poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział szesnasty .

Przepraszam, że dodaję tak późno, ale odzyskiwałam siły po podróży :)
Nie wiem, czy wiecie, ale czytacie bloga VICE MISTRZYNI POLSKI w kumite w Karate Tradycyjnym ^^ <skromny>
Tak, tak, nie kłamię ;)
No więc czytajcie i komentujcie! ;*

Damon
- Widziałeś ją? – zapytałem Klausa, kiedy spotkaliśmy się z nim przy scenie.
- Czuję jedynie jej energię – pokręcił głową – Musimy mieć oczy dookoła głowy.
- Będzie trudno ją znaleźć, biorąc pod uwagę to, że jest tu mnóstwo osób.
- Myślę, że w jakiś sposób będzie się wyróżniać. Ja będę z Caroline, ty pilnuj Eleny. Powinieneś wyczuć, kiedy się do niej zbliżysz. Ja mam przewagę, bo jestem starszy i silniejszy.
- Zgoda. Będziemy w kontakcie – kiwnąłem do pierwotnego, a następnie odwróciłem się na pięcie.
Wraz z Eleną wróciliśmy na parkiet, a Klaus i blondynka wzięli z nas przykład. Gdyby moich myśli nie zaprzątała ta sprawa, to myślę, że bawiłbym się świetnie. Niestety musiałem pozostawać czujny. Na razie nie zauważyłem, ani nie poczułem niczego dziwnego. Moje oczy uważnie obserwowały każdą osobę, uszy rejestrowały nawet najcichsze dźwięki, ale w niczym nie dostrzegłem powiązania z wampirzycą.
W pewnym momencie Elena odeszła na bok ciągnąc mnie za sobą. Wyszła z sali i podążała tłocznym korytarzem.
- Gdzie idziemy? – spytałem zaskoczony.
- Muszę skorzystać z łazienki.
- Zdajesz sobie sprawę, że zostawiliśmy tam Klausa samego? – próbowałem wywołać u niej poczucie winy, niestety bez skutecznie.
- Przepraszam bardzo, że nie jestem wampirem. Po za tym Klaus da sobie radę – fuknęła.
Westchnąłem ciężko i oparłem się o ścianę koło drzwi od damskiej toalety.
- Zaraz wracam – powiedziała jeszcze szatynka.
I faktycznie nie było jej ze dwie minuty. Byłem bardzo zaskoczony, kiedy stanęła naprzeciwko mnie. Miałem wrażenie, że inaczej pachniała i w ogóle dziwnie się zachowywała. Przynajmniej tak mi się zdawało.
- Idziemy? – zapytała kokieteryjnie i ujęła mnie pod rękę.
Wtedy coś wyczułem, tak jakby powietrze delikatnie drgało. Pewnie o to chodziło Nickowi.
- Chodź! – pociągnąłem ją za sobą i pobiegłem w stronę sali gimnastycznej.
- Co się stało?!
- Wampirzyca gdzieś tu jest! – syknąłem.
W ciągu kilku sekund znajdowaliśmy się w docelowym pomieszczeniu. Skupiłem się i próbowałem wyczuć energię Klausa, po pewnym czasie udało mi się i szybkim krokiem udaliśmy się w stronę napojów. Faktycznie pierwotny i Caroline, stali w kącie i całowali się.
- Przepraszam, że przeszkadzam… - powiedziałem, na co para odskoczyła od siebie. Blondynka zarumieniła się, a Klaus popatrzył na mnie pytająco i z taką lekką pretensją.
- O co chodzi?
- Wyczułem wampirzyce – powiedziałem szorstko i dałem Nickowi chwilę, aby się skoncentrował.
- Też ją czuję. Jest gdzieś bardzo blisko, naprawdę blisko - oznajmił niepokojąco i zaczął się rozglądać. Jego wzrok wylądował na Elenie.
- Zmieniłaś makijaż? – zapytał ją, na co ja zareagowałem sarkastycznym śmiechem.
- Stary, naprawdę? Mamy chyba ważniejsze sprawy niż make up Eleny.
- Zaczekaj – powiedział i zbliżył się do mojej partnerki. Przyglądał jej się uważnie. Uznałem go za jakiegoś idiotę, przecież Elena nie jest wampirem, więc o co mu chodziło. Patrzyłem to na niego, to na nią i nie mogłem pojąć, o co chodzi. Zdziwiło mnie trochę zachowanie szatynki, bo patrzyła mu wyzywająco w oczy – To nie jest Elena.
- Klaus, chyba za dużo wypiłeś. Dużo za dużo.
- Damonie, uwierz, że dziewczyna nie jest w stanie tak szybko zmienić makijażu i to jeszcze tak profesjonalnie – wtrąciła, dotychczas nie odzywająca się, Caroline.
Odruchowo ścisnąłem mocniej dłoń szatynki, która ku mojemu zdziwieniu zaczęła się wyrywać i udało jej się. Elena nie miała tyle siły. Teraz miałem pewność, że pierwotny się nie mylił. Szybkim ruchem i z pomocą zabawki Ricka, pchnąłem w nią drewnianym kołkiem nasączonym werbeną.
Kobieta syknęła i rzuciła mi ostre spojrzenie. Jednym okiem zauważyłem białe, sterczące wampirze kły. Klaus płynnym ruchem skręcił jej kark i wziął ją na ręce.
- Caroline idź i znajdź prawdziwą Elenę, my będziemy czekać na zewnątrz.
Blondynka kiwnęła głową i pobiegła przed siebie. Ja i Klaus szliśmy do samochodu, mówiąc wszystkim po drodze, że dziewczyna jedynie zasłabła i, że zabieramy ją do domu. Natknęliśmy się na Alaricka.
- Co się stało? Nic jej nie jest? – zapytał z troską.
- To nie jest Elena – szepnąłem do niego i kiwnąłem głową, żeby poszedł z nami.

Elena
Wyszłam z łazienki i nie zobaczyłam Damona. Powiedział, że zaczeka, po za tym mieliśmy się nie rozdzielać. Byłam wściekła, ale później zrozumiałam, że może Klaus znalazł wampira i dał mu sygnał. Włóczyłam się po korytarzu w poszukiwaniu kogoś z mojej paczki. Spotkałam Jeremy’ego, który siedział ze swoimi kolegami i pili jedno piwo na spółkę. Wzięłam go na stronę.
- Co ty wyrabiasz?
- Spokojnie, Elena. Przecież jest nas pięcioro… - powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Mimo wszystko, nie uważasz, że nie jesteś za młody? Co by było gdyby się Jenna dowiedziała? – rzuciłam ostro.
- Ale się nie dowie… O ile jej nie powiesz.
Spojrzałam na niego karcąco, ale ostatecznie obiecałam, że zostanie to między nami. Zostawiłam go z kolegami i poszłam na salę. Kiedy tylko otworzyłam drzwi, dopadła mnie Caroline. Była nieźle przerażona i zasapana.
- Elena! Wszędzie cię szukałam! Chodź, nie mamy czasu!
- Co się stało? – próbowałam ją zatrzymać.
- Znaleźli ją! Chodź, wszystkiego się dowiesz w drodze!
Przystałam na to, chociaż byłam strasznie ciekawa, co takiego się stało. Chwilę później stałam w objęciach Damona, który wcale nie chciał mnie wypuścić. Całował mnie po głowie, gładził moje włosy i trzymał mocno, tak mocno, że zaczynało brakować mi oddechu.
- Ym… Damon, możesz mnie puścić? – wysapałam, ale brunet pokręcił głową.
Po krótkiej chwili jednaj rozluźnił uścisk, a ja pocałowałam go. Mężczyzna uspokoił się i ostatecznie odsunął ode mnie.
- Czy ktoś mi wreszcie wytłumaczy, o co chodzi? Gdzie jest ta wampirzyca? – zapytałam zirytowana.
Klaus machnął do mnie ręką, abym podeszła. Stanęłam przed bagażnikiem, a pierwotny otworzył go. Nie mogłam uwierzyć, w to co tam zobaczyłam. Kobieta wyglądała identycznie, jak ja. Miała taki sam strój, fryzurę… Na samym początku byłam przekonana, że to ja tam leżę, martwa…
- To inny sobowtór – wyjaśnił Klaus – Najprawdopodobniej jest to jakaś twoja prapraprababka.
- Aha – to jedyne, co przyszło mi do głowy.
Stałam przed bagażnikiem i nie wiedziałam, co zrobić. To, co widziałam było bardzo dziwne i mój umysł nie mógł tego pojąć. Z zadumania otrząsnął mnie Klaus, który zatrzasnął klapę samochodu.
- Wsiadajcie – Damon otworzył drzwi. Razem z Caroline powoli weszłyśmy do środka, jednak wcześniej poprosiłyśmy Bonnie, aby dopilnowała balu.
Po kilku minutach byliśmy w pensjonacie. Pierwotny wniósł mojego sobowtóra do celi, w której kiedyś starszy Salvatore przetrzymywał Stefana. Rzucił ją na ziemię, dosłownie rzucił, aż mnie wzdrygnęło, a następnie zaaplikował jej całą strzykawkę werbeny.
- To powinno wystarczyć, żeby była nieprzytomna przez kilka godzin – powiedział Klaus, można rzec, że do siebie.
- Ale… Myślałam, że chcecie ją tak jakby… Przesłuchać? – zapytałam, nie kryjąc zdziwienia.
- Najpierw musimy dokończyć bal – blondyn spojrzał na Caroline, która odpowiedziała mu uśmiechem.
Pierwotny zamknął ciężkie drzwi i cała nasza czwórka wróciła na górę, gdzie czekał na nas Alarick. Okazało się, że dopiero dojechał, ponieważ zatrzymano go w szkole.
Chłopaki obiecali mu wszystko dokładnie opowiedzieć, ale później, jednak nauczyciel był uparty, co w sumie mi pasowało. Mówił, że zawsze o wszystkim dowiaduje się ostatni i użył jeszcze kilku argumentów. Damon i Klaus kiwali głowami, ale chcieli tylko, żeby skończył.
- Ja zostanę i wytłumaczę ci, co się stało – powiedziałam nagle. Zauważyłam, że Damon zerknął na mnie zawiedziony, ale oczywiście zaproponował, że również zostanie.
Klaus i Caroline pożegnali nas i opuścili posesję.
Usiadłam w salonie, a mężczyźni poszli moim śladem. Damon zajął miejsce obok mnie, a Alarick naprzeciwko.
- Słuchajcie, nie chcę wam przeszkadzać, jeśli chcecie to idźcie na ten bal. Ja po prostu mam dość tego, że nigdy o niczym nie wiem – tłumaczył się szatyn.
- Rick, jest okej, ja i tak już nie mam ochoty na tańce – powiedziałam wzdychając.
Popatrzyłam na Damona, który sączył Burbona i miał nieobecny wzrok. Wiedziałam, że chciał jeszcze wrócić na imprezę, ale dobrze to ukrywał. Zaczęłam tłumaczyć Rickowi, co w ciągu tej godziny zaszło. Wampir dołączył się po chwili i dodał kilka istotnych informacji, o których ja nie wiedziałam. Oczywiście skończyło się na tym, że wypili prawie całą butelkę Burbonu, a Alarick, delikatnie zataczając się, chciał wrócić do domu.
- Czekaj, czekaj, czekaj! – powiedziałam szybko i wzięłam go pod ramię – Myślę, że lepiej będzie, jeśli przenocujesz tutaj. Pokojów nie brakuje.
Zaprowadziłam go na schody, a następnie wróciłam do Damona. Mężczyzna siedział w tym samym miejscu, ale nie czułam już u niego takie napięcia, jak wcześniej. Szłam powoli w jego kierunku, a kiedy byłam blisko, brunet podniósł na mnie oczy.
- Przepraszam – powiedziałam i usiadłam obok niego.
- Za co? – zapytał, ale zdawałam sobie sprawę, że tylko udaje.
- Wiem, że chciałeś iść na bal…
- Eleno, nie gniewam się – przerwał mi.
- Ja po prostu… Próbuję sobie wszystko poukładać. Tyle się dzisiaj działo… Ja…  
Damon położył dłoń na mojej, a następnie zaplótł nasze palce. Czułam, że mężczyzna cały czas mnie obserwuje, ale ja sama, jakoś nie mogłam podnieść wzroku. Po chwili, wolną ręką, dotknął mojej twarzy i skierował ją w swoją stronę. Spojrzałam na niego niepewnie i zauważyłam, jak kąciki jego ust unoszą się delikatnie do góry. Zaczęłam zbliżać swoją twarz do jego. Zamknęłam oczy, cicho nabrałam powietrza w płuca i czekałam, aż złączymy nasze usta w pocałunku.
Niestety… Kiedy dzieliły nas zaledwie milimetry usłyszeliśmy dźwięk tłuczonego szkła. Wzdrygnęłam się, ponieważ w domu panowała głęboka cisza, poprzetykana jedynie naszymi oddechami.
- Myślisz, że to…? – Damon uniósł brwi i popatrzył na mnie porozumiewawczo.
- Rick! – krzyknęliśmy oboje i uśmiechnęliśmy się.
- Nic się nie stało! – usłyszeliśmy w odpowiedzi.
Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy jeszcze w salonie nie rozmawiając. Oparłam głowę na ramieniu wampira, a on objął mnie ramieniem, powodując, że czułam się bezpiecznie. Delektowałam się jego zapachem, który za każdym razem zwalał mnie z nóg i powodował, że mogłam go wdychać godzinami.
Zbliżała się godzina 10, więc było jeszcze bardzo wcześnie, a oczy same mi się zamykały. Poderwałam się do góry i uderzyłam bruneta w pierś.
- Au?! – uniósł ręce w geście poddania się.
- Przepraszam – powiedziałam szybko, a następnie cmoknęłam go delikatnie – Chodź. Jedziemy na imprezę.
- Ale… Myślałem, że nie masz ochoty „tańcować” – powiedział.
- Mam ochotę posłuchać, jak grasz na gitarze – powiedziałam, siląc się na słodki ton.
- Mi tam pasuje – wzruszył ramionami.
Ubierałam buty, kiedy Damon napisał coś na kartce papieru i położył obok butelki bursztynowego płynu. Mężczyzna wystawił rękę, a ja ujęłam ją, następnie wyszliśmy z budynku i skierowaliśmy się do samochodu.
Nie minęło 10 minut, a już byliśmy na sali gimnastycznej, pełnej od pijanych uczniów. Widziałam Caro z Klausem, którzy tańczyli szalenie na parkiecie. Pojedyncze kropelki potu spływały po ich twarzach.
Damon cały czas kierował się w stronę sceny, gdzie grała kapela. Przepychaliśmy się pomiędzy znajomymi twarzami. Widziałam zazdrosne twarze dziewczyn, które patrzyły na Damona z iskierkami w oczach. Uśmiechałam się wtedy do siebie, myśląc jaka ze mnie szczęściara, jednakże zaraz do mojego umysłu docierały mroczne fakty. To, że moja krew leczy z wampiryzmu, mam sobowtóry, mój chłopak jest wampirem, przyjaciel hybrydą…
Nie zauważyłam, kiedy brunet puścił moją dłoń. Stałam teraz naprzeciwko sceny. Zauważyłam, jak chłopak rozmawia z jednym nastolatkiem z zespołu. Od razu pomyślałam o tym, że hipnotyzuje go, aby pozwolił mu zagrać. Zapewne miałam rację, bo blondyn po chwili kiwnął głową i oddał gitarę Damonowi.
Stanęłam z założonymi rękami i wpatrywałam się w moją sympatię. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie uroczo, a moje serce zabiło mocno i poczułam motyle w brzuchu.
- Cześć wam – Salvatore zaczął mówić do mikrofonu – Chciałbym zadedykować ten utwór pewnej wyjątkowej dziewczynie, która chciała posłuchać, jak gram – mówiąc to patrzył mi się prosto w oczy.
Odłożył mikrofon i zaczął grać. W głośnikach rozbrzmiewał dźwięk http://www.youtube.com/watch?v=DhPdg3Uws7g Widziałam, że wkładał w to całe swoje serce. Jego palce zