Jak zapowiadałam, pojawił się nowy rozdział! :)
Nie mam co tu pisać, więc już czytajcie ;p
Stefan
Ciemno… Mokro… Duszno… Krew…
Potrzebuję krwi…
Z trudem
otworzyłem oczy. Nie mogłem wykonać żadnego ruchu, a raczej nie umiałem zmusić
do tego własnego ciała. Mrugałem oczami, aby przyzwyczaić je do mroku
panującego w tym zatęchłym, brudnym i niezbyt przyjemnym pomieszczeniu. Po
chwili zacząłem rozróżniać zarysy kształtów. Nie poruszając głową rozglądnąłem
się po pokoju. W prawym rogu stało stare drewniane krzesło i stół, po
przeciwnej stronie… Nic. Komnata, w której się znajdowałem była kompletnie
pusta. Resztkami sił przewróciłem się na plecy i zacząłem szybko oddychać.
Gapiłem się w czarną pustkę i próbowałem zregenerować swoje możliwości, aby
wstać. Zacząłem od zamknięcia oczu i próby uspokojenia oddechu. Te czynności
zajęły mi kilka, może kilkanaście minut, a następnie zalało mnie oślepiające
światło.
- Witaj,
bracie – tak to był ten głos, pełen pogardy, pewności siebie i arogancji. Na
tle jasnożółtego światła zobaczyłem czarną postać, nie widziałem jej twarzy,
ale byłem pewny, że to Damon – Widzę, że się obudziłeś. Dobrze, możemy w końcu
porozmawiać – mówiąc to złapał mnie za koszulę i rzucił na krzesło.
- Ile byłem
nieprzytomny? – jęknąłem.
- A ze 3
dni. W sumie to nie wiem, jak to możliwe, że jesteśmy braćmi.
Resztkami
sił spojrzałem na niego pytająco.
- Masz
strasznie słabą głowę – uśmiechnął się drwiąco – Ale do rzeczy. Zabrałem ci
pierścień i będę cię tu przetrzymywał, a jeśli dalej nie będziesz chciał ze mną
współpracować zamierzam cię torturować albo po prostu wyrwę ci serce, więc
przemyśl sobie to, co właśnie powiedziałem, a ja przyjdę wieczorem, Mam
nadzieję, że porozmawiamy – oznajmił i zatrzasnął drzwi. Znowu znajdowałem się
w egipskim ciemnościach.
Damon
Wyszedłem z
piwnicy i pojechałem do miasta. Coraz częściej w wiadomościach było słychać o „panterze”,
która zostawia ciała ludzkie, kompletnie pozbawione krwi. Byłem pewien, że to
nie Stefan, więc kto? Klaus? Możliwe, ale po naszym ostatnim spotkaniu myślę,
że on postarałby się to zatuszować, skoro ma w Mystic Falls dłużej zabawić.
Więc wychodzi na to, że mamy nowego wampira i to najprawdopodobniej kociaka, bo
nie za bardzo się odnajduje. Jeśli tak dalej pójdzie, to ludzie zaczną coś
podejrzewać.
Podczas
mojej rozmowy z Klausem, pierwotnym wampirem, najsilniejszej istoty na ziemi
odniosłem wrażenie, że coś nas łączy. Nie wiem, co, ale dogadaliśmy się
odnośnie Eleny, obiecał, że jej nie skrzywdzi. Nie rozmawialiśmy za wiele, ale
te kilka zdań, które o sobie powiedzieliśmy przekonały mnie, że on nie ma złych
zamiarów. Próbowałem dostrzec jakiekolwiek oznaki kłamstwa, ale czułem, że mówi
prawdę. Oczywiście nie ufam mu w 100%, jednakże myślę, że to spoko koleś. Może
się nawet zaprzyjaźnimy?
Dojechałem
na komisariat i od razu udałem się do gabinetu szeryf Forbes. Przedstawiłem się
jej, jako „Damon – starszy brat Stefana, policjant z Luizjany” i powiedziałem,
że przyjechałem w sprawie „ataków zwierząt”. Wcześniej śledziłem ją kilka dni i
dowiedziałem się, że ona i kilku innych członków rady wie o wampirach. Miałem
pewien plan, żeby szeryf polubiła mnie i, żeby mi zaufała. Postanowiłem
zrealizować go w ciągu tego tygodnia, jednak potrzebowałem do niego tego nowego
wampira, więc zacząłem tropienie. Poprosiłem, żeby Elizabeth informowała mnie
na bieżąco. Teraz poszedłem do niej po dokumenty z wcześniejszego ataku,
których zapomniałem zabrać poprzednim razem, a później przy okazji chciałem
zobaczyć się z Eleną. Umówiliśmy się w Grillu, który o tej porze zazwyczaj był
pusty.
Zabrawszy
papiery już miałem wychodzić, kiedy szeryf odebrała telefon.
- Gdzie?
Mhm, już jedziemy – powiedziała z zaciętością. Wyciągnęła pistolet z szuflady –
Chłopaki! Zbieramy się, był kolejny atak.
- Pani
szeryf, mogę jechać z wami? – zapytałem z nadzieją na pozytywną odpowiedź.
- Jasne,
Damon. Trzymaj – powiedziała i podała mi pistolet. Domyśliłem się, że znajdują
się w nim drewniane pociski.
Odpowiedziałem
jej skinieniem głowy i wybiegłem za nią z budynku. W drodze na miejsce zbrodni
wysłałem Elenie sms’a, że się spóźnię i żeby wyszła później. W treści
wiadomości zamieściłem również nasz uzgodniony skrót : OCP, co znaczyło Opowiem Ci
Później. Elena miała wtedy mi nie przeszkadzać, bo w grę wchodziły wampiry.
Skoro był to świeży trup, to miałem nadzieję, że znajdę jakieś ślady. Zapewne
ukrywa się teraz w jakimś niezamieszkałym budynku, bo jest środek dnia, a on
nie posiada pierścienia.
- Czy w
okolicy jest jakaś opuszczona posiadłość? – zapytałem siedzącą obok blondynkę.
- Hm…
Owszem. Stare ruiny dawnej willi Lockwood’ów są niedaleko, a o co chodzi? –
odpowiedziała szeryf.
- Wpadłem na
taki pomysł, bo wiemy, że sprawca zawsze atakuje w nocy, tak?
- No tak –
kiwnęła głową.
- Więc w
dzień musi się gdzieś ukrywać – oparłem się wygodniej o fotel.
- Ale
dlaczego zabija tylko w nocy?
- Nie wiem,
może ma jakiś światłowstręt, czy coś. Co to ja, House*? – powiedziałem
ironicznie.
Kobieta
zagryzła wargi i nagle zahamowała, szarpnęło mnie delikatnie do przodu i już
miałem ją delikatnie opieprzyć, kiedy zauważyłem, że właśnie dojechaliśmy.
Dookoła kręciło się pełno policji, żółte taśmy określające miejsce zbrodni,
huk, krzyki i całe to zamieszanie nie pozwalało mi ujrzeć zwłok. Rozglądałem
się na wszystkie strony w poszukiwaniu ich. Po pary sekundach szeryf Forbes
szarpnęła mnie delikatnie za ramię i wskazała coś palcem. W oddali dostrzegłem
dłoń, całą zakrwawioną dłoń. Podeszliśmy bliżej i ujrzeliśmy ciało, a raczej
to, co z niego zostało.
Był to
mężczyzna w średnim wieku, miał blond włosy do ramion, teraz poplamione krwią i
błotem, niebieskie głęboko osadzone oczy, delikatnie zakrzywiony nos i
zadrapania na twarzy. Nie miał na sobie ubrań, jednak pierwsze, co rzuciło mi
się w oczy był jego tułów. Ktoś, albo coś rozcięło mi klatkę piersiową i
wyrwało płuca, które leżały parę metrów dalej. Mężczyzna miał również
nadgryzione serce, wątrobę i rozorany żołądek. Wszędzie było pełno krwi, aż mi
ślinka pociekła, jednak całą wolą przekonałem swój mózg do zapanowania nad
sobą.
- Kto mógł
zrobić coś takiego? – zapytała szeryf. Miała zmartwiony i przerażony głos.
Nie
odpowiedziałem i jeszcze raz przeleciałem wzrokiem po ciele. Był jeszcze jeden
szczegół, który zauważyłem, a dokładniej była to lewa łydka tego mężczyzny.
Podszedłem bliżej, w między czasie ubrałem gumową rękawiczkę, a później
zacząłem obracać jego nogę, abym mógł się temu przyjrzeć przy, jak najlepszym
świetle. Elizabeth kucnęła przy mnie.
- Masz coś?
- Mhm –
mruknąłem i pokazałem jej łydkę. Dopiero teraz zrozumiałem, co to jest. Wyryte
zostały na niej dwie litery.
- KP? –
zapytała blondynka i zmarszczyła brwi – Inicjały?
- Nie wiem.
To może być wszystko – powiedziałem szorstko.
- Ale co to
oznacza?
- Oznacza
to, że dzieje się tu coś złego – powiedziałem wstając i spojrzałem w głąb lasu.
Elena
Gdzie ten
Damon się podziewa? – zadałam sobie pytanie siedząc w Grillu i pijąc kolejnego
drinka. Wysłałam mu już chyba z 10 sms’ów, jednak nie dawał znaków życia.
Spóźniał się niecałą godzinę. Miałam mu nie przeszkadzać, ale zaczynałam się
martwić. Gestem poprosiłam barmana, aby podszedł i nalał to samo. Chłopak
popatrzył na mnie dziwnie, ale nic nie powiedział. Zrobił drinka i postawił
przede mną życząc smacznego. Delektowałam się delikatnym smakiem napoju i
wsłuchiwałam się w spokojną piosenkę, aktualnie lecącą z radia.
See you lost your trust
And you never should have
No, you never should have
***
And I don’t break your back
If you ever hear this
But don’t answer that…
Nagle
przeszedł mnie dreszcz, gdyż poczułam na swojej skórze czyjś dotyk.
Podskoczyłam, jak oparzona i szybko odwróciłam się, wylewając przy okazji
drinka.
- Spokojnie!
- Boże!
Damon! – odetchnęłam z ulgą, a chłopaka skarciłam spojrzeniem – Miałeś już tak
nie robić.
-
Przepraszam – zrobił minę smutnego kotka, a ja nie potrafiłam jej NIE ulec – I
przepraszam też za spóźnienie.
- Nie
gniewam się, o ile wszystko mi opowiesz – „handlowałam” z brunetem.
Uśmiechnął
się w odpowiedzi i poprosił barmana o Burbona i drinka dla mnie.
- Oczywiście,
jak sobie życzysz, ale… Nie tutaj. Później pojedziemy do mnie, teraz… Jesteśmy
na randce – uniósł szarmancko brwi, oparł się o blat i nachylił w moją stronę.
- No… Hmm…
Możliwe, że jest to randka – droczyłam się z nim. Zbliżyłam się do niego i
obserwowałam jego niebieskie i wciągające oczy. W pewnym momencie nie
wytrzymałam i skradłam mu całusa, Damon spojrzał na mnie zaskoczony i wydaje mi
się… Zadowolony, jednak nie odwzajemnił pocałunku.
- A jak
twoje relacje z Bonnie? – zaczął temat i wziął łyk alkoholu.
- A jak ma
być? Tak samo, jak wtedy, kiedy ostatni raz pytałeś – powiedziałam krótko i
dosyć złośliwie, ale nie miałam ochoty na pogłębianie tego tematu. Wampir
słysząc mój ton zaniechał dalszych pytań.
- A... –
Damon chciał coś powiedzieć, jednak w ostatniej chwili zamknął usta.
- Co? –
mruknęłam, aby kontynuował.
- A nic,
chciałem cię o coś zapytać, ale pewnie dostałbym ochrzan, że to taka normalna
sprawa – tłumaczył się.
- Mów,
Damonie – zachęciłam go uśmiechem – Obiecuję, że nie powiem nic zgryźliwego i
obraźliwego.
- Chciałem
zapytać, jak w szkole? – obserwował uważnie moją twarz, z poważną miną.
- Damonie…
Naprawdę? Będziemy rozmawiać o szkole? – jęknęłam.
- Eleno, w
takim razie powiedz mi o czym chcesz rozmawiać? – wypalił – Mieliśmy być
normalni, tak? Nie ułatwiasz mi tego! – powiedział dosyć głośnym szeptem – Moim
marzeniem jest być z tobą, rozmawiać o głupotach, śmiać się. Nie chcę, żeby
wszystko kręciło się wokół mojej… Odmienności. Jeśli to ma tak wyglądać, to nie
wyjdzie nam… - spuścił wzrok, a mi łzy stanęły w oczach.
Ujęłam jego
dłoń, a drugą ręką podniosłam mu podbródek, w taki sposób, aby na mnie
spojrzał. Kiedy tak się stało, złapałam go delikatnie za twarz i zanurzyłam
ręce w jego gęstych, kruczoczarnych włosach.
- Ja… -
zająknęłam się, ponieważ głos uwiązł mi w gardle. Po policzku spłynęła mi
pojedyncza łza. Damon otarł ją kciukiem, a później delikatnie przejechał
opuszkami palców po mojej twarzy i zatrzymał się na ustach. Wpatrywał się w
nie, jakby szukał zgody na to, co chciał zrobić. Spoglądałam raz w jego smutne
oczy, a drugi raz na jego pełne, czerwone usta. Nasze twarze zbliżały się do
siebie. Byliśmy coraz bliżej, i bliżej, i bliżej. Dzieliły nas jedynie
milimetry, czułam na sobie jego miętowy oddech, jednak z nutką Burbona.
- Przepra… -
zaczęłam, ale mężczyzna zamknął moje usta swoimi. Był to pocałunek pełen
emocji; pożądania, rozpaczy, tęsknoty i miłości. Odsunęłam się od niego,
chociaż wcale nie chciałam, jednakże miałam ochotę być tylko z nim, bez
zbędnych świadków, zazdrosnych spojrzeń. Dalej znajdowaliśmy się blisko,
zaplotłam ręce w jego włosy, a on objął mnie w talii.
- Jedziemy?
– szepnęłam mu kusząco do ucha. Poczułam, jak przeszedł go dreszcz podniecenia.
Rzucił na barek, jakiś banknot i idąc za rękę wyszliśmy z budynku.
***
Po kilkunastu
minutach znajdowaliśmy się w sypialni przystojnego wampira. Rzucił mnie na
łóżko, a następnie ściągnął koszulkę. Całowaliśmy się namiętnie i można nawet
rzec, że z wielką brutalnością. Ssałam i podgryzałam jego wargi, które po
chwili były całkiem spuchnięte. W międzyczasie Damon ściągnął ze mnie koszulę i
delikatnie pieścił moje ciało. Po chwili zamieniliśmy się miejscami i to ja
znajdowałam się nad nim. Nasze języki złączyły się i wcale nie chciały się
wzajemnie puścić. Zaczęłam majstrować przy rozporku bruneta, po chwili udało mi
się go rozpiąć i ściągnąć mu spodnie. Było mi strasznie duszno i gorąco, czułam
ciepły pot spływający po moich plecach. Po chwili Damon poszedł w moje ślady i
zaczął rozbierać mnie z jeansów. Oderwałam się na chwilę i spojrzałam na niego
roześmiana, ponieważ miał trudności w rozpięciu mojego rozporka.
- Może to
jakiś znak? – powiedziałam tajemniczo i zaczęłam gładzić go po umięśnionym i
rozpalonym torsie.
- Nie –
mruknął i jednym płynnym ruchem zdarł ze mnie parę spodni. Popatrzyłam na niego
zszokowana, ale zaraz z powrotem zajęłam się moim ukochanym. Usiadłam na nim
okrakiem i zaczęłam rękami błądzić po jego torsie. Schodziłam coraz niżej i
niżej. Czułam na całym ciele ogień, płomienie, które paliły nasze ciała.
Płomienie miłości. Poczułam się gotowa, moje ręce były coraz śmielsze. Wreszcie
doszłam na granicę jego czarnych bokserek, które świetnie podkreślały jego
zgrabne i jędrne pośladki. Widziałam, że brunet zaczyna być coraz bardziej
podniecony, więc kontynuowałam już zaczętą robotę. Położyłam jego ręce na
swoich udach. To był ten moment, w którym straciliśmy zdrowy rozsądek. Damon w
wampirzym tempie znalazł się nade mną. Teraz liczyło się tylko to, abyśmy
zaspokoili drzemiące, w nas już od dawna, pragnienia. Ściągnął ze mnie
biustonosz, ku mojemu zaskoczeniu zrobił to delikatnie, ale pewnie. Delikatnie
przejechał rękami po moich piersiach. Obserwował każdą moją reakcję. Zaczął
całować, przygryzać i ssać mnie po szyi, byłam delikatnie przerażona, bo bałam
się, że jego silna wola jest za słaba i mnie ugryzie, jednak nic takiego się
nie stało. Zaczął schodzić niżej. Obsypywał pocałunkami mój biust, później
brzuch, okolice pępka. Robił to z wrodzoną wrażliwością, a jednocześnie patrzył
w moje oczy. Sama byłam coraz bardziej rozpalona, zaczęłam oddychać
spazmatycznie, kiedy dotykał mojej łechtaczki. Raz na jakiś czas wydawałam z
siebie jęk rozkoszy, jednak Damon nie przestawał, a wzmagał tylko pieszczoty. Poczułam,
że mój kwiat pulsuje delikatnie i jest lekko wilgotny. Zauważyłam, że członek
Damona nabrzmiał, więc nastąpiła moja kolej, kiedy powinnam odwdzięczyć mu się
takimi pieszczotami. Masowałam, drapałam i pieściłam jego jądra. Moje palce
jeździły w tę i z powrotem po jego członku, a język raz na jakiś czas
delikatnie go łaskotał. Damon jęknął głucho i wygiął się, oddając się rozkoszy.
Nastąpiła ta pora, kiedy nasze ciała połączyły się w jedno. Wbiłam paznokcie w
ramiona i plecy bruneta. Czarnowłosy wampir okazał się wyśmienitym kochankiem,
jego pchnięcia były szybkie, mocne i zdecydowane. To on decydował kiedy
przyspieszyć, a kiedy zwolnić. Jęczałam z wielokrotnego orgazmu, a później
złączyliśmy się w pocałunku, akurat w momencie, kiedy skończył we mnie.
Oddychałam szybko, byłam zlana potem, Damon z resztą również, jednak jego
oddech był miarowy i spokojny. Po udanej kopulacji położył się na boku i
delikatnie gładził moje włosy. Odwróciłam się w jego stronę z wielkim trudem.
Bolała mnie dosłownie każda część ciała, jednak tej nocy nigdy nie zapomnę.
-
Zadowolona? – zapytał tajemniczo z tym swoim aroganckim błyskiem w oku, a na
dodatek posłał mi pełen szczerości uśmiech.
- Nawet nie
wiesz, jak bardzo – odparłam rozmarzonym głosem.
Damon
pochylił się i pocałował mnie czule w czubek nosa. Uśmiechnęłam się i w tej
chwili zdałam sobie sprawę, że chcę z nim spędzić resztę życia. Zobaczymy, jak
nasz związek się dalej potoczy, ale teraz liczył się tylko ten moment. Moment,
w którym byłam jego oczkiem w głowie.
- Damonie…
- Tak,
królewno? – zapytał ciepło, w dalszym ciągu bawiąc się moimi włosami i
spoglądając na moją twarz.
- Kocham cię
– szepnęłam i spoglądałam w jego oczy.
- Ja również
uważam, że jestem seksowny – powiedział żartobliwie Damon.
- Hej! – szturchnęłam
go delikatnie i zaśmiałam się. Odwróciłam się na drugi bok i zamknęłam oczy.
Czarnowłosy objął mnie pewnie ramieniem, a kiedy już zasypiałam usłyszałam
jedynie cichy szept.
- Też cię
kocham, Eleno – przyciągnął mnie mocniej do siebie, tak, że między naszymi
ciałami nie było ani milimetra przerwy.
- Dobranoc –
mruknęłam już prawie śpiąc i w mgnieniu oka odpłynęłam.
Damon
Obudziłem
się rano i poczułem znajomy zapach świeżego cynamonu. Otworzyłem delikatnie
oczy i ujrzałem ją. Obok mnie na krwistoczerwonej satynowej pościeli, leżała
Elena. Przyglądałem się jej przez chwilę i myślałam o tym, jaki ze mnie
szczęściarz. Nigdy nie przeżyłem takiej nocy, jak wczoraj, a mam 160 parę lat,
więc nie raz chodziłem z kobietami do łóżka. Jednak tutaj chodziło o coś
innego, o coś głębszego i silniejszego niż sam pociąg do płci przeciwnej.
Powoli
wstałem z łóżka tak, żeby nie obudzić mojej ukochanej i skierowałem się do
łazienki. Postanowiłem wziąć szybki orzeźwiający prysznic. Jak pomyślałem, tak
i zrobiłem. Wszedłem pod strumień gorącej wody i czułem, jak ciężkie krople
spływają po moim ciele, jednocześnie przynosząc ulgę i odprężenie. Rześki i
świeży zapach żelu i szamponu w mgnieniu oka rozniósł się po całym
pomieszczeniu. Nagle usłyszałem, że ktoś wchodzi do łazienki. Wyjrzałem zza
zasłony, a na środku w mojej czarnej koszuli, zapiętej do połowy stała szatynka
i uśmiechała się do mnie słodko. Podeszła do kabiny, a ja wystawiłem bardziej
głowę i złożyła skromnego buziaka na moich ustach.
- Hej –
przywitałem się rześko – Chcesz się przyłączyć? – uśmiechnąłem się cwaniacko,
ale nie napierałem.
- W sumie,
to przydałby mi się prysznic – odpowiedziała Elena i nie zdejmując koszuli
wskoczyła do kabiny.
Objąłem ją
delikatnie za talię.
- Moja
ulubiona koszula – dąsałem się z nią. W tym czasie dziewczyna poprawiła moje
niesforne kosmyki, które przyczepiły mi się do czoła.
Podniosłem
ją za uda i przycisnąłem lekko do ściany, nasze usta złączyły się w pocałunku.
Mój język nie ochłonął po wczorajszej nocy i próbował znaleźć, jak najszybszą
drogę do jej wnętrza ust. Nie sprzeciwiała się, a sama zaplątała nogi o mój
tułów, a rękami złapała mnie za szyję. Staliśmy tak przez chwilę, aż Elena była
całkowicie mokra. Koszulka ściśle oblepiła jej nagie ciało, więc wyraźnie widać
było jej piękne piersi. W końcu postawiłem ją i spokojnie odpiąłem ostatnie 3
guziki od koszulki, którą następnie rzuciłem poza kabinę. Wziąłem cytrusowy żel
pod prysznic i wylałem trochę jego zawartości na dłoń. Mocny zapach pobudził
nasze zmysły. Zacząłem masować moją księżniczkę po plecach i ramionach,
następnie przyszła kolej na pośladki, później szyja, piersi, brzuch.
- Nie
myślałeś o tym, żeby zostać jakimś fizjoterapeutą, czy coś? – zapytała nagle,
przerywając błogą ciszę.
- Myślałem.
Byłem nawet na studiach i mam dyplom – pochwaliłem się.
- To
wszystko wyjaśnia – jęknęła z rozkoszy Elena.
Opłukałem
jej ciało z piany i wyłączyłem wodę. Szatynkę przeszedł dreszcz, jednak był to
chyba dreszcz z zimna. Wyszedłem spod prysznica, a później podałem rękę
dziewczynie, aby jej pomóc. Spontanicznie wtuliła się we mnie, więc porwałem
wiszący tuż obok ręcznik o owinąłem ją szczelnie. No… W miarę szczelnie. Miałem
wrażenie, że Elena wstydzi się własnej nagości przede mną. Mimo iż wczorajszej
nocy nie miała żadnych kompleksów to teraz robiła wszystko, żebym tylko na nią
nie patrzył. Ja chodziłem po całym domu nago i nie przeszkadzało mi to. Jednak
teraz, kiedy wróciliśmy do sypialni ubrałem świeże białe bokserki, a Elena
ubrała się we wczorajszą bieliznę. Okazało się, że jej spodnie są bezużyteczne,
więc na początek dałem jej swoją koszulę, która zasłaniała jej również krocze.
Wyglądała tak przecudownie. Tak beztrosko, słodko i pięknie. Położyłem się na
łóżku i obserwowałem ją, jak wiązała niedbale włosy. Jej zgrabne nogi, jędrną
pupę i w ogóle idealną całość.
- Co się tak
patrzysz? – zapytała nie spoglądając nawet w moją stronę.
- A nie
mogę? – uniosłem brwi.
- Możesz,
oczywiście. Tylko zastanawia mnie dlaczego tak robisz? – uśmiechnęła się do
mnie.
- Bo cię
kocham, księżniczko – odpowiedziałem prosto z mostu. Elena podeszła do łóżka i
usiadła na skraju.
- Jestem
trochę głodna, kochanie – oznajmiła, kiedy pieściła delikatnie mój tors.
- Zaraz coś
na to poradzimy.
Poszliśmy do
kuchni i zacząłem szukać czegokolwiek, co by się nadało na jedzenie. W lodówce
nic nie miałem oprócz mleka, a z szuflady wygrzebałem płatki kukurydziane.
- Może być?
– zaśmiałem się.
- Jasne!
Właśnie o to mi chodziło.
Zrobiłem nam
pyszne śniadanko i postanowiłem się wybrać później na zakupy, żeby Elena miała
co jeść, kiedy będzie u mnie.
Nagle
usłyszeliśmy straszny huk. Poderwałem się z siedzenia i w wampirzym tempie
ubrałem jeansy, po które w mgnieniu oka pobiegłem na górę. Dźwięk dochodził z
piwnicy, więc byłem pewien, że to Stefan.
- Co się
stało? – zapytała wystraszona Elena.
- Stefan się
stał. Zaczekaj tu. Pójdę zobaczyć o co chodzi.
Szybkim
krokiem pomknąłem do piwnicy i lochu, gdzie przetrzymywałem brata. Otworzyłem
szybko drzwi i ujrzałem, że drewniane krzesło leży w kawałkach w całym
pomieszczeniu. Spojrzałem w lewo i zauważyłem Stefana z wbitą nogą od krzesła w
okolicach serca.
- Idiota! –
syknąłem do niego wściekle. Próbował się zabić z powodu braku krwi. Właśnie
widzę, jaką on ma silną wolę. Trzech dni bez krwi nie wytrzyma.
Szybkim
ruchem wyciągnąłem z niego kawałek drewna. Nadal oddychał, chociaż ciężko.
Okazało się, że chybił zaledwie o centymetr. Gdyby trafił delikatnie bardziej w
lewo to z pewnością już by nie żył. Usłyszałem kroki Eleny.
- Damon? Co
się stało?
- Tutaj
jestem! - odkrzyknąłem w odpowiedzi. Dziewczyna po chwili niepewnie zajrzała do
środka i zamarła z przerażenia – Eleno! Popatrz na mnie! Idź dalej prosto i w 3
drzwiach po prawej stronie stoi biała dużo skrzynia. Jest w niej krew. Proszę
cię przynieś mi jeden worek – zapytałem błagalnie.
Odwróciła
się na pięcie i pobiegła we wskazanym kierunku. Wróciła po chwili z torebką
świeżej krwi, zaczęła do mnie podchodzić.
- Nie! Stój!
– krzyknąłem – Rzuć mi ją tutaj, chyba, że chcesz się stać taką torebką dla
Stefana – ostrzegłem ją, a po chwili złapałem lecący worek krwi – Wróć do
salonu, zaraz do ciebie dołączę.
Kiwnęła
głową i pobiegła na górę.
Przyłożyłem
woreczek do ust młodszego brata.
- Pij
Stefan! Pij! – mówiłem do niego szorstko. Na siłę wepchnąłem mu rurkę do gardła
i wlałem w niego życiodajny płyn. Od razu zauważyłem poprawę. Jego oddech stał
się miarowy, rana na piersi zasklepiła się i odzyskał, jako tako przytomność.
- Kretyn! –
rzuciłem do niego jeszcze raz i zrzuciłem na podłogę. Widząc, że już nic mu nie
jest pozbierałem całe drewno i wyniosłem je za drzwi. Następnie wróciłem na
górę do Eleny.
I jak Wam się podoba? :)
I jak Wam się podoba? :)
CZYTANIE = KOMENTOWANIE
warto było czekać ta noc Dajmona i Eleny była tego warta ciekawe kim jest ta wampirzyca Daimon jako śletczy super pomysł to twój najleprzy rozdzał
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetny. Najbardziej podoba mi się Delena, fajnie jest ukazana. Pozdrawiam i życzę weny. Pisz szybciutko ; *
OdpowiedzUsuńhttp://mikaelsonfamily.blogspot.com/
Aa! Ale Stefan to idiota.. xd Nienawidzę go i w serialu, i tutaj :D
OdpowiedzUsuńNo dobra, nie przynudzam :D Rozdział świetny, jak zwykle <3 :D
pisz szybko! :)
pozdrawiam z bloga:
mojahistoriadlaciebie.blogspot.com
Jeju rozdział cudowny !! ;D Kocham Delene . Czekam na następny rozdział . !
OdpowiedzUsuńCześć :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na NN Klaro ;)
http://hate-is-the-beginning-tvd.blogspot.com/
Stefan jest idiotą.Jeszcze większym niż w serialu(oczywiście nie dotyczy to jego wersji Riper;D)Rozdział jak zwykle cudny.Czekam na nowy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie lubie Stafana -,- Rozdział super !
OdpowiedzUsuńWitam. Chciałam powiadomić o nowym rozdziale pt. "Umierająca hybryda". Zapraszam serdecznie ; )
OdpowiedzUsuńhttp://mikaelsonfamily.blogspot.com/
Wow na prawdę fajny rozdział !
OdpowiedzUsuńNo nie mogę ! Dziewczyno .... Jesteś świetna! Idealnie ukazujesz Damona, kocham go w serialu i u ciebie również! Cenie cię za odwage w opisaniu ich nocy :) szacun ! Stefcio, hahahaha biedaczek :D powtórzę: świetna i rewelacyjna DELENA, zwłaszcza Damon :) nie wierzę, że chce zaprzyjaźnić się z Klausem, haha to dopiero jazda :D pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział i ta noc Damona i Eleny... Są naprawdę świetną parą, kiedy nie wtrąca się do nich Stefan. Uwielbiam twojego bloga!
OdpowiedzUsuńZrobiło mi się na koniec nie co szkoda młodszego Salvatore i zastanawiam się co z Lexi?
Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie na blogi ;)
Pozdrawiam ;*
Hejka! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na wyczekiwaną jedynką, na moim najnowszym blogu :)
Wpadnij koniecznie! :)
http://forget-about-the-past-angel.blogspot.com/
Super . ;D
OdpowiedzUsuńPojawiło się twoje zamówienie. Gorąco zapraszam.
OdpowiedzUsuńEffey.
informłje na blogu Ani delena ailoviu pojawił się 3 rozdzał Mopnika
OdpowiedzUsuńooooohhhhh no po prostu bajka... strasznie długo i z niecierpliwością czekałam na ich miłosną scene ale opłaciło się :) brawa za odważne sceny. no i jeszcze moja ulubiona piosenka Marsów... świetny odcinek!
OdpowiedzUsuń