozwój sytuacji. Stefan stanął bardzo blisko mnie. Nasze
twarze dzieliły zaledwie milimetry. Cały czas wpatrywał się w moje oczy.
Zauważyłam, że jego zmieniły kolor z zielonego na czarny.
- Wskoczysz do wody i nie wypłyniesz na powierzchnię –
powiedział cicho, jednak bardzo przekonująco.
Uderzyłam go w twarz.
- O co ci chodzi?! – krzyknęłam i pobiegłam z powrotem do
miasta. Zostawiłam blondyna samego. Widziałam, że miał zaskoczony wyraz twarzy.
Ani razu się nie odwróciłam z obawy, że Stefan mnie goni.
Kiedy znajdowałam się w pobliżu domu Bonnie zadzwoniłam do
Damona i opowiedziałam mu całą zaszłą sytuację. Słyszałam, że jest wściekły.
Powiedział, żebym wracała do domu, a on porozmawia ze Stefanem. Dowiedziałam
się tyle, że młodszy brat bruneta próbował mnie zahipnotyzować, ale dzięki
pierścieniowi się mu nie udało. Rozłączyliśmy się i szybkim krokiem weszłam na
ganek Bonnie. Zadzwoniłam do drzwi, a po pary sekundach ujrzałam mulatkę,
dziwnie spokojną i opanowaną. Zaprosiła mnie do środka, więc z uśmiechem na
twarzy wmaszerowałam do salonu.
Bonnie
Elena wyglądała na szczęśliwą. Nie miałam pojęcia, jak
zareaguje na to, co zamierzałam jej powiedzieć. Z jednej strony nie chciałam
jej wtajemniczać, ale nie chciałam również jej okłamywać.
Targały mną mieszane emocje. Babcia coraz bardziej nadzoruje
moją naukę magii, nie daje mi z tym spokoju. Historia naszej rodziny, zaklęcia,
środki ostrożności i dużo więcej innych niepotrzebnych mi informacji. Nie
rozumiem tylko, po co? Jakiś Armagedon się szykuje, czy jak?
- Bonnie? – Elena machnęła mi ręką przed twarzą.
- Co? Możesz powtórzyć? – zapomniałam, że szatynka siedzi tuż
obok mnie i czeka na odpowiedź.
- Co sądzisz o Damonie? – zapytała wesoło. W jej oczach
zobaczyłam radość, błogość i rozmarzenie.
- Eleno, słuchaj… Właśnie o tym chciałam z tobą pomówić.
Dziewczyna popatrzyła na mnie zaskoczona i gestem nakazała mi
kontynuować.
- No, więc… Poczułam coś – popatrzyłam na nią, szukając
jakiejkolwiek reakcji. Elena jednak czekała, aż powiem coś więcej – Eleno, Damon
nie jest tym, za kogo się podaje. Babcia mnie przed nim ostrzegała. I przed
Stefanem też…
- Co masz na myśli? – potrząsnęła głową i uniosła brwi.
- Możesz nie uwierzyć w to, co powiem, ale… Damon jest
wampirem – powiedziałam już nie owijając w bawełnę. Myślałam, że mnie wyśmieje,
zacznie zaprzeczać, ale ona… Spuściła wzrok i nic nie powiedziała – Ty wiesz!
- Tak – kiwnęła powoli głową.
- Jak mogłaś!? Dlaczego mi nie powiedziałaś? Przecież on jest
niebezpieczny! – wybuchnęłam.
- Bonnie… Ja sama dowiedziałam się dopiero wczoraj! –
uciszyła mnie – I on nie jest zły!
- Ale babcia mówiła, że…
- Twoja babcia nie jest wszechwiedząca! Damon jest inny niż
wszyscy. Nie krzywdzi ludzi… - dodała spokojniej.
- On jest wampirem, Eleno. Te stworzenia są wszystkie takie
same – tłumaczyłam jej.
- Nie. Nie, Bonnie. Nie są. Nie znasz go.
- Pamiętasz, jak Matt go przedstawiał? Dotknęłam go i…
Miałam, w jakimś rodzaju wizję. Zobaczyłam nadchodzące zło, a potem… A!
Nieważne.
- Ważne. Powiedz mi, Bonnie.
- Później zobaczyłam biały kolor. Był on wszędzie.
- A czy biały kolor nie jest symbolem czystości, niewinności
i dobra?
- Tak, ale…
- Bonnie! Nie masz pojęcia, jaki jest Damon! Proszę cię.
Ufasz mi? Czy może jakimś dennym przepowiedniom? – spojrzała na mnie błagalnie.
- Ja… - zająknęłam się – Nie wiem – spuściłam wzrok.
- Okej, w takim razie… – Elena wstała i skierowała się w
stronę drzwi, a ja nie wiedziałam, jak ją powstrzymać – Nic tu po mnie -
Śledziłam ją jedynie wzrokiem i nic nie powiedziałam.
Damon
Znalazłem Stefana żywiącego się na jakimś biednym facecie.
Siedział w lesie, w zakrwawionych ubraniach i w kiepskim stanie. Miałem wielką
ochotę wyrwać mu serce, z tego jego nędznego ciała. On targnął się na życie
Eleny! Chciał ją zabić!
W mgnieniu oka podbiegłem do niego. Odepchnąłem brata od
martwego już człowieka. Zrobiłem to zbyt mocno, ponieważ Stefan uderzył plecami
w pobliskiego dęba. Osunął się na ziemię. Już spokojnie podszedłem do niego i
spojrzałem mu w twarz. Był w totalnym amoku.
- Ooo, proszę. Kogo my tu mamy? Braciszek wpadł na imprezkę?
– zwrócił się do mnie otępiałym głosem.
- Idiota! – syknąłem – Dlaczego zawsze ja muszę się tobą
zajmować?
Wziąłem go za bety i jednym, zdecydowanym ruchem postawiłem
na nogi. Uderzyłem go w twarz, aby trochę ochłonął, jednakże Stefan zaczął się
śmiać. Zrezygnowany zaprowadziłem go do samochodu, a następnie związałem mu
ręce sznurami nasączonymi werbeną. Powróciłem na miejsce, gdzie go znalazłem z
baniakiem paliwa. Polałem nim ciało starszego mężczyzny, a później podpaliłem
je, aby pozbyć się dowodów. Ostatecznie wróciłem do brata i zawiozłem go do
domu.
Dojechawszy na miejsce wrzuciłem Stefana do „lochu”. Zabrałem
mu pierścień, ale on był tak pijany, że nawet tego nie zauważył. Zamknąłem go
na cztery spusty i poszedłem do swojej sypialni. Musiałem poczekać, aż
wytrzeźwieje, inaczej ta rozmowa nie miałaby sensu.
Korzystając z chwili wolnego czasu wziąłem szybki, gorący
prysznic. Kiedy odprężające krople spływały po moim ciele, zastanawiałem się,
co mam począć ze Stefanem. Nic konkretnego nie wymyśliłem, a nie miałem też kogoś,
kto mógłby mi pomóc. Elena nie nadawała się do takich spraw. Potrzebowałem
przyjaciela. Ale prawdziwego przyjaciela.
„ Kurczę! Co mnie naszło na takie przemyślenia? Chyba
wariuję” – pomyślałem.
Zakręciłem wodę i owinąłem się ręcznikiem. Następnie stanąłem
przed lustrem i przez parę minut podziwiałem własną osobę. Uśmiechnąłem się do
siebie, a potem ubrałem czarne jeansy i koszulkę. Ręką przeczesałem swoje
mokre, kruczoczarne włosy i powędrowałem po coś do jedzenia. Do kubka nalałem
trochę krwi, ponieważ picie z torebek obrzydzało mnie. Czułem się dziwnie
robiąc to, więc postanowiłem przelewać krew do szklanek. Po ciężkim poranku
usiadłem rozanielony w fotelu. Upiłem łyk czerwonego płynu i rozsiadłem się
wygodniej.
PIP BIPIP BIIIP – rozległ się dźwięk wiadomości w telefonie
Stefana. Zabrałem mu go, podczas jazdy do domu. I dobrze zrobiłem.
OD: Klaus
Gdzie
jesteś?
Odpisałem,
że jest mi przykro, ale dzisiaj nie dam rady się z nim spotkać i żeby
przyjechał do Pensjonatu jutro wieczorem. Pierwotny zgodził się, chociaż
niechętnie. Zadowolony odłożyłem komórkę i z powrotem zrelaksowałem się w
fotelu. Nie minęło 5 minut, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.
„Cholera!
Nie dadzą człowiekowi spokoju!” – jęknąłem w duchu i podniosłem się ociężale.
W domu po
raz kolejny zabrzmiał dzwonek.
- Już idę! –
powiedziałem głośno.
- Hej –
przywitała się skromnie Elena.
- Hej –
odpowiedziałem – Wejdź.
Dziewczyna
pewnym krokiem przestąpiła próg domu i skierowała się do salonu.
- Jest
Stefan?
- Jest, ale
nic ci nie grozi. Zamknąłem go w piwnicy – powiedziałem zgodnie z prawdą – Z
resztą jest zbyt pijany, żeby teraz ci cokolwiek zrobić – uśmiechnąłem się
pocieszająco. Staliśmy naprzeciwko siebie.
- Dziękuję
za pierścień – powiedziała i dotknęła mój podarunek – Gdyby nie on, to pewnie
już bym… No wiesz – spojrzałem jej w oczy.
- Mam ochotę
zabić, drania! – warknąłem wściekły, a na mojej twarzy pojawił się grymas.
- Spokojnie,
Damon.
- Jak mam
być spokojny, Eleno? – zrobiłem pauzę – Mój rodzony brat próbował cię zabić! To
nie jest normalne…
- Ale mnie
nie zabił, tak? – podeszła do mnie i delikatnie musnęła moją dłoń.
- Ale
próbował… - podkreśliłem nieco spokojniejszym głosem.
- Nieważne.
Dobrze, że nic się nie stało. Zastanawia mnie jedno, dlaczego? – skierowała do
mnie pytanie.
- Wiem
dlaczego… - powiedziałem – Ehh… Lepiej usiądźmy.
Usadowiliśmy
się koło siebie.
- Co ci
powiedział? – zaczęła Elena.
- Może nie,
co powiedział, ale co odkryłem. Zacznę od początku. Więc powiedziałem mu, że
wyznałem ci prawdę o naszej naturze. Mój brat wkurzył się, a ja go jeszcze
bardziej rozjuszyłem, ponieważ zacząłem „cwaniakować” – wyznałem – Widziałem,
jak zareagował i pomyślałem, że Klaus musiał go jakoś manipulować. Strzeliłem,
więc, że Pierwotny porwał dziewczynę Stefana – Lexi i… To była prawda –
spojrzałem wyczekująco na szatynkę.
- Co było
dalej?
- Zaczęliśmy
się szamotać, a później Stefan wyszedł – wzruszyłem ramionami – Nie miałem
pojęcia, że coś takiego przyjdzie mu do głowy.
- Ale po co
Klausowi Lexi? – zadała to pytanie Elena.
- Cały czas
się nad tym zastanawiam… Muszę pogadać ze Stefanem, no ale teraz nie jestem w
stanie.
- Myślisz,
że to ma coś wspólnego ze mną?
Delikatnie
przeczesałem kosmyk jej włosów i spojrzałem na jej piękną, teraz bladą twarz.
- Nie wiem,
Eleno, ale obiecuję, że będzie dobrze.
- Mam
nadzieję…
Siedzieliśmy,
tak twarzą w twarz przez resztę wieczoru. Moja wybranka opowiedziała mi o
kłótni z przyjaciółką. Mnie najbardziej zmartwił fakt, że babcia Bennet, coś o
mnie i Stefanie wie. Ten problem dołączył do listy najważniejszych.
Koło godziny
18:00, Elena zakomunikowała, że musi już iść, więc odprowadziłem ją do drzwi.
Tak bardzo
brakowało mi naszych pocałunków, dotyków, uśmiechów. Cały czas wierzyłem, że
powrócą. Teraz pożegnałem Elenę delikatnym buziakiem w policzek. Obserwowałem
ją i czułem, że pragnie tego samego, co ja, jednak bałem się zrobić ten
pierwszy krok. Uśmiechnąłem się do niej słodko, a ona odpowiedziała tym samym,
jednak wydawało mi się, że zrobiła to na siłę. Następnie odwróciła się i
wsiadła do swojego czarnego Jeepa. Patrzyłem za nią, dopóki nie straciłem
samochodu z oczu, dopiero wtenczas zamknąłem drzwi i udałem się do sypialni.
O właśnie, a co sądzicie o serialu? Klaus+Caroline? Zła Elena? Powrót Katherine i Elijah?
Osobiście pierwsze i ostatnie mi się straaasznie podoba, ale Elena zaczyna mnie delikatnie irytować. W końcu ona się nie poddała, jak Stefan miał emocje "off", a ona odpierdziela takie rzeczy. Konsekwencje? Pff... A oglądałyście zwiastun kolejnego odcinka?! Dopiero wtedy się trochę zdenerwowałam, jak wypaliłą ten tekst do Damona -.- Czekanie przez te 3 tygodnie mnie zabije normalnie... Pozdrawiam! :D
PRZECZYTAŁAŚ=SKOMENTUJ!
Mnie też zabije czekanie na Damona ;c masakraa.. :D
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej będę mogła poczytać Twojego bloga :D
pisz dalej :)
pozdrawiam z bloga:
http://mojahistoriadlaciebie.blogspot.com/
Świetny blog. Lekko i przyjemnie się czyta. Co myślisz o tym żeby w twoim opowiadaniu Klausa i Caroline do siebie ciągnęło? Hmm? Przemyśl to ;):** Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńMam w planach zrobienie Klaroline, ale chyba trochę pokomplikuję ich związek. Albo przynajmniej zrobię tak, żeby Klausowi trudno było zdobyć blondynkę. Coś na pewno wymyślę, bo bardzo ich lubię ;) Dzięki, za pomysł.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Super rozdział i doskonała długość! :) Jesteś Wielka ! Wszystko jest wspaniale opisane, że z łatwością się czyta i z przyjemnością, co najważniejsze! Hmm, jestem mega ciekawa po co Klausowi Elena? I co wie o braciach Salvatore babcią Bonnie? Pisz szybciutko! :)
OdpowiedzUsuńCo do serialu..wkurza mnie Elena i to bardzo... Zaprzepaszcza swój związek z Damonem.. Chce żeby już włączyła te emocje... Co do Klaro to słyszałam iż Klaus i tak ma wyjechać i poznać jakąś nową.. Żałosne!!
Pozdrawiam i całuję :) :*
Świetny prezent na święta;)Interesuje mnie co zamierza Klaus?Teraz już rozumiem dlaczego Stefan tak się zachowywał.Bonnie jak to Bonnie chyba nigdy nie będzie w pełni lubić wampirów.Czekam na nexta:)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o serial...to mam podobne zdanie co ty.Elena bez uczuć jakoś mi nie odpowiada.Zwiastun też mnie trochę zirytował,ale pocieszam się tym że to może być Kathrine bo n ręce ma swoją branzoletke od słońca;)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział:)
ja też się zastanawiam co kombinuje Klaus nie lubie Stefana niech Dajmon mu nie daruje za Elenę coś podobnego Stefan i lekxi dobry pomysł pozdrawiam
OdpowiedzUsuńogromny plus za 30 Seconds To Mars jednego z moich ulubionych zespołów :) mnie zła Elena strasznie wkurzała, a jeśli chodzi o Klaroline to jestem za :) wracając do opowiadania to ja też uwielbiam te słodkie Delenowe sceny i troszkę za nimi tęsknie więc śmiało je dodawaj!
OdpowiedzUsuń