Witam serdecznie! Jak pewnie zauważyłyście, rozdziały będą dodawane w soboty (przynajmniej przez jakiś czas). W ciągu tygodnia nie mam czasu, bo mam codziennie treningi + angielski i wracam do domu po 21.
Rozdział? Hm... Mi się tam, tak średnio podoba, jest krótki, mało akcji...
No nie wiem, Wy oceńcie! :)
Oh, a słyszałyście o Ianie i Ninie? :( Mam nadzieję, że to nieprawda! Bo już sama nie wiem. Jedni piszą, że tak, drudzy, że nie. Masakra -.- Czytałam na jakiejś angielskiej stronie, że 5. sezon ma się skupić na uczuciu między nimi. Miejmy nadzieję, że to prawda :D!
A więc czekam na wasze opinie, co do opowiadania i co do odcinka, bo ja uważam, że był świetny! :D Dalarick... Ryczałam na tych scenach! *__*
Okej, kończę, bo się rozpisałam, pewnie tego i tak nie czytacie... Już nie zanudzam :P
Edit: Zachęcam do małego głosowania. Czy w opowiadaniu mam spiknąć ze sobą Ricka i Jenne? Czy może nie? Wybór zależy od Was! :)
Głosujcie w ankiecie po prawej stronie.
Edit: Zachęcam do małego głosowania. Czy w opowiadaniu mam spiknąć ze sobą Ricka i Jenne? Czy może nie? Wybór zależy od Was! :)
Głosujcie w ankiecie po prawej stronie.
Elena
Mijały dni. Na dworze robiło się coraz zimniej, liście
pousychały, coraz częściej wiał zimny wiatr i padał deszcz. Mimo wszystko było
mi ciepło na sercu. Damon, Klaus, Alarick, Bonnie i Thailia; to osoby, które
zmieniły wiele w moim życiu w ciągu kilku tygodni. Nie czułam się już tak
samotna i przytłoczona śmiercią rodziców, miałam ich – przyjaciół, na których
mogłam liczyć.
Sprawa ze Stefanem nie została jeszcze do końca wyjaśniona, w
dalszym ciągu nie podjął decyzji. Zgodziłam się mu pomóc, ale skoro on sam nie
wiedział, czego chce? Damon miał rację, kiedy mówił, że jego młodszy brat jest
typem samotnika. Nie zdołaliśmy go nigdzie wyciągnąć, siedział zamknięty u
siebie w pokoju i praktycznie z nikim nie rozmawiał. Czasami zamienił słówko z
Damonem, ale tylko tyle.
Bonnie coraz lepiej radziła sobie z czarami. Potrafiła już
samym spojrzeniem powalić wampira, zapalić świece, czy ogień i co
najważniejsze, potrafiła kontrolować własną moc. Thailia pokazała jej, co ma
robić dalej i była zmuszona wyjechać.
- Pilnujcie jej – powiedziała, kiedy się żegnaliśmy. Bonnie
nie było w pobliżu – To potężna czarownica, ale ma zbyt dobre i uległe serce.
Będzie potrafiła łatwo wpakować się w kłopoty.
Alarick stał się częścią naszej paczki, jeśli można ją tak
nazwać. Spotykaliśmy się i wtajemniczyliśmy go do spraw, o których nikt inny
nie wiedział. Okazało się, że ma niezły arsenał broni na wampiry. Różnego
rodzaju bronie z drewnianymi pociskami, kołki, mini bomby werbeny i inne
zabawki, którymi uwielbiali bawić się Damon i Klaus.
Siedziałam teraz na lekcji i nieświadomie przygryzałam
ołówek. Jedną z zalet przyjaźnienia się z nauczycielem było to, że nie musiałam
uważać na lekcji. Rick wiedział, że mam ważniejsze sprawy niż uczenie się o
wojnie secesyjnej. Myślałam, więc nad sprawą, którą prowadził starszy Salvatore
z pierwotnym. Obydwoje jakimś cudem, wtajemniczyli się do grupy rodzin
założycieli i brali aktywny udział w „mrocznej stronie” życia miasta. Na spotkaniach
omawiane były głównie nasilające się ataki zwierząt. Rada wiedziała, że jest to
sprawka wampira, lub kilku, a chłopaki powiedzieli, że są ekspertami w tej
dziedzinie i cała ta sprawa przypadła im.
Zadzwonił dzwonek i razem z Bonnie opuściłyśmy klasę. Na
korytarzu spotkałyśmy Caroline, która była coraz bardziej zdenerwowana, ale też
podniecona zbliżającą się imprezą. Coraz trudniej było nam utrzymać przed nią
tyle tajemnic! A na dodatek zauważyłam, że pomiędzy nią, a Klausem coś iskrzy.
- Dziewczyny! – powiedziała tym swoim piskliwym i pełnym
przejęcia głosem – Dzisiaj, 17:00, na sali! Będziemy ją dekorować! Powiedzcie
tylu ludziom, ilu możecie, przyda się każda para rąk.
- Mogę wziąć Damona i Klausa – zaproponowałam, a blondynce
zabłyszczały radośnie oczy.
- Świetnie, świetnie – zaklaskała rękami i uśmiechnęła się
radośnie.
- To ja powiem Mattowi i Tylerowi – dopowiedziała Bonnie.
- Super, tylko się nie spóźnijcie! Ja lecę! Mam jeszcze tyle
rzeczy do zrobienia – powiedziała Caroline i pomknęła gdzieś szybkim krokiem.
Popatrzyłam porozumiewawczym wzrokiem na Bonnie, a następnie
zaśmiałyśmy się. Wyszłyśmy przed szkołę i pomaszerowałyśmy do swoich
samochodów.
Uścisnęłam mulatkę na pożegnanie.
- Podjechać potem po ciebie? – zapytała mnie.
- Wiesz co? Nie, przyjadę z Damonem. Może wpadniemy po drodze
po Klausa, ale zobaczymy – uśmiechnęłam się – Do zobaczenia – rzuciłam i
wsiadłam do pojazdu.
Przyjaciółka zrobiła to samo, a ja zapaliłam silnik i
pojechałam wprost do Pensjonatu Salvatore’ów.
Damon
- Stefan! Podwieczorek – zawołałem, a po chwili usłyszałem
kroki na schodach. Siedziałem w fotelu i podrzucałem torebką z krwią. Kiedy
brat pojawił się w salonie rzuciłem ją do niego, a on bezproblemowo ją złapał.
- Dzięki – powiedział z chwilą zastanowienia, ale nie zaczął
pić.
Czytałem akurat akta jednej ze spraw, o którą podejrzewaliśmy
nowego wampira, a może wampirzycę. Zdarzało się coraz więcej morderstw, gdzie
ciała były pozbawione krwi, lecz bywały również takie, że zostały spalone.
Widać, że świeży krwiopijca zamienił kilka osób, bo sam nie byłby w stanie
zabijać aż takiej ilości ludzi, a na dodatek zaczął zacierać ślady.
Spojrzałem na brata znad biurka.
- Nie chcesz? – kiwnąłem głową na woreczek wypełniony
czerwonym płynem.
- Ah, tak – powiedział po kilku sekundach, jakbym wyrwał go z
rozmyślań. Następnie otworzył torebkę i wypił kilka łyków, ale już nie tak
łapczywie, jak w ostatnich dniach.
Nagle obydwoje usłyszeliśmy dźwięk silnika Eleny. Wziąłem łyk
Burbonu i wstałem, aby otworzyć jej drzwi. Stefan zaczął kierować się na górę.
- Stój – zatrzymałem go – Siadaj w salonie.
- Ale…
- Nie ma „ale”, Stefan.
Brat posłusznie usiadł na kanapie, akurat w tym momencie
usłyszałem dzwonek do drzwi. Szeroko uchyliłem wejście, a Elena weszła do
środka, po drodze składając na mych ustach krótki pocałunek. Szybko zamknąłem
drzwi i w ostatniej chwili złapałem ją za rękę oraz przyciągnąłem do siebie.
- Stefan siedzi w salonie – powiedziałem ledwo dosłyszalnym
głosem, a później docisnąłem usta do jej. Trwaliśmy w tym pocałunku i nie
mieliśmy ochoty go kończyć, jednak musieliśmy. Oderwałem się od niej i
uśmiechnąłem uroczo.
- Co w związku z tym? – zapytała, poprzednio łapiąc głęboko
oddech.
- Po prostu cię ostrzegam.
Skierowaliśmy się do dużego pomieszczenia, gdzie siedział mój
młodszy brat. Wpatrywał się w nas, ku mojemu zaskoczeniu posłuchał mnie i nie
zniknął w swojej sypialni. Pierwszy raz od jakiegoś czasu, mieliśmy czas, żeby
pogadać.
Dolałem sobie trunku i zapytałem towarzystwa, czy się napiją.
Obydwoje podziękowali, jednak wyciągnąłem dodatkową szklankę i postawiłem przed
Stefanem. Spojrzał na mnie zaskoczony, jednak chwycił naczynie.
- Jak tam idą poszukiwania naszego nieporadnego wampira? –
zapytała Elena.
- Nijak – powiedziałem krótko, ale musiałem spieszyć z
wytłumaczeniem, ponieważ wiedziałem, że szatynki ta odpowiedź nie zadowoli.
Gromiła mnie teraz wzrokiem, a Stefan zakrył uśmiech dłonią – Ehh… Wszystkie
tropy kończą się w tym samym miejscu; na skórze wyryte dwie litery KP. W
dalszym ciągu nie wiemy, co one oznaczają, a ofiar jest coraz więcej.
- Mówisz KP? – powiedział Stefan zamyślonym głosem.
- Mhm – mruknąłem i napiłem się bursztynowego płynu – Zawsze
na udzie. A najlepsze jest to, że wygląda, jakby zostało wyryte paznokciem.
- Fuj – skomentowała to jęknięciem Elena.
- Coś mi przychodzi na myśl, ale… Nie mogę sobie przypomnieć
– oznajmił mój brat.
- Wiemy tyle, że zaczyna nam się to wymykać spod kontroli.
Rada zaczyna coraz bardziej węszyć.
Nastała chwili ciszy, którą przerywał jedynie cichy dźwięk
zegara.
- Boże! Prawie zapomniałam… Dzisiaj o 17 obiecałam Caroline,
że pomożemy jej udekorować salę gimnastyczną – spojrzała na mnie.
- Pewnie i tak chodzi jej przede wszystkim o Klausa –
uśmiechnąłem się.
- Pewnie tak, ale powiedziałam, że my też wpadniemy.
- No to wypadałoby się zbierać – powiedziałem, ale nie
ruszyłem się z miejsca.
Elena wstała i podeszła do mnie, następnie spojrzała
krytycznie i skrzyżowała ręce. Specjalnie ją ignorowałem, nawet nie zaszczyciłem
jej spojrzeniem. Uwielbiałem się z nią droczyć.
Dziewczyna złapała moją rękę i spróbowała mnie podnieść.
Niestety jej siła to nic w porównaniu z siłą wampira. Uśmiechnąłem się szeroko
widząc jej nędzne próby. Ciągnąc moją rękę, Elena odwróciła się do Stefana.
- Stefan, idziesz z nami?
- Właśnie Stef! W końcu się rozerwiesz – zawtórowałem.
- W sumie… Może bym gdzieś w końcu wyszedł…
- No to mi pomóż – powiedziała od razu szatynka.
Stefan wstał i z uśmiechem skierował się w moją stronę.
- Dobra, dobra! Już wstaję – poderwałem się do góry.
- Okej, jeden jest. Teraz jeszcze trzeba przekonać Klausa –
powiedziała dziewczyna i złapała mnie za
rękę.
Szliśmy w stronę samochodu, a ja zastanawiałem się, jak
namówić pierwotnego. Co ja tam będę robić sam? Z Klausem przynajmniej bym się
pośmiał. Nagle przyszedł mi do głowy świetny pomysł.
- To nie będzie trudne – powiedziałem i wybrałem numer do
przyjaciela.
Stefan siadł za kierownicą, a ja z Eleną zajęliśmy miejsca z
tyłu.
Po kilku sygnałach Klaus podniósł słuchawkę.
- Słucham?
- Słuchaj, stary. Mam sprawę – zacząłem wesoło.
- No słucham, słucham.
- W liceum organizowany jest bal, Elena wkręciła nas do
pomocy. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz – spróbowałem najpierw w ten
sposób.
- Wiesz… Jestem trochę zajęty – powiedział.
- Caroline tam będzie – wypaliłem.
- Okej, przekonałeś mnie.
