Na początku chcę podziękować Wam za to, że czytacie tego bloga. No wchodzę sobie dzisiaj, patrzę... A tu prawie 1500 wyświetleń! I te miłe komentarze :) Naprawdę jesteście Kochane <3
Elena
W drodze do Grill’a wysłałam Jennie sms’a. Napisałam, że będę
późno, w końcu to ostatni piątek na wakacjach, więc muszę korzystać. Poza tym
w tym roku kończę 18 lat, więc mogę sama za siebie decydować.
Dojechaliśmy na miejsce. Damon, jak zwykle, otworzył mi drzwi
i trzymając się za ręce weszliśmy do środka. Przy stoliku siedziała cała moja
skromna paczka przyjaciół: Bonnie, Matt i Caroline. Dziewczyny, a szczególnie
blondynka, były już nieźle pijane.
- Cześć! – rzuciłam.
Caroline podbiegła do mnie i rzuciła mi się na szyję.
- Elena! Super, że udało wam się przyjść!
- Dobrze, Care. Spokojnie – uśmiechnęłam się ciepło i
usiadłam obok Matta i Damona.
- Hm… Matt? Gdzie jest Stefan? – zapytał Damon wyraźnie
niezadowolony.
- Wyszedł przed chwilą. Powiedział, że musi zadzwonić –
wytłumaczył blondyn.
Zauważyłam, że czarnowłosy stał się jakiś niespokojny.
Wyraźnie coś go gryzło. Jednak postanowiłam się tym nie przejmować, jakby było
to coś ważnego, to by mi powiedział. Zamówiłam sobie piwo i razem z
dziewczynami zaczęłyśmy plotkować. Po krótkiej chwili Damon przeprosił nas i
wyszedł „do łazienki”. Śledziłam go wzrokiem. Rozglądał się na boki wyraźnie
czegoś szukając. Albo kogoś. Zaczęło mi się to nie podobać.
- Elena! – wyrwała mnie z zamyślenia Caroline.
- Hm? – mruknęłam pytająco i odwróciłam się w jej stronę.
- Chcesz zobaczyć, co umie Bonnie? – powiedziała wyraźnie
podekscytowana.
- Care… - jęknęła mulatka.
- No co? Przecież i tak miałaś jej powiedzieć – wypaliła
oburzona nastolatka.
- Ale co powiedzieć? – zapytałam zmieszana. Patrzyłam
pytająco to na jedną, to na drugą dziewczynę.
Bonnie dała znak, żebyśmy się zbliżyli. Przysunęłam się do
stolika i nachyliłam. To samo zrobił Matt.
- Babcia powiedziała, że jestem czarownicą… - zniżyła głos do
szeptu. Nastała cisza. Oczywiście jej nie uwierzyłam. Przecież wiedźmy nie
istnieją.
Parsknęłam śmiechem.
- Nie wierzysz?! – rzekła już głośniej.
- Bonnie, normalny człowiek nie wierzy w istoty paranormalne
– spojrzałam na nią i uniosłam brwi.
- Nikt nie patrzy? – rozglądnęła się na boki dziewczyna.
Wysypała na stół trochę soli. Patrzyłam na nią, jak na
wariatkę. Ułożyła ręce nad rozsypaną przyprawą
i zamknęła oczy.
- Bonnie, nie myślisz chyba, że…
- Cii! Patrz – syknęła cicho Caroline.
Myślałam, że zaraz zemdleję. Ta sól… Ona lewitowała! Nie
mogłam uwierzyć własnym oczom. Moja najlepsze przyjaciółka jest czarownicą. Nie
wiedziałam, co powiedzieć. Po chwili mulatka otworzyła oczy i zabrała ręce, a
sól opadła z powrotem na stół.
- I co o tym myślisz? – zapytała uradowana.
- Myślę, że… to jest super – tylko tyle zdążyłam z siebie
wydusić.
- Ja też, ale babcia uważa, że nie mogę używać magii do
zabawy. Mówi, że będzie mi potrzebna do ważniejszych celów – powiedziała – Nie
rozumiem o, co jej chodzi, a nie chce mi nic więcej powiedzieć – wzruszyła
ramionami.
