niedziela, 24 marca 2013

Rozdział siódmy .

Heej :) ! Nie mam zbyt wiele do opowiedzenia, chociaż ostatni odcinek Pamiętników był SUPEEER! <3 No po prostu ubóstwiam tą Elenę, a jeszcze "zakumplowała" z Rebekhą to wgl odjazdowo! Niedługo powinien pojawić się też nowy szablon, który zamówiłam u Effey :D Podaję linka, bo dziewczyna ma naprawdę talent! Serdecznie polecam :)
 http://garderoba-szablonow-effey.blogspot.com/
 Już Was nie zanudzam i proszę komentujcie, bo coś słabo to wychodzi :c

Aha! Już 2 tysiaki wejść! :)) Dzięki Wam <3

Elena
- Co tu się do cholery dzieje?! - krzyknęłam przerażona.
Stałam w salonie i patrzyłam, jak Damon siada na kanapie. Jego twarz pozostawała bez wyrazu.
- Usiądź - wysilił się na spokojny ton.
- Co się dzieje?! - ponowiłam ostro pytanie, akcentując każde słowo.
- Eleno... Proszę cię, usiądź to porozmawiamy - powiedział błagalnie i wskazał mi miejsce.
Niechętnie, ale posłuchałam go.
- Możesz mi nie uwierzyć w to, co teraz ci powiem. Jednak musi to pozostać między nami. NIKT, powtarzam nikt nie powinien się o tym dowiedzieć.
Kiwnęłam głową na znak zgody, ale byłam bardzo wystraszona. Głos uwiązł mi w gardle.
- Wierzysz w istoty... nadnaturalne? - zapytał po krótkiej chwili z opuszczonym wzrokiem. Splótł sobie palce u rąk i strzelał nimi nerwowo.
Od razu pomyślałam o Bonnie. Postanowiłam mu jednak o niej nie wspominać. 
- O czym ty mówisz? – odpowiedziałam.
- Eleno wiem, że twoja przyjaciółka jest czarownicą – rzekł, a następnie spojrzał na mnie z politowaniem.
- No i co z tego?! – wkurzyłam się – Przestań owijać w bawełnę i powiedz, o co ci chodzi? Co się z tobą dzieje?! – wykrzyknęłam na niego. Może trochę zbyt mnie poniosło, ale dałam upust tym emocjom i uspokoiłam się – Poza tym… Skąd wiesz?
- Słyszałem, jak rozmawialiście…
- Ale… Jak to możliwe? Byłeś na drugim końcu zatłoczonego baru. Nie ma szans, żebyś mógł to usłyszeć – zauważyłam.
- Eleno, ja… - zaczął, a ja popatrzyłam na niego wyczekująco. Damon przełknął ślinę i pewnym już głosem dodał – Jestem wampirem.
Odruchowo odsunęłam się do niego. Zaczęłam go świdrować wystraszonymi oczami.
- Spokojnie – powiedział i chciał dotknąć mojej ręki, jednak gwałtownie odskoczyłam.
- Nie dotykaj mnie – wysyczałam z lękiem. Łzy popłynęły mi po policzkach. Przez te kilka dni żyłam w kłamstwie. Było mi za dobrze, czułam, że coś prędzej, czy później się spieprzy. Nie miałam jednak pojęcia, że tak szybko.
Czułam, że czarnowłosy cały czas na mnie spogląda. Nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy. Byłam przerażona, bałam się, że… On coś mi zrobi. To… Nie możliwe. Wampiry nie istnieją. NIE ISTNIEJĄ! Prowadziłam monolog w mojej głowie i szukałam odpowiedzi. Biłam się z myślami. Z jednej strony to był mój Damon. Przystojny, kochany, delikatny i czuły chłopak, którego… Pokochałam. A z drugiej krwiożercza bestia, która zabija każdego, kogo spotka. Przed oczami pojawił mi się obraz ciemnej postaci z ostrymi, białymi kłami, która jest cała we krwi. Przeszedł mnie dreszcz. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Zostać? Uciekać? Zadzwonić na policje? Postanowiłam, jednak poczekać na dalszy rozwój sytuacji. Bałam się, że zabije mnie, jeśli zacznę uciekać.
- Twoje oczy wczoraj… One były… - zaczęłam mówić – To mi się nie przewidziało – stwierdziłam.
Damon pokręcił głową ze smutkiem.
- To nie jest tak, jak myślisz – powiedział szybko – Ja nie jestem takim wampirem, jakiego lansują media.
- A więc, jak jest? Bo wiesz… Mam ochotę stąd uciec! Jestem przerażona. Boję się! Nie wiem, co jesteś w stanie mi zrobić! Wyrwać serce? Czy tylko wyssać krew?! – krzyczałam do niego.
- NIE PIJĘ LUDZKIEJ KRWI! – huknął, a ja zamilkłam – Przepraszam… - dodał po chwili - Mówiłem ci, że wampiry z telewizji bardzo, ale to bardzo się różnią od tych prawdziwych. Chcę ci wszystko opowiedzieć, ale tylko na mnie krzyczysz! Nie dajesz mi dojść do głosu!
- A co byś zrobił na moim miejscu? – zaczęłam łagodnie po krótkiej chwili – Dopiero dowiedziałam się, że mężczyzna, w którym się zakochałam jest wampirem! Spróbuj wyobrazić siebie w mojej sytuacji!
- Eleno… Nigdy, NIGDY nie zrobiłbym ci krzywdy – powiedział i spojrzał mi głęboko w oczy. Widziałam w nich miłość, czułość i… Coś, co sprawiło, że już się nie bałam. Poczułam, że on nie jest w stanie mnie zranić. Jednak zachowałam w miarę bezpieczny dystans.
- Wyjdź – odrzekłam i wstałam z kanapy.
- Nie możemy tego tak zostawić, Eleno. To jest zbyt niebezpieczna wiedza. Nie możesz tak po prostu mnie wyprosić i zapomnieć  - powiedział.
- Muszę to przemyśleć…  - popatrzyłam na niego. Jego twarz wyrażała żal, rozgoryczenie, ale też złość i smutek – Obiecuję ci, że nikomu nie powiem. Ale teraz, proszę cię, wyjdź – spuściłam wzrok.
Kiedy podniosłam oczy już go nie było. Zostały jedynie otwarte drzwi. Brunet rozpłynął się w powietrzu.

Damon
Nigdy nie zdarzyło mi się być tak zdenerwowanym i niespokojnym. Chciałem, jak najszybciej wrócić do Eleny. Całować ją. Pocieszyć. Trzymać w objęciach. Kochałem ją na umór. Nie potrafiłem wyobrazić sobie życia bez niej. Dotyku jej delikatnych dłoni, jej równomiernego oddechu podczas snu, a nawet tych jej „fochów”. Wszystko spieprzyłem opowiadając jej o mojej prawdziwej tożsamości. Jednak teraz mam poważniejsze problemy, a dokładniej chodzi o to, że grozi jej niebezpieczeństwo ze strony Klausa.
Jechałem właśnie samochodem do pensjonatu, kiedy wpadłem na pewien pomysł. Wyhamowałem z piskiem opon przed samym budynkiem. Wbiegłem do środka, jednak nikogo nie zastałem. Stefan razem z Klausem spiskowali przeciwko mnie i Elenie, więc pewnie gdzieś pojechali. Szybkim krokiem skierowałem się do mojej sypialni. Zacząłem przeszukiwać wszystkie szuflady, skrytki, szafy oraz pudełka, niestety nie znalazłem tam niczego, oprócz Burbona. Chciałem zlokalizować, gdzie znajduje się pierścień mojej prapra, a może nawet prababki.  Był on nasączony werbeną. Powinien, choć trochę, uchronić Elenę przed wpływami Klausa, czy Stefana. Problem tkwił w tym, że… Nie mogłem go znaleźć. Spanikowany szukałem nawet w łazience i znalazłem go. O dziwo był schowany tam, gdzie zawsze chowam najważniejsze obiekty, czyli w miseczce z mydłami, koralikami i innymi pierdołami. Schowałem go do, wygrzebanego wcześniej, pudełeczka na pierścionek. Oczywiście każdą tą czynność robiłem w rękawiczce, werbena niezbyt korzystnie działa na wampiry.
Usiadłem na łóżku, w rękach trzymałem bordowe pudełko z pięknym pierścieniem w środku. Bawiłem się nim delikatnie i myślałem, co mam dalej robić. Chciałem do niej zadzwonić. Chciałem jej wszystko wytłumaczyć, uspokoić ją. Powiedzieć, że nie mam złych zamiarów, że nie musi się mnie bać.
Pogrążony w rozmyślaniach zasnąłem.

***

Obudziły mnie dosyć głośne rozmowy na dole. Wstałem i spojrzałem na zegar. Wskazywał on godzinę 19:00. Spałem zatem ponad 5 godzin. Przebrałem się w świeże ciemne jeansy i koszulę. Ze stolika nocnego zabrałem komórkę i wychodząc z pokoju, przelotnie spojrzałem na ekran. Zaskoczony zatrzymałem się. Wyświetlał on jedną nową wiadomość od… Eleny. Wcisnąłem przycisk „otwórz”.


Możemy porozmawiać? Przemyślałam pewne sprawy i chcę, żebyś wszystko mi opowiedział.
Proszę, przyjedź… 

Nie czekając ani chwili dłużej porwałem pudełko z prezentem i zbiegłem szybko po schodach. W kuchni siedział Stefan i… Matt, którzy rozmawiali wesoło przy butelce whisky.
Pełen oczekiwania i obaw wsiadłem do samochodu. Z jednej strony rokowałem nadzieję na nasz związek, a z drugiej… Bałem się, że Elena nie będzie w stanie tego przyjąć. Jeśli zdarzy się to drugie, to będę zmuszony wymazać jej pamięć, niestety… Od momentu, w którym mnie poznała. Zniknę z jej życia. Jednak teraz starałem się być optymistycznej myśli. Słowo „starałem” najbardziej pasuje do tej sytuacji, gdyż, kiedy tylko pomyślałem o naszych pocałunkach, przed oczami pojawiała mi się szatynka uciekająca ode mnie.
W taki sposób dojechałem na miejsce. Siedziałem w samochodzie i zastanawiałem się, czy wyjść. Nigdy nie czułem się tak… zdruzgotany i przejęty. Zawziąłem się w sobie i z zaciśniętymi pięściami wyszedłem z pojazdu. Dochodząc do drzwi zauważyłem zapalające się światło w holu. Zanim zdążyłem zapukać, wejście otworzyło się i pojawiła się w nim Elena.
- Cześć – powiedziałem nieśmiało. Dziewczyna miała zacięty wyraz twarzy. Najwyraźniej była bardzo skupiona, aby zachować powagę.
- Wejdź.
Posłuchałem jej i skierowałem się do salonu. Odwróciłem się w jej stronę. Stała oparta o framugę drzwi, ze skrzyżowanymi ramionami i patrzyła w podłogę. Widziałem, że boi się tej rozmowy tak samo, jak ja.
- Myślałem, że mam wrócić jutro – powiedziałem.
- Daję ci tydzień – odpowiedziała krótko.
- Na co? – uniosłem brwi z zaskoczeniem.
- Abyś przekonał mnie, co do twoich dobrych zamiarów. Chcę, żebyś opowiedział mi wszystko o sobie, o wampirach i o wszystkim, co wiesz. Chcę mieć pewność, że nie skrzywdzisz mnie, ani moich bliskich…
Uśmiechnąłem się delikatnie.
- Opowiem ci wszystko. Możesz zadać mi tyle pytań, ile będziesz chciała i postaram się odpowiedzieć na wszystkie – powiedziałem pełen ulgi. Podszedłem do Eleny – Ale najpierw… Zacznijmy od tego – pokazałem jej pierścionek.
- C-co to…? – ujęła go delikatnie w dłonie. Widać zrobił na niej olbrzymie wrażenie.
- Posłuchaj Eleno… To jest pierścionek nasączony werbeną. Obiecaj mi, że nie będziesz go ściągać – zrobiłem pauzę – On będzie cię chronić przed wpływaniem umysłowym na ciebie. Żaden wampir nie będzie mógł cię zahipnotyzować.


 
Założyła go na palec i przytaknęła głową. Ja sam usiadłem na sofie oraz poczekałem, aż szatynka uczyni to samo. Dziewczyna przyglądała mi się z uwagą, pewnie bijąc się z myślami, jednakże zajęła miejsce obok mnie.
- Więc nie krzywdzisz ludzi? – spytała niepewnie. Bacznie obserwowała każdy mój ruch.
- Nie. Nie muszę tego robić.
-W takim razie… Bo przecież wampiry… Żywią się krwią, więc…
- Kradnę krew ze szpitala – przyznałem się – Ale w niewielkich ilościach.
- Nie możesz pić zwierzęcej krwi?
- To nie Zmierzch, kochana. Jesteśmy w stanie przeżyć pijąc taką krew, ale nie będziemy dość silni. Nie byłbym w stanie… - zrobiłem pauzę - Nie miałbym pewności, że będę w stanie się kontrolować, tak dobrze, jak wtedy kiedy piję krew ludzką.
- Czy Stefan też jest…?
- Tak.
- Jak się zmieniliście? Dlaczego? – zapytała, a ja spojrzałem w jej oczy.
- Ja… - wziąłem głęboki oddech – Ja sam chciałem stać się wampirem. Mój najlepszy przyjaciel nim był i kiedy odkryłem jego tajemnicę, zapragnąłem tego. Wziąłem to za swój cel i osiągnąłem go. Byłem aroganckim, zapatrzonym  w siebie idiotą. Straciłem mnóstwo przyjaciół, rodzinę… Żeby tylko być taki, jak Aaron. On ostrzegał mnie, że nie chcę tego. Powiedział mi wszystkie minusy i plusy bycia wampirem, lecz byłem w niego ślepo zapatrzony. Myślałem, że będzie lepiej. Życie bez trosk, bez uczuć… Myliłem się.
- A Stefan? – wtrąciła cicho Elena.
- No właśnie… Tutaj się zaczyna ta… Zła strona mojego życia.
- Czy ty go… Przemieniłeś? – popatrzyła na mnie przestraszona.
- No, nie do końca. To znaczy, ja nie wiedziałem… Ehh… Kiedyś byłem inny niż teraz, Eleno. Ja zmieniłem się. Chciałem powrócić do normalnego życia. Chciałem… A raczej chcę być z tobą. Dzięki temu, że cię poznałem, postanowiłem spróbować jeszcze raz. Dać sobie czyste konto, zapomnieć o wszystkich złych rzeczach, które zrobiłem, zapomnieć o przeszłości.
- Damonie… - powiedziała i delikatnie musnęła moją dłoń.
- To nie jest takie łatwe! – porwałem własną rękę – Ja zabijałem! Jestem mordercą! Próbowałem zabić własnego brata! To przeze mnie Stefan jest taki! To przeze mnie nasi rodzice zginęli! Jestem potworem, Eleno. Dla takich, jak ja nie ma szczęśliwych zakończeń.
- Przestań! – powiedziała ostro – Przestań tak myśleć! Każdy zasługuje na przebaczenie! Każdy zasługuje na szczęście!
Patrzyłem na nią zaskoczony. Miałem totalną pustkę w głowie.
- Próbowałam wmówić sobie, że jesteś tym potworem, którego opisałeś. Chciałam przestać myśleć o tobie! Ale… Zakochałam się w tobie – zerknęła na mnie niepewnie – I nic nie jest w stanie tego zmienić. Kocham cię, Damonie.
- Eleno, proszę… To się nie uda. W mojej bajce nie występuje happy end – zmarszczyłem brwi.
- Dlaczego? Wcześniej nie miałeś nic przeciwko naszemu związkowi. Dlaczego akurat teraz nie chcesz mnie dopuścić do siebie?
- Teraz jest inaczej… - poczułem jej ciepłą dłoń na swojej – Wiesz o tym, że nigdy już nie będzie tak samo? - Uścisnęła mnie delikatnie.
- Domyślam się… Słuchaj, czy ty chciałeś to przede mną ukrywać? Prędzej czy później i tak by się wydało. Nie mogę pojąć, dlaczego od razu mi nie powiedziałeś?
- A jak miałem to zrobić? „Cześć, jestem wampirem. Nie zjem cię.”?
Na twarzy Eleny pojawił się przelotny uśmiech.
- Przepraszam – powiedziała – Ale teraz nie będziesz musiał nic ukrywać. Wiem o tobie i…  Nie przeszkadza mi to. Wiem, że mnie nie skrzywdzisz.
- Nie wiesz tego – odparowałem – Nikt nie wie, co może mi przyjść do głowy.
- Ja wiem. Czuję to Damonie – dotknęła mojego policzka. Bałem się cokolwiek zrobić. Nie wiedziałem, jak ona na to zareaguje, ale miałem wielką ochotę ją pocałować.
- Proszę cię, nie niszczmy tego. Spróbujmy, może nam się uda.
Wpatrywałem się w nią i chciałem coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili zamknąłem usta. Kiwnąłem głową.
- Kocham cię – powiedziałem cicho, aczkolwiek pewnie.
Nastąpiła krótka, niezręczna cisza. Podniosłem dłoń i delikatnie pogładziłem jej włosy.
- Czy mogę cię pocałować? – zapytałem, jednak nie doczekałem się odpowiedzi.
Dziewczyna zrobiła to pierwsza. Nasze usta połączyły się w namiętnym, gorącym i szczerym pocałunku. Zamknąłem oczy i delektowałem się tą chwilą, ponieważ nie miałem pewności, co do tego, ile nasz związek potrwa. Będę musiał opowiedzieć jej jeszcze wiele… Dziwnych i niepojętnych rzeczy (dla człowieka). Siedzieliśmy teraz i wpatrywaliśmy się w siebie. Miałem cudowną kobietę, która potrafiła mnie zrozumieć. Tylko to się liczyło. Przynajmniej w tej chwili…

Jenna
- Wróciłam! – krzyknęłam otwierając drzwi wejściowe. Nikt nie odpowiedział. Z salonu dochodziły ciche szepty, ale nie potrafiłam zrozumieć słów. Zrobiłam parę kroków, a dźwięk obcasów odbijał się o ściany. Powędrowałam do kuchni. Torebkę położyłam na barku i zajrzałam do lodówki. Wyciągnęłam butelkę piwa i odwróciłam się. Damon i Elena siedzieli na sofie i rozmawiali cicho. Domyśliłam się, że jest to jedna z tych poważnych rozmów. Para kompletnie nie zwróciła na mnie uwagi. Stałam i próbowałam podsłuchać ich rozmowę.
- Eleno, jeszcze raz cię przepraszam – powiedział z żalem brunet.
- Nic się nie stało. Pamiętasz? Nie ma tema…
- Mogłem ci wcześniej powiedzieć. Nie chciałem, żebyś dowiedziała się o tym w taki sposób.
Eleno wzięła Damona za rękę. Następnie podniosła wzrok i spojrzała na mnie.
- Jenna! – prawie krzyknęła – Długo tu jesteś?
- Wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że coś się stało – spojrzałam to na jedno, to na drugie podejrzliwe – O co chodzi? Bo zastanawiam się, czy mam mu wydrapać oczy, czy się jeszcze wstrzymać – powiedziałam ironicznie i podeszłam do nich.
Elena wstała i powstrzymała mnie, zanim zbliżyłam się do czarnowłosego.
- Ciociu! Nic się nie stało – dziewczyna uśmiechnęła się. Przyjrzałam się jej uważnie i nie dostrzegłam kłamstwa.
- Na pewno?
- Tak, jestem pewna.
- To może ja już pójdę, a wy sobie porozmawiacie… - wtrącił Damon i wstał.
- Mhm, dobry pomysł – powiedziałam szorstko.
- Jenna! – upomniała mnie Elena.
Szatynka odprowadziła chłopaka do drzwi. Ja usiadłam na kanapie i popijałam piwo. Czekałam na Elenę, żeby z nią porozmawiać. Wróciła po paru minutach, już bez bruneta.
- Nie musiałaś się tak zachowywać – skarciła mnie moja podopieczna.
- Coś jest nie w porządku. Widzę to – tłumaczyłam się – Powiedz, co się stało. Co on ci zrobił?
- Nic mi nie zrobił! – krzyknęła. Teraz zaczęłam dopiero mieć wątpliwości, czy aby faktycznie musiałam tak na Damona naskoczyć.
Nastała niezręczna cisza. Czułam na sobie wzrok Eleny.
- Przepraszam, okej? – bąknęłam – Ja po prostu się o ciebie martwię. Wiesz, że mi też jest trudno.
Elena podeszła i przytuliłyśmy się.
- Wiem, Jenna. Wiem.
- W takim razie o czym rozmawialiście? Bo wiem, że coś się stało – uniosłam brwi.
Zauważyłam, że Elena posmutniała. Spuściła wzrok i skuliła się lekko.
- Damon musi wyjechać – wyznała.
- Na długo?
- Na tydzień.
- Będzie dobrze – objęłam dziewczynę ramieniem – Szybko zleci.
- Mam nadzieję – uśmiechnęła się lekko.
- Widzę, że zbliżyliście się do siebie przez te kilka dni.
Elena zastanawiała się chwilę nad odpowiedzią.
- Ciociu, chyba się zakochałam – powiedziała nieśmiało, a ja uśmiechnęłam się szeroko.
- No to ja chyba sobie pójdę, bo wiesz, że w tych sprawach niezbyt mi się powodzi – zaśmiałyśmy się obie.
- Masz rację, zadzwonię lepiej do Bonnie albo Caroline.
Wstałyśmy z miejsc. Elena skierowała się na schody, a ja włączyłam telewizor.
- Eleno! – krzyknęłam w ostatniej chwili, ponieważ sobie coś przypomniałam.
- Słucham?
- A gdzie jest Jeremy?
- A jak myślisz? – dostałam w odpowiedzi.
Ehh… On i te jego dziewczyny – pomyślałam na głos – Chyba go kiedyś ukatrupię!
Pogrążyłam się w kolejnym odcinku Supernatural i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.


CZYTANIE = KOMENTOWANIE

10 komentarzy:

  1. Wow! Rozdział rewelacyjny :D Coś mi trudno przyzwyczaić się do takiego Damona. Miły, zakochany w Elenie, gotowy oddać za nią życie. I do tego Stefan jako ten zły. Grr :D A co do Jenny, ciotka nieźle się zakręciła. No cóż Pozdrawiam i weny życzę :)

    http://zycie-oczami-wampira.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm, świetny rozdział, naprawdę :) Z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej, kwitniesz ;P Damon jest taki słodki, miły i o jeeej taki dobry, to takie zaskakujące i nie mogę sobie go takie wyobrazić, ale podoba mi się bardzo ;) Fajnie, że tak jakby zamieniłaś braci miejscami :D Hehe, rewelacyjny pomysł ;D AA! Do tego Damon nie pijący ludzkiej krwi :D HAhaha, nikogo nie zabijający :D Pozdrawiam i czekam na NN ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Damon zmieniający się na lepsze dla ukochanej i zły Stefan? Dziwne... Ale muszę przyznać, że bardzo mi się podoba. Pewnie nasz starszy Salvatore też kiedyś pokaże różki, ale jak na razie rozkoszujmy się jego dobrocią.
    Ciekawi mnie kolejne spotkanie z Klause.
    Ten rozdział jest wspaniały. Wreszcie Elene poznała tajemnicę. Świetnie wykreowałaś postać Jenny;D
    Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej!
    Nie czytałam narazie rozdziałów. od czwartku jest już wolne, więc to nadrobię.
    Tymczasem zaprazam cię do mnie na NN.
    http://wiecznosc-nalezy-do-nas-kochanie.blogspot.com
    PozdrawiamL*

    ps. mam prośbę.zmień wygląd bloga, bo strasznie się, żle patrzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłabyś napisać o co dokładniej chodzi Ci w wyglądzie bloga? Postaram się zmienić, ale po świętach powinien pojawić się zamówiony szablon, więc nie wiem, czy jest sens zmieniać ;) Mam nadzieję, że przy nowym szablonie będzie wszystko OK.

      Usuń
  5. Zaskoczyłaś mnie że bracia tak jakby zamienili się charakterami.Cóż,myślę że będzie to bardzo ciekawe,ale mam nadzieję że Damon czasami też coś przeskrobie;)Elena się trochę przeraziła,ale dobrze że dała mu szanse.Czekam na NN.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm zaskakujące, na żadnym blogu o Pamiętnikach Wampirów nie spotkałam się z pomysłem zamiany charakterów braci Salvatore. Jestem pod wrażeniem, to bardzo oryginalne i ciekawe zagranie.
    Bardzo mi się spodobało twoje opowiadanie. Zostaję twoją czytelniczką ; )
    Jeżeli masz ochotę, to zapraszam na moje opowiadanie o rodzeństwie pierwotnych.
    http://mikaelsonfamily.blogspot.com/
    Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt !

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że nie muszę się zbytnio rozpisywać. Każdy, kto tutaj wchodzi i czyta Twojego bloga dobrze wie, że jesteś tak utalentowana, że słowa tutaj nie wystarczą... Po prostu nie mogę oderwać się od komputera! Dodajesz notki co tydzień, a ja i tak codziennie sprawdzam czy nie pojawił się u Ciebie NN... Twoje opowiadanie to dla mnie nowy nałóg.
    Życzę powodzenia w pisaniu :D
    Pozdrawiam z bloga:
    http://mojahistoriadlaciebie.blogspot.com/ ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam do mnie na NN: http://delena-i-love-you.blogspot.com/
    P.S.Nowy wygląd jest super;)

    OdpowiedzUsuń
  9. faaajne... nie zawsze jest kolorowo między nimi ale i tak miłość jest silniejsza. świetne opisy. brawo!

    OdpowiedzUsuń