wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział dziewiąty .

Jak zapowiadałam, pojawił się nowy rozdział! :)
Nie mam co tu pisać, więc już czytajcie ;p

Stefan

Ciemno… Mokro… Duszno… Krew… Potrzebuję krwi…
Z trudem otworzyłem oczy. Nie mogłem wykonać żadnego ruchu, a raczej nie umiałem zmusić do tego własnego ciała. Mrugałem oczami, aby przyzwyczaić je do mroku panującego w tym zatęchłym, brudnym i niezbyt przyjemnym pomieszczeniu. Po chwili zacząłem rozróżniać zarysy kształtów. Nie poruszając głową rozglądnąłem się po pokoju. W prawym rogu stało stare drewniane krzesło i stół, po przeciwnej stronie… Nic. Komnata, w której się znajdowałem była kompletnie pusta. Resztkami sił przewróciłem się na plecy i zacząłem szybko oddychać. Gapiłem się w czarną pustkę i próbowałem zregenerować swoje możliwości, aby wstać. Zacząłem od zamknięcia oczu i próby uspokojenia oddechu. Te czynności zajęły mi kilka, może kilkanaście minut, a następnie zalało mnie oślepiające światło.
- Witaj, bracie – tak to był ten głos, pełen pogardy, pewności siebie i arogancji. Na tle jasnożółtego światła zobaczyłem czarną postać, nie widziałem jej twarzy, ale byłem pewny, że to Damon – Widzę, że się obudziłeś. Dobrze, możemy w końcu porozmawiać – mówiąc to złapał mnie za koszulę i rzucił na krzesło.
- Ile byłem nieprzytomny? – jęknąłem.
- A ze 3 dni. W sumie to nie wiem, jak to możliwe, że jesteśmy braćmi.
Resztkami sił spojrzałem na niego pytająco.
- Masz strasznie słabą głowę – uśmiechnął się drwiąco – Ale do rzeczy. Zabrałem ci pierścień i będę cię tu przetrzymywał, a jeśli dalej nie będziesz chciał ze mną współpracować zamierzam cię torturować albo po prostu wyrwę ci serce, więc przemyśl sobie to, co właśnie powiedziałem, a ja przyjdę wieczorem, Mam nadzieję, że porozmawiamy – oznajmił i zatrzasnął drzwi. Znowu znajdowałem się w egipskim ciemnościach.

Damon

Wyszedłem z piwnicy i pojechałem do miasta. Coraz częściej w wiadomościach było słychać o „panterze”, która zostawia ciała ludzkie, kompletnie pozbawione krwi. Byłem pewien, że to nie Stefan, więc kto? Klaus? Możliwe, ale po naszym ostatnim spotkaniu myślę, że on postarałby się to zatuszować, skoro ma w Mystic Falls dłużej zabawić. Więc wychodzi na to, że mamy nowego wampira i to najprawdopodobniej kociaka, bo nie za bardzo się odnajduje. Jeśli tak dalej pójdzie, to ludzie zaczną coś podejrzewać.
Podczas mojej rozmowy z Klausem, pierwotnym wampirem, najsilniejszej istoty na ziemi odniosłem wrażenie, że coś nas łączy. Nie wiem, co, ale dogadaliśmy się odnośnie Eleny, obiecał, że jej nie skrzywdzi. Nie rozmawialiśmy za wiele, ale te kilka zdań, które o sobie powiedzieliśmy przekonały mnie, że on nie ma złych zamiarów. Próbowałem dostrzec jakiekolwiek oznaki kłamstwa, ale czułem, że mówi prawdę. Oczywiście nie ufam mu w 100%, jednakże myślę, że to spoko koleś. Może się nawet zaprzyjaźnimy?
Dojechałem na komisariat i od razu udałem się do gabinetu szeryf Forbes. Przedstawiłem się jej, jako „Damon – starszy brat Stefana, policjant z Luizjany” i powiedziałem, że przyjechałem w sprawie „ataków zwierząt”. Wcześniej śledziłem ją kilka dni i dowiedziałem się, że ona i kilku innych członków rady wie o wampirach. Miałem pewien plan, żeby szeryf polubiła mnie i, żeby mi zaufała. Postanowiłem zrealizować go w ciągu tego tygodnia, jednak potrzebowałem do niego tego nowego wampira, więc zacząłem tropienie. Poprosiłem, żeby Elizabeth informowała mnie na bieżąco. Teraz poszedłem do niej po dokumenty z wcześniejszego ataku, których zapomniałem zabrać poprzednim razem, a później przy okazji chciałem zobaczyć się z Eleną. Umówiliśmy się w Grillu, który o tej porze zazwyczaj był pusty.
Zabrawszy papiery już miałem wychodzić, kiedy szeryf odebrała telefon.
- Gdzie? Mhm, już jedziemy – powiedziała z zaciętością. Wyciągnęła pistolet z szuflady – Chłopaki! Zbieramy się, był kolejny atak.
- Pani szeryf, mogę jechać z wami? – zapytałem z nadzieją na pozytywną odpowiedź.
- Jasne, Damon. Trzymaj – powiedziała i podała mi pistolet. Domyśliłem się, że znajdują się w nim drewniane pociski.
Odpowiedziałem jej skinieniem głowy i wybiegłem za nią z budynku. W drodze na miejsce zbrodni wysłałem Elenie sms’a, że się spóźnię i żeby wyszła później. W treści wiadomości zamieściłem również nasz uzgodniony skrót : OCP, co znaczyło Opowiem Ci Później. Elena miała wtedy mi nie przeszkadzać, bo w grę wchodziły wampiry. Skoro był to świeży trup, to miałem nadzieję, że znajdę jakieś ślady. Zapewne ukrywa się teraz w jakimś niezamieszkałym budynku, bo jest środek dnia, a on nie posiada pierścienia.
- Czy w okolicy jest jakaś opuszczona posiadłość? – zapytałem siedzącą obok blondynkę.
- Hm… Owszem. Stare ruiny dawnej willi Lockwood’ów są niedaleko, a o co chodzi? – odpowiedziała szeryf.
- Wpadłem na taki pomysł, bo wiemy, że sprawca zawsze atakuje w nocy, tak?
- No tak – kiwnęła głową.
- Więc w dzień musi się gdzieś ukrywać – oparłem się wygodniej o fotel.
- Ale dlaczego zabija tylko w nocy?
- Nie wiem, może ma jakiś światłowstręt, czy coś. Co to ja, House*? – powiedziałem ironicznie.
Kobieta zagryzła wargi i nagle zahamowała, szarpnęło mnie delikatnie do przodu i już miałem ją delikatnie opieprzyć, kiedy zauważyłem, że właśnie dojechaliśmy. Dookoła kręciło się pełno policji, żółte taśmy określające miejsce zbrodni, huk, krzyki i całe to zamieszanie nie pozwalało mi ujrzeć zwłok. Rozglądałem się na wszystkie strony w poszukiwaniu ich. Po pary sekundach szeryf Forbes szarpnęła mnie delikatnie za ramię i wskazała coś palcem. W oddali dostrzegłem dłoń, całą zakrwawioną dłoń. Podeszliśmy bliżej i ujrzeliśmy ciało, a raczej to, co z niego zostało.
Był to mężczyzna w średnim wieku, miał blond włosy do ramion, teraz poplamione krwią i błotem, niebieskie głęboko osadzone oczy, delikatnie zakrzywiony nos i zadrapania na twarzy. Nie miał na sobie ubrań, jednak pierwsze, co rzuciło mi się w oczy był jego tułów. Ktoś, albo coś rozcięło mi klatkę piersiową i wyrwało płuca, które leżały parę metrów dalej. Mężczyzna miał również nadgryzione serce, wątrobę i rozorany żołądek. Wszędzie było pełno krwi, aż mi ślinka pociekła, jednak całą wolą przekonałem swój mózg do zapanowania nad sobą.
- Kto mógł zrobić coś takiego? – zapytała szeryf. Miała zmartwiony i przerażony głos.
Nie odpowiedziałem i jeszcze raz przeleciałem wzrokiem po ciele. Był jeszcze jeden szczegół, który zauważyłem, a dokładniej była to lewa łydka tego mężczyzny. Podszedłem bliżej, w między czasie ubrałem gumową rękawiczkę, a później zacząłem obracać jego nogę, abym mógł się temu przyjrzeć przy, jak najlepszym świetle. Elizabeth kucnęła przy mnie.
- Masz coś?
- Mhm – mruknąłem i pokazałem jej łydkę. Dopiero teraz zrozumiałem, co to jest. Wyryte zostały na niej dwie litery.
- KP? – zapytała blondynka i zmarszczyła brwi – Inicjały?
- Nie wiem. To może być wszystko – powiedziałem szorstko.
- Ale co to oznacza?
- Oznacza to, że dzieje się tu coś złego – powiedziałem wstając i spojrzałem w głąb lasu.  


Elena

Gdzie ten Damon się podziewa? – zadałam sobie pytanie siedząc w Grillu i pijąc kolejnego drinka. Wysłałam mu już chyba z 10 sms’ów, jednak nie dawał znaków życia. Spóźniał się niecałą godzinę. Miałam mu nie przeszkadzać, ale zaczynałam się martwić. Gestem poprosiłam barmana, aby podszedł i nalał to samo. Chłopak popatrzył na mnie dziwnie, ale nic nie powiedział. Zrobił drinka i postawił przede mną życząc smacznego. Delektowałam się delikatnym smakiem napoju i wsłuchiwałam się w spokojną piosenkę, aktualnie lecącą z radia.

See you lost your trust
And you never should have
No, you never should have
***
And I don’t break your back
If you ever hear this
But don’t answer that…


Nagle przeszedł mnie dreszcz, gdyż poczułam na swojej skórze czyjś dotyk. Podskoczyłam, jak oparzona i szybko odwróciłam się, wylewając przy okazji drinka.
- Spokojnie!
- Boże! Damon! – odetchnęłam z ulgą, a chłopaka skarciłam spojrzeniem – Miałeś już tak nie robić.
- Przepraszam – zrobił minę smutnego kotka, a ja nie potrafiłam jej NIE ulec – I przepraszam też za spóźnienie.
- Nie gniewam się, o ile wszystko mi opowiesz – „handlowałam”  z brunetem.
Uśmiechnął się w odpowiedzi i poprosił barmana o Burbona i drinka dla mnie.
- Oczywiście, jak sobie życzysz, ale… Nie tutaj. Później pojedziemy do mnie, teraz… Jesteśmy na randce – uniósł szarmancko brwi, oparł się o blat i nachylił w moją stronę.
- No… Hmm… Możliwe, że jest to randka – droczyłam się z nim. Zbliżyłam się do niego i obserwowałam jego niebieskie i wciągające oczy. W pewnym momencie nie wytrzymałam i skradłam mu całusa, Damon spojrzał na mnie zaskoczony i wydaje mi się… Zadowolony, jednak nie odwzajemnił pocałunku.
- A jak twoje relacje z Bonnie? – zaczął temat i wziął łyk alkoholu.
- A jak ma być? Tak samo, jak wtedy, kiedy ostatni raz pytałeś – powiedziałam krótko i dosyć złośliwie, ale nie miałam ochoty na pogłębianie tego tematu. Wampir słysząc mój ton zaniechał dalszych pytań.
- A... – Damon chciał coś powiedzieć, jednak w ostatniej chwili zamknął usta.
- Co? – mruknęłam, aby kontynuował.
- A nic, chciałem cię o coś zapytać, ale pewnie dostałbym ochrzan, że to taka normalna sprawa – tłumaczył się.
- Mów, Damonie – zachęciłam go uśmiechem – Obiecuję, że nie powiem nic zgryźliwego i obraźliwego.
- Chciałem zapytać, jak w szkole? – obserwował uważnie moją twarz, z poważną miną.
- Damonie… Naprawdę? Będziemy rozmawiać o szkole? – jęknęłam.
- Eleno, w takim razie powiedz mi o czym chcesz rozmawiać? – wypalił – Mieliśmy być normalni, tak? Nie ułatwiasz mi tego! – powiedział dosyć głośnym szeptem – Moim marzeniem jest być z tobą, rozmawiać o głupotach, śmiać się. Nie chcę, żeby wszystko kręciło się wokół mojej… Odmienności. Jeśli to ma tak wyglądać, to nie wyjdzie nam… - spuścił wzrok, a mi łzy stanęły w oczach.
Ujęłam jego dłoń, a drugą ręką podniosłam mu podbródek, w taki sposób, aby na mnie spojrzał. Kiedy tak się stało, złapałam go delikatnie za twarz i zanurzyłam ręce w jego gęstych, kruczoczarnych włosach.
- Ja… - zająknęłam się, ponieważ głos uwiązł mi w gardle. Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. Damon otarł ją kciukiem, a później delikatnie przejechał opuszkami palców po mojej twarzy i zatrzymał się na ustach. Wpatrywał się w nie, jakby szukał zgody na to, co chciał zrobić. Spoglądałam raz w jego smutne oczy, a drugi raz na jego pełne, czerwone usta. Nasze twarze zbliżały się do siebie. Byliśmy coraz bliżej, i bliżej, i bliżej. Dzieliły nas jedynie milimetry, czułam na sobie jego miętowy oddech, jednak z nutką Burbona.
- Przepra… - zaczęłam, ale mężczyzna zamknął moje usta swoimi. Był to pocałunek pełen emocji; pożądania, rozpaczy, tęsknoty i miłości. Odsunęłam się od niego, chociaż wcale nie chciałam, jednakże miałam ochotę być tylko z nim, bez zbędnych świadków, zazdrosnych spojrzeń. Dalej znajdowaliśmy się blisko, zaplotłam ręce w jego włosy, a on objął mnie w talii.
- Jedziemy? – szepnęłam mu kusząco do ucha. Poczułam, jak przeszedł go dreszcz podniecenia. Rzucił na barek, jakiś banknot i idąc za rękę wyszliśmy z budynku.

***

Po kilkunastu minutach znajdowaliśmy się w sypialni przystojnego wampira. Rzucił mnie na łóżko, a następnie ściągnął koszulkę. Całowaliśmy się namiętnie i można nawet rzec, że z wielką brutalnością. Ssałam i podgryzałam jego wargi, które po chwili były całkiem spuchnięte. W międzyczasie Damon ściągnął ze mnie koszulę i delikatnie pieścił moje ciało. Po chwili zamieniliśmy się miejscami i to ja znajdowałam się nad nim. Nasze języki złączyły się i wcale nie chciały się wzajemnie puścić. Zaczęłam majstrować przy rozporku bruneta, po chwili udało mi się go rozpiąć i ściągnąć mu spodnie. Było mi strasznie duszno i gorąco, czułam ciepły pot spływający po moich plecach. Po chwili Damon poszedł w moje ślady i zaczął rozbierać mnie z jeansów. Oderwałam się na chwilę i spojrzałam na niego roześmiana, ponieważ miał trudności w rozpięciu mojego rozporka.
- Może to jakiś znak? – powiedziałam tajemniczo i zaczęłam gładzić go po umięśnionym i rozpalonym torsie.
- Nie – mruknął i jednym płynnym ruchem zdarł ze mnie parę spodni. Popatrzyłam na niego zszokowana, ale zaraz z powrotem zajęłam się moim ukochanym. Usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam rękami błądzić po jego torsie. Schodziłam coraz niżej i niżej. Czułam na całym ciele ogień, płomienie, które paliły nasze ciała. Płomienie miłości. Poczułam się gotowa, moje ręce były coraz śmielsze. Wreszcie doszłam na granicę jego czarnych bokserek, które świetnie podkreślały jego zgrabne i jędrne pośladki. Widziałam, że brunet zaczyna być coraz bardziej podniecony, więc kontynuowałam już zaczętą robotę. Położyłam jego ręce na swoich udach. To był ten moment, w którym straciliśmy zdrowy rozsądek. Damon w wampirzym tempie znalazł się nade mną. Teraz liczyło się tylko to, abyśmy zaspokoili drzemiące, w nas już od dawna, pragnienia. Ściągnął ze mnie biustonosz, ku mojemu zaskoczeniu zrobił to delikatnie, ale pewnie. Delikatnie przejechał rękami po moich piersiach. Obserwował każdą moją reakcję. Zaczął całować, przygryzać i ssać mnie po szyi, byłam delikatnie przerażona, bo bałam się, że jego silna wola jest za słaba i mnie ugryzie, jednak nic takiego się nie stało. Zaczął schodzić niżej. Obsypywał pocałunkami mój biust, później brzuch, okolice pępka. Robił to z wrodzoną wrażliwością, a jednocześnie patrzył w moje oczy. Sama byłam coraz bardziej rozpalona, zaczęłam oddychać spazmatycznie, kiedy dotykał mojej łechtaczki. Raz na jakiś czas wydawałam z siebie jęk rozkoszy, jednak Damon nie przestawał, a wzmagał tylko pieszczoty. Poczułam, że mój kwiat pulsuje delikatnie i jest lekko wilgotny. Zauważyłam, że członek Damona nabrzmiał, więc nastąpiła moja kolej, kiedy powinnam odwdzięczyć mu się takimi pieszczotami. Masowałam, drapałam i pieściłam jego jądra. Moje palce jeździły w tę i z powrotem po jego członku, a język raz na jakiś czas delikatnie go łaskotał. Damon jęknął głucho i wygiął się, oddając się rozkoszy. Nastąpiła ta pora, kiedy nasze ciała połączyły się w jedno. Wbiłam paznokcie w ramiona i plecy bruneta. Czarnowłosy wampir okazał się wyśmienitym kochankiem, jego pchnięcia były szybkie, mocne i zdecydowane. To on decydował kiedy przyspieszyć, a kiedy zwolnić. Jęczałam z wielokrotnego orgazmu, a później złączyliśmy się w pocałunku, akurat w momencie, kiedy skończył we mnie. Oddychałam szybko, byłam zlana potem, Damon z resztą również, jednak jego oddech był miarowy i spokojny. Po udanej kopulacji położył się na boku i delikatnie gładził moje włosy. Odwróciłam się w jego stronę z wielkim trudem. Bolała mnie dosłownie każda część ciała, jednak tej nocy nigdy nie zapomnę.
- Zadowolona? – zapytał tajemniczo z tym swoim aroganckim błyskiem w oku, a na dodatek posłał mi pełen szczerości uśmiech.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo – odparłam rozmarzonym głosem.
Damon pochylił się i pocałował mnie czule w czubek nosa. Uśmiechnęłam się i w tej chwili zdałam sobie sprawę, że chcę z nim spędzić resztę życia. Zobaczymy, jak nasz związek się dalej potoczy, ale teraz liczył się tylko ten moment. Moment, w którym byłam jego oczkiem w głowie.
- Damonie…
- Tak, królewno? – zapytał ciepło, w dalszym ciągu bawiąc się moimi włosami i spoglądając na moją twarz.
- Kocham cię – szepnęłam i spoglądałam w jego oczy.
- Ja również uważam, że jestem seksowny – powiedział żartobliwie Damon.
- Hej! – szturchnęłam go delikatnie i zaśmiałam się. Odwróciłam się na drugi bok i zamknęłam oczy. Czarnowłosy objął mnie pewnie ramieniem, a kiedy już zasypiałam usłyszałam jedynie cichy szept.
- Też cię kocham, Eleno – przyciągnął mnie mocniej do siebie, tak, że między naszymi ciałami nie było ani milimetra przerwy.
- Dobranoc – mruknęłam już prawie śpiąc i w mgnieniu oka odpłynęłam.


Damon

Obudziłem się rano i poczułem znajomy zapach świeżego cynamonu. Otworzyłem delikatnie oczy i ujrzałem ją. Obok mnie na krwistoczerwonej satynowej pościeli, leżała Elena. Przyglądałem się jej przez chwilę i myślałam o tym, jaki ze mnie szczęściarz. Nigdy nie przeżyłem takiej nocy, jak wczoraj, a mam 160 parę lat, więc nie raz chodziłem z kobietami do łóżka. Jednak tutaj chodziło o coś innego, o coś głębszego i silniejszego niż sam pociąg do płci przeciwnej.
Powoli wstałem z łóżka tak, żeby nie obudzić mojej ukochanej i skierowałem się do łazienki. Postanowiłem wziąć szybki orzeźwiający prysznic. Jak pomyślałem, tak i zrobiłem. Wszedłem pod strumień gorącej wody i czułem, jak ciężkie krople spływają po moim ciele, jednocześnie przynosząc ulgę i odprężenie. Rześki i świeży zapach żelu i szamponu w mgnieniu oka rozniósł się po całym pomieszczeniu. Nagle usłyszałem, że ktoś wchodzi do łazienki. Wyjrzałem zza zasłony, a na środku w mojej czarnej koszuli, zapiętej do połowy stała szatynka i uśmiechała się do mnie słodko. Podeszła do kabiny, a ja wystawiłem bardziej głowę i złożyła skromnego buziaka na moich ustach.
- Hej – przywitałem się rześko – Chcesz się przyłączyć? – uśmiechnąłem się cwaniacko, ale nie napierałem.
- W sumie, to przydałby mi się prysznic – odpowiedziała Elena i nie zdejmując koszuli wskoczyła do kabiny.
Objąłem ją delikatnie za talię.
- Moja ulubiona koszula – dąsałem się z nią. W tym czasie dziewczyna poprawiła moje niesforne kosmyki, które przyczepiły mi się do czoła.
Podniosłem ją za uda i przycisnąłem lekko do ściany, nasze usta złączyły się w pocałunku. Mój język nie ochłonął po wczorajszej nocy i próbował znaleźć, jak najszybszą drogę do jej wnętrza ust. Nie sprzeciwiała się, a sama zaplątała nogi o mój tułów, a rękami złapała mnie za szyję. Staliśmy tak przez chwilę, aż Elena była całkowicie mokra. Koszulka ściśle oblepiła jej nagie ciało, więc wyraźnie widać było jej piękne piersi. W końcu postawiłem ją i spokojnie odpiąłem ostatnie 3 guziki od koszulki, którą następnie rzuciłem poza kabinę. Wziąłem cytrusowy żel pod prysznic i wylałem trochę jego zawartości na dłoń. Mocny zapach pobudził nasze zmysły. Zacząłem masować moją księżniczkę po plecach i ramionach, następnie przyszła kolej na pośladki, później szyja, piersi, brzuch.
- Nie myślałeś o tym, żeby zostać jakimś fizjoterapeutą, czy coś? – zapytała nagle, przerywając błogą ciszę.
- Myślałem. Byłem nawet na studiach i mam dyplom – pochwaliłem się.
- To wszystko wyjaśnia – jęknęła z rozkoszy Elena.
Opłukałem jej ciało z piany i wyłączyłem wodę. Szatynkę przeszedł dreszcz, jednak był to chyba dreszcz z zimna. Wyszedłem spod prysznica, a później podałem rękę dziewczynie, aby jej pomóc. Spontanicznie wtuliła się we mnie, więc porwałem wiszący tuż obok ręcznik o owinąłem ją szczelnie. No… W miarę szczelnie. Miałem wrażenie, że Elena wstydzi się własnej nagości przede mną. Mimo iż wczorajszej nocy nie miała żadnych kompleksów to teraz robiła wszystko, żebym tylko na nią nie patrzył. Ja chodziłem po całym domu nago i nie przeszkadzało mi to. Jednak teraz, kiedy wróciliśmy do sypialni ubrałem świeże białe bokserki, a Elena ubrała się we wczorajszą bieliznę. Okazało się, że jej spodnie są bezużyteczne, więc na początek dałem jej swoją koszulę, która zasłaniała jej również krocze. Wyglądała tak przecudownie. Tak beztrosko, słodko i pięknie. Położyłem się na łóżku i obserwowałem ją, jak wiązała niedbale włosy. Jej zgrabne nogi, jędrną pupę i w ogóle idealną całość.
- Co się tak patrzysz? – zapytała nie spoglądając nawet w moją stronę.
- A nie mogę? – uniosłem brwi.
- Możesz, oczywiście. Tylko zastanawia mnie dlaczego tak robisz? – uśmiechnęła się do mnie.
- Bo cię kocham, księżniczko – odpowiedziałem prosto z mostu. Elena podeszła do łóżka i usiadła na skraju.
- Jestem trochę głodna, kochanie – oznajmiła, kiedy pieściła delikatnie mój tors.
- Zaraz coś na to poradzimy.
Poszliśmy do kuchni i zacząłem szukać czegokolwiek, co by się nadało na jedzenie. W lodówce nic nie miałem oprócz mleka, a z szuflady wygrzebałem płatki kukurydziane.
- Może być? – zaśmiałem się.
- Jasne! Właśnie o to mi chodziło.
Zrobiłem nam pyszne śniadanko i postanowiłem się wybrać później na zakupy, żeby Elena miała co jeść, kiedy będzie u mnie.
Nagle usłyszeliśmy straszny huk. Poderwałem się z siedzenia i w wampirzym tempie ubrałem jeansy, po które w mgnieniu oka pobiegłem na górę. Dźwięk dochodził z piwnicy, więc byłem pewien, że to Stefan.
- Co się stało? – zapytała wystraszona Elena.
- Stefan się stał. Zaczekaj tu. Pójdę zobaczyć o co chodzi.
Szybkim krokiem pomknąłem do piwnicy i lochu, gdzie przetrzymywałem brata. Otworzyłem szybko drzwi i ujrzałem, że drewniane krzesło leży w kawałkach w całym pomieszczeniu. Spojrzałem w lewo i zauważyłem Stefana z wbitą nogą od krzesła w okolicach serca.
- Idiota! – syknąłem do niego wściekle. Próbował się zabić z powodu braku krwi. Właśnie widzę, jaką on ma silną wolę. Trzech dni bez krwi nie wytrzyma.
Szybkim ruchem wyciągnąłem z niego kawałek drewna. Nadal oddychał, chociaż ciężko. Okazało się, że chybił zaledwie o centymetr. Gdyby trafił delikatnie bardziej w lewo to z pewnością już by nie żył. Usłyszałem kroki Eleny.
- Damon? Co się stało?
- Tutaj jestem! - odkrzyknąłem w odpowiedzi. Dziewczyna po chwili niepewnie zajrzała do środka i zamarła z przerażenia – Eleno! Popatrz na mnie! Idź dalej prosto i w 3 drzwiach po prawej stronie stoi biała dużo skrzynia. Jest w niej krew. Proszę cię przynieś mi jeden worek – zapytałem błagalnie.
Odwróciła się na pięcie i pobiegła we wskazanym kierunku. Wróciła po chwili z torebką świeżej krwi, zaczęła do mnie podchodzić.
- Nie! Stój! – krzyknąłem – Rzuć mi ją tutaj, chyba, że chcesz się stać taką torebką dla Stefana – ostrzegłem ją, a po chwili złapałem lecący worek krwi – Wróć do salonu, zaraz do ciebie dołączę.
Kiwnęła głową i pobiegła na górę.
Przyłożyłem woreczek do ust młodszego brata.
- Pij Stefan! Pij! – mówiłem do niego szorstko. Na siłę wepchnąłem mu rurkę do gardła i wlałem w niego życiodajny płyn. Od razu zauważyłem poprawę. Jego oddech stał się miarowy, rana na piersi zasklepiła się i odzyskał, jako tako przytomność.
- Kretyn! – rzuciłem do niego jeszcze raz i zrzuciłem na podłogę. Widząc, że już nic mu nie jest pozbierałem całe drewno i wyniosłem je za drzwi. Następnie wróciłem na górę do Eleny.

I jak Wam się podoba? :)

CZYTANIE = KOMENTOWANIE

16 komentarzy:

  1. warto było czekać ta noc Dajmona i Eleny była tego warta ciekawe kim jest ta wampirzyca Daimon jako śletczy super pomysł to twój najleprzy rozdzał

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle świetny. Najbardziej podoba mi się Delena, fajnie jest ukazana. Pozdrawiam i życzę weny. Pisz szybciutko ; *
    http://mikaelsonfamily.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Aa! Ale Stefan to idiota.. xd Nienawidzę go i w serialu, i tutaj :D
    No dobra, nie przynudzam :D Rozdział świetny, jak zwykle <3 :D
    pisz szybko! :)

    pozdrawiam z bloga:
    mojahistoriadlaciebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju rozdział cudowny !! ;D Kocham Delene . Czekam na następny rozdział . !

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć :)
    Serdecznie zapraszam na NN Klaro ;)
    http://hate-is-the-beginning-tvd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Stefan jest idiotą.Jeszcze większym niż w serialu(oczywiście nie dotyczy to jego wersji Riper;D)Rozdział jak zwykle cudny.Czekam na nowy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie lubie Stafana -,- Rozdział super !

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam. Chciałam powiadomić o nowym rozdziale pt. "Umierająca hybryda". Zapraszam serdecznie ; )
    http://mikaelsonfamily.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow na prawdę fajny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  10. No nie mogę ! Dziewczyno .... Jesteś świetna! Idealnie ukazujesz Damona, kocham go w serialu i u ciebie również! Cenie cię za odwage w opisaniu ich nocy :) szacun ! Stefcio, hahahaha biedaczek :D powtórzę: świetna i rewelacyjna DELENA, zwłaszcza Damon :) nie wierzę, że chce zaprzyjaźnić się z Klausem, haha to dopiero jazda :D pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniały rozdział i ta noc Damona i Eleny... Są naprawdę świetną parą, kiedy nie wtrąca się do nich Stefan. Uwielbiam twojego bloga!
    Zrobiło mi się na koniec nie co szkoda młodszego Salvatore i zastanawiam się co z Lexi?
    Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie na blogi ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Hejka! :)
    Zapraszam na wyczekiwaną jedynką, na moim najnowszym blogu :)
    Wpadnij koniecznie! :)

    http://forget-about-the-past-angel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Pojawiło się twoje zamówienie. Gorąco zapraszam.
    Effey.

    OdpowiedzUsuń
  14. informłje na blogu Ani delena ailoviu pojawił się 3 rozdzał Mopnika

    OdpowiedzUsuń
  15. ooooohhhhh no po prostu bajka... strasznie długo i z niecierpliwością czekałam na ich miłosną scene ale opłaciło się :) brawa za odważne sceny. no i jeszcze moja ulubiona piosenka Marsów... świetny odcinek!

    OdpowiedzUsuń