„Moja przyjaciółka jest czarownicą…” – pomyślałam, a
następnie dziewczyny zmieniły temat.
Damon
A więc Bonnie Bennet jest wiedźmą! Wiedziałem, że coś jest z
nią nie tak. Wtedy, gdy mnie dotknęła… Mogła wyczuć, że jestem inny. Będę
musiał mieć się na baczności. Usłyszałem tylko ten fragment rozmowy, a potem
postanowiłem sprawdzić, co ze Stefanem.
Zastałem go siedzącego na niskim murku, naprzeciwko Grill’a.
Rozmawiał przez telefon. Z pewnością nie była to Lexi. Dzięki temu, że piję
ludzką krew mogłem usłyszeć, że po drugiej stronie słuchawki znajduje się inny
mężczyzna. Jednak krew z torebek, a krew prosto z żyły to nie to samo i nie
potrafiłem zrozumieć słów.
- … Jest tutaj.
- …
- Tak, tak. Mówię ci, że wygląda, jak Katherine!
- …
- Dobra, stary. Muszę kończyć.
- …
- Mhm. Jutro ci wszystko dokładnie podam. Tak, tak. Do
zobaczenia – powiedział Stefan i włożył telefon do kieszeni.
Wróciłem z powrotem do środka, aby Stefan mnie nie zauważył.
Kiedy usłyszałem jego kroki udawałem, że wychodzę z łazienki.
- O Stefan! Jednak przyszedłeś – powiedziałem i udałem
zaskoczonego.
- Mhm – mruknął.
- Gdzie byłeś?
- Rozmawiałem… - wyczułem u niego, że się zastanawia, co
odpowiedzieć – Z Lexi.
- Aha – powiedziałem i razem z bratem wróciliśmy do stolika.
Objąłem Elenę ramieniem, a ona popatrzyła na mnie unosząc
brwi. Zastanawiała się, co robiłem.
- Opowiem ci, jak wrócimy – powiedziałem jej na ucho, a w
następnej kolejności cmoknąłem delikatnie w szyję. Poczułem, jak przez jej
ciało przeszedł dreszcz podniecenia. Tym razem Elena pocałowała mnie w usta,
długo i żarliwie.
- Hej! Nie chcę wam przeszkadzać, ale niektórzy tutaj są
singlami – powiedziała Caroline. Oderwałem się od gorących ust dziewczyny i
uśmiechnęliśmy się.
- OK, już skończyliśmy – odpowiedziałem. Szatynka przytuliła
się do mnie i dalej mogliśmy toczyć rozmowy.
Spojrzałem na Stefana. Miał ten sam wyraz twarzy, jak zwykle,
czyli nieobecny, wpatrzony w jeden punkt. Jednak teraz, raz na jakiś czas spoglądał
na Elenę. Będę zmuszony zajrzeć do rodzinnych zapasów werbeny. Przyda jej się
ochrona, ponieważ nie będę w stanie cały czas jej pilnować.
- Stefanie, dlaczego postanowiłeś wrócić do Mystic Falls? –
zapytała moja wybranka.
- Wiesz… Chciałem pobyć trochę z bratem. Dawno się nie
widzieliśmy – „Hahaha” pomyślałem. „Co ty knujesz Stefan?”
- Prawdopodobnie będziemy chodzić razem na historię – wypalił
Matt.
- Super. Będę miała okazję bliżej cię poznać – skierowała tą
wypowiedź do mojego brata.
Cholera. Źle to widzę. Muszę się dowiedzieć z kim Stefan
rozmawiał przez telefon i po co im Elena. Będzie mógł wykorzystać to, że mają
razem zajęcia. Nieciekawie się to zapowiada.
- Damonie, co tak cicho siedzisz? – zapytał mnie Matt.
- No, a co mam robić? – odpowiedziałem pytaniem i zacząłem
bawić się włosami Eleny – Za mało wypiłem – zaśmiałem się.
- A w ogóle coś wypiłeś? – Szatynka spojrzała na mnie
marszcząc brwi.
- A kto cię później odwiezie do domu? – uśmiechnąłem się tym
jednym ze słodszych uśmiechów – Jestem odpowiedzialny za ciebie. Gdyby Jenna
wiedziała, że piję, a później jeżdżę z tobą samochodem to pewnie by mnie
zabiła.
Znajomi zaśmiali się i przytaknęli mi. Rozmowa stoczyła się
na tematy szkoły, końca wakacji, dyskotek i innych pierdoł, więc powoli
zaczynało mi się nudzić. Spojrzałem na zegarek. Wskazywał godzinę 23:57.
Widziałem, że Elena jest już zmęczona. Wcale się nie dziwię, że tak szybko
pada, skoro wypiła tyle procentów. Posiedzieliśmy jeszcze do w pół do 1, a
następnie wszyscy zaczęli się zbierać.
Pożegnałem się z kuzynem, nowo odkrytą wiedźmą i blondynką.
Stefanowi powiedziałem, że jadę tylko odwieźć Elenę i wracam do domu. Brat
przytaknął, odwrócił się i pomaszerował do swojego motocykla.
Spojrzałem na pannę Gilbert. Miała już wory pod oczami i
musiała trzymać się framugi drzwi, aby nie upaść. Tak samo wyglądały jej
przyjaciółki. Stanąłem naprzeciw niej ze skrzyżowanymi rękami. Uniosłem brwi i
spojrzałem na nią karcąco.
- No co? – chichotała szatynka – Co się tak patrzysz?
Śmiesznie wyglądasz – wyszczerzyła się do mnie. Ehh… Jakie te dziewczyny są
dziwne.
- Chodź – zostawiłem jej zachowanie bez komentarza. Jutro i
tak dostanie nauczkę w postaci, myślę, że mocnego kaca.
Dziewczyna trochę się uspokoiła, ale musiałem ją podtrzymywać i pomóc jej wejść do samochodu. W radiu leciała piosenka Beyoncé - Why Don't You Love Me, więc Elena korzystając z sytuacji swojego pijaństwa i znajomości niektórych słów, zaczęła śpiewać, nie powiem, ale dosyć głośno.
Why don't you love me?
Tell me, baby, why don't you love me
When I make me so damn easy to love?
And why don't you need me?
Tell me, baby, why don't you need me
When I make me so damn easy to need?
Te słowa wypełniały całe auto. Miałem wrażenie, że dziewczyna kierowała je do mnie. Zawsze podczas refrenu patrzyła na mnie, przysuwała się bliżej, pokazywała na mnie palcami i w ogóle.
- Ja wcale nie powiedziałem, że cię NIE kocham – powiedziałem, kiedy zatrzymaliśmy się na jej podjeździe. Elena spojrzała na mnie powoli.
Może trochę za szybko z tym wypaliłem. No trudno już tak powiedziałem, więc niech ona sobie myśli, co chce. W odpowiedzi dziewczyna pocałowała mnie. Ale był to inny pocałunek niż tamte. Był on niewinny, ale szalony, namiętny, intrygujący, zmysłowy i romantyczny. Poczułem między nami bliskość, pożądanie i… Miłość! Dopiero w tym momencie uświadomiłem sobie, że ją kocham. Czyli to, co czułem przez te kilka dni to zakochanie. Muszę przyznać, że to przyjemne uczucie.
- Damonie
Salvatore, czy ty właśnie wyznałeś mi miłość? – zapytała zadziornie.
- Mhm –
odpowiedziałem wesoło i uśmiechnąłem się.
- No to
przykro mi… - zaczęła, a mi stanęło serce. Czyli było to jednak za szybko… -
Ale jestem zbyt pijana i będziesz musiał mi to powtórzyć jutro – Ulżyło mi. Już
myślałem, że powie, że … Nie jestem w stanie nawet o tym pomyśleć. Pewnie w
reakcji zabiłbym kilka osób, ale ona jednak coś do mnie czuje. Chyba…
Elena
złapała mnie za koszulkę na wysokości mostka i przyciągnęła do siebie,
zakończając to kolejnym pocałunkiem.
- Mam ochotę
cię rozebrać – wymruczała zmysłowo. Coraz bardziej jej pragnąłem.
Miałem
całkiem duży samochód, więc Elena wgramoliła się na moje kolana i objęła mnie
za szyję. Cały czas błądziłem rękami po jej talii. Nasze usta nieustannie
spotykały się podczas pocałunków, dziewczyna chciała już ściągać ze mnie
koszulkę, jednak powstrzymałem ją.
- Jesteś za
bardzo pijana, żebyśmy to robili – uśmiechnąłem się – Po za tym siedzimy w
samochodzie, pod twoim domem i cały czas jest możliwość, że twoja ciotka może
nas przyłapać.
- Ehh… Nie
dasz mi się nawet nacieszyć – stwierdziła i usiadła z powrotem po stronie
pasażera. Udawała nadąsaną. Wysiadła z
samochodu nie czekając, aż otworzę jej drzwi. Pomaszerowałem za nią, jednak
dziewczyna weszła do domu i zamknęła mi wejście przed nosem.
- Naprawdę,
Eleno? – zapytałem i uniosłem dłonie w geście niedowierzania.
Stałem pod
drzwiami kilka sekund, kiedy nagle otworzyły się wyskoczyła przez nie szatynka,
dała mi buziaka i z powrotem za nimi zniknęła. Stałem osłupiały.
- Dobranoc –
powiedziałem trochę głośniej i odwróciłem się.
„Dziewczyny
są zdecydowanie dziwne. Szczególnie wtedy, kiedy są pijane.” – pomyślałem.
Wsiadłem do
mojego BMW i poczułem wibracje w kieszeni. Wyjąłem komórkę i spojrzałem na
ekran :
OD: Elena
Też
Cię kocham ;*
A więc jednak! Ona czuje do mnie to samo! Całe moje życie odwróciło się do góry nogami. Okazałem komuś trochę
dobroci i opłaciło mi się to. Kocham to uczucie!
Uśmiechnąłem się
szeroko do siebie samego. Przez chwilę stałem jeszcze na podjeździe, czułem na
sobie wzrok Eleny, która obserwowała mnie przez okno. Następnie odjechałem
stamtąd i skierowałem się do Pensjonatu, gdzie czekała mnie poważna rozmowa ze
Stefanem. Jednak nikt i nic nie było w stanie popsuć mojego humoru.
I jak, Wampirki? <3 Mi się średnio
podoba, ale to dopiero pierwsze rozdziały, więc się pewnie rozkręcę dopiero ;D
Kocham Was za te miłe komentarze ;* Liczę na szczerą ocenę i do napisania! : ))
Polecajcie
mego bloga, zacne osóbki! :D
AAAAAAAAAA !!! <3
OdpowiedzUsuńWyznali sobie w końcu miłość! Do jasnej anielki, ile ja na to czekałam! :D
Boże, pisz dalej, bo nie mogę... :3
Super! Niby podobne do pamiętników a jednak inne ;) serio świetnie mi się czytało, bardzo mi się podoba, oby tak dalej ; ) wyznali sobie miłość, aww ;3 są tacy słodcy, romantyczni i wgl <3 dziewczyny po pijaku są dziwne, haha :) co do Stefana..wrr xd jestem ciekawa co planujesz, liczę, że jazz nam taką dawkę emocji, że padniemy przed monitorem ;) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńWpadnij do mnie na prolog ;)
forget-about-the-past-angel.blogspot.com
Rozdział świetny! Zaintrygowała mnie tajemnicza rozmowa Stefana. Z kim rozmawiał? Ciekawi mnie kiedy tajemnica Damona wyjdzie na jaw?
OdpowiedzUsuńhahaha Na wspomnienie pijanej Eleny, pojawia się uśmiech na mojej twarzy, co u mnie jest rzadkie, bo nie przepadam za serialową Eleną.
Czekam na kolejny rozdział;D
Pozdrawiam ;*
Hej!
OdpowiedzUsuńWpadaj do mnie na NN :) Zapraszam :*
http://hate-is-the-beginning-tvd.blogspot.com
genialne! uwielbiam...mogłabym czytać godzinami...<3 love it
OdpowiedzUsuń