- Zaraz po ciebie będziemy – rozłączyłem się.
Elena przyglądała mi się ze śmiechem na ustach, a ja
odpowiedziałem tym samym.
Po niecałych 10 minutach znajdowaliśmy się pod ogromną willą
Klausa. Całość zrobiona była z białego kamienia i wzorowana na greckich, czy
rzymskich budowlach. Stefan nie zdążył wyłączyć silnika, a pierwotny już
znajdował się przy samochodzie.
- Witam, panie – powiedział i usiadł na miejscu pasażera.
- Cześć, Klaus – przywitała się radośnie szatynka.
- Witaj, dupku – powiedziałem z ironią, a Klaus zaśmiał się.
Stefan, jak zwykle pozostawał cicho.
Weszliśmy do szkoły, a Elena zaprowadziła nas na salę. Na
korytarzach rozchodził się jedynie dźwięk naszych kroków, jednak im bliżej
byliśmy docelowego pomieszczenia, tym głośniejsza była muzyka. W końcu
dotarliśmy na miejsce.
Ja i Elena szliśmy przodem, później Klaus, a na końcu Stefan.
Caroline pomachała do nas, ale kiedy zauważyła Nicka, sparaliżowało ją. Zrobiła
się czerwona, natomiast pierwotny szedł uśmiechnięty od ucha do ucha i
przyglądał się jej.
Zatrzymałem się i rozglądnąłem po sali. Cała udekorowana była
różnokolorowymi balonami i serpentynami. Na środku rozstawiona była scena,
gdzie kilku chłopaków rozstawiało sprzęt muzyczny.
- Trzymaj – odwróciłem się, a Elena wepchnęła w moje ręce
pudło z jakimiś rupieciami.
- Co to do cholery jest? – zapytałem.
- Znajdź Klausa i rozstawcie to na stołach – zakomenderowała,
a później dała mi buziaka.
- Dla ciebie wszystko, księżniczko – szepnąłem jej
romantycznie na ucho.
- Mhm, rusz w końcu ten tyłek, bo będziemy tu siedzieć całą
noc – klepnęła mnie w pośladek.
- Człowiek stara się być romantycznym, a tu trafia się taka…
- nie wiedziałem, jak to skończyć, więc przemilczałem tą część monologu.
- Też cię kocham – usłyszałem jeszcze i uśmiechnąłem się.
Klaus
Podszedłem do blondynki, która stała na podwyższeniu i
kierowała wszystkimi na około.
- Witaj, Caroline – przywitałem się i stanąłem przed nią ze
skrzyżowanymi rękami.
- Cześć, Klaus – powiedziała nieśmiało, ale odważnie patrzyła
w moje oczy.
- Jak idą przygotowania?
- Jak widzisz – rozglądnęła się – Jakoś idą – wzruszyła
ramionami.
- Według mnie to idą świetnie. Sala wygląda niesamowicie –
komplementowałem ją – Z resztą tak, jak pomysłodawczyni.
- Dziękuję – powiedziała nieśmiało, a jej twarz nabrała
rumieńców.
W tym momencie usłyszałem, jak Damon mnie woła. Odwróciłem
się w jego stronę i machnąłem ręką, że zaraz przyjdę.
- Słuchaj, Caroline… Mam takie pytanie… - zacząłem – Czy
miałabyś coś przeciwko, abym towarzyszył ci na tej imprezie?
Dziewczyna przyglądała mi się i dopiero po krótkiej chwili
udzieliła odpowiedzi.
- Z wielką chęcią z tobą pójdę – posłała mi pełen wdzięku i
uroku uśmiech – Ale teraz idź pomóż Damonowi, widzę, że się niecierpliwi.
Kiwnąłem głową i uradowany szybkim krokiem poszedłem do
bruneta. Wampir faktycznie był podenerwowany, stał i wpatrywał się we mnie
ostrym wzrokiem. Pewnie też przysłuchiwał się uważnie mojej rozmowie z
blondynką.
- Myślałeś, że odwalę za ciebie całą robotę? – zapytał i
uniósł brwi. Nie odpowiedziałem na to pytanie, tylko wziąłem i zacząłem
rozstawiać szklanki, na pobliskim stoliku – Widać, że za tobą szaleje.
- Ale, że co? – spytałem, nie wiedząc o co mu chodzi.
- Nie co, tylko kto! Caroline, oczywiście – uśmiechnął się i
poklepał mnie po plecach.
- Aaa. Myślisz, że coś z tego będzie? – myślałem głośno.
- A dlaczego miałoby nie być? Mnie i Elenie się udało, więc
musisz po prostu spróbować. Najwyżej, kiedy dowie się, że jesteś wampirem, to
od ciebie ucieknie – wzruszył ramionami.
- Dzięki, dobry z ciebie przyjaciel. Potrafisz pocieszyć w
każdej sytuacji – powiedziałem z ironią.
- Nie ma za co, stary. Ale teraz trzeba wkręcić w to jakieś
dziewczyny, bo nie mam zamiaru rozstawiać, jakiś idiotycznych kubków. Znajdźmy
coś lepszego do roboty.
- Zgoda.
Kiedy odszukaliśmy Elenę, powiedziała nam, żebyśmy zamienili
się z Mattem i Tylerem i ustawiali sprzęt. Perkusję, gitary, mikrofon… Kolesie
nie chcieli się zgodzić, więc… Zahipnotyzowałem ich i zyskałem aprobatę Damona.
Obydwoje dorwaliśmy się do gitar i zaczęliśmy grać. Szaleliśmy na scenie,
skacząc i próbując naśladować znanych muzyków. Każdy z nas grał co innego, więc
zrobiło się lekkie zamieszanie, ale za to świetnie się bawiliśmy. Caroline i
Elena przybiegły do nas i kazały przestać. Zrobiliśmy miny, jakbyśmy dostali
ochrzan od mamy, za zbyt późne przyjście do domu i grzecznie odłożyliśmy
instrumenty.
- Co za dzieci… - westchnęła Elena i wraz z przyjaciółką
oddaliły się.
Z Damonem przybiliśmy sobie piątki i rechotaliśmy ze śmiechu.
- Ale była jazda! – zawołał brunet.
- Trzeba to kiedyś powtórzyć, ale teraz skończmy robotę i
zmywajmy się stąd na szklaneczkę Burbonu – zaproponowałem, a Salvatore przystał
na to.
Dodatkowo jeszcze zrobiliśmy nagłośnienie i ustawiliśmy
światła. Po skończonej pracy usiedliśmy na ławce i czekaliśmy na dziewczyny. W
między czasie rozmawialiśmy o naszej pracy. Wymieniliśmy się informacjami,
które i tak na nic się nie zdały, bo żaden z nas nie dowiedział się niczego
nowego odnośnie sprawy z wampirem szalejącym po Mystic Falls.
Z minuty na minutę sala gimnastyczna wyglądała coraz lepiej,
aż w końcu wszystko było gotowe. Dziewczyny podeszły do nas i poinformowały, że
to tyle na dzisiaj. Zaprosiłyśmy je na drinka i z chęcią się zgodziły. Damon
szedł z Eleną za rękę, natomiast ja i Caroline podążaliśmy za nimi kilka kroków
z tyłu.
- Od dawna grasz na gitarze? – zapytała mnie nagle.
- Nawet nie wiesz od jak dawna! – powiedziałem ze śmiechem.
- Razem z Damonem zrobilibyście furorę w Mystic Falls,
gdybyście założyli zespół.
- Nie wątpię – wzruszyłem ramionami i spojrzałem na
dziewczynę.
- A Caroline byłaby wokalistką! – powiedziała Elena, która
słyszała naszą rozmowę.
- Śpiewasz? – zapytałem zdziwiony.
- Brałam kiedyś lekcje śpiewu, ale… Nie mam nadzwyczajnego
głosu.
- Mam nadzieję, że kiedyś go usłyszę.
- Nigdy w życiu! – zapierała się blondynka.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, a później pojechaliśmy do
Grilla i w czwórkę usiedliśmy przy jednym stoliku. Ja i Damon tradycyjnie
zamówiliśmy sobie Burbona, natomiast dziewczyny wzięły jakieś drinki.
Odniosłem wrażenie, że Caroline coraz bardziej zaczęła ze mną
rozmawiać, nie czuła się skrępowana, chociaż może to skutek wypicia alkoholu.
Mimo wszystko było bardzo przyjemnie i sympatycznie, czułem, że unosi się
między nami cienka linka chemii. Dowiedziałem się, że jej matką jest pani
szeryf, co było dla mnie wielkim zaskoczeniem. Z wyglądu miałem tyle lat, co
Damon, jednak tak naprawdę, dzieliły nas od siebie całe wieki.
Minęła godzina 23 i dziewczyny oznajmiły, że muszą lecieć.
Damon wstał, aby je odwieźć, ale Elena kazała mu z powrotem usiąść.
- Bawcie się dobrze – powiedziała szatynka.
- Eleno…
- Damy radę – przewróciła oczami.
- Okej, ale zadzwoń, jak będziesz w domu – brunet przystał na
to niechętnie.
- Oczywiście – Elena uśmiechnęła się i pocałowali się.
Zauważyłem, że Caroline podchodzi do mnie, więc wstałem.
Dziewczyna patrzyła się we mnie i nagle dała mi szybkiego buziaka w policzek.
Zaskoczony zamrugałem oczami.
- Pa, Klaus – powiedziała i szybko pobiegła za Eleną.
Zszokowany usiadłem naprzeciwko przyjaciela i poprosiłem
kelnerkę o jeszcze jedną dolewkę.
- Co my mamy z tymi dziewczynami? Z roku na rok, coraz
dziwniejsze – westchnął Damon, a ja uśmiechnąłem się.
CZYTANIE = KOMENTOWANIE
Fajny rozdział.Coraz bardziej podoba mi się relacja Damona i Klausa.Chętnie zobaczylabym ich w serialu.Przepraszam że taki skromny komentarz,następnym razem postaram się bardziej.Ale rozdział jest ŚWIETNY:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapraszma cię na http://wiecznosc-nalezy-do-nas-kochanie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam twojego bloga. Teraz, po długim czasie, z uśmiechem go odwiedziłam. Widzę, że dodałaś pasek z muzyką i zmieniłaś kolor czcionki. Nie skłamię, jeżeli powiem, że teraz jest wprost idealnie ! Samo opowiadanie też cudowne, idzie w jak najlepszym kierunku. Ciekawe dialogi, świetne opisy. Oprócz Deleny podoba mi się też wątek Klaroline, który został fajnie opisany. Mam nadzieję, że go rozwiniesz w dobrym kierunku. Od teraz postaram się odwiedzać cię na bieżąco, o ile czas mi na to pozwoli :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę nieskończonej weny, chociaż jak widać to ci nie grozi :D
http://mikaelsonfamily.blogspot.com/
Kochana rozdział twój przeczytam wieczorkiem a tymczasem :
OdpowiedzUsuńZapraszam na prolog, Elijah-Katherine-Elena! :D
http://double-feeling.blogspot.com/
O jeej, jak zwykle Delena cudowna, wspaniała, słodka i ooohhh <3
OdpowiedzUsuńU Ciebie Klaus jest taki..ludzki to takie inne..powiem ci, że bardzo mi się to podoba. Wszystkoo takie realistyczne i łatwo da się wyobrazić wszystkie sceny, sytuacje ii wgl. Super! Na prawdę świetna robota :) Uwielbiam tego bloga! Powiadom mnie o kolejnym NN :)
Pozdrawiam :*
Carolinne miała świetny pomysł z tym zespołem zastanawia mnie to kp czyżby chodziło o Katrinne podoba mi się relacja Carolinne z Klausem jest świetna podobało mi się jak Elena chciała podnieść Dajmona i zawołała Stefana śmiałam się do rospuchu nie wiarygodne Stefan chce się rozerwać super
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział :D Czekam na kolejną notkę ;)
OdpowiedzUsuńFajne opowiadanie i rozdział.:)Jest to jeden z moich ulubionych blogów o Delenie.
OdpowiedzUsuńPs.Zapraszam Cię na mojego bloga http://szkolamagow.blogspot.com/
HEJ! Jeśli masz ochotę przeczytać, to informuję, że na moim blogu pojawił się nowy rozdział. PRZEŁOM KLAROLINE, PROBLEM STEFANA I KŁÓTNIA PIERWOTNYCH BRACI !! <3 Zależy mi na Twojej opini w komentarzach ! :)
OdpowiedzUsuńhttp://darkest-dream.blogspot.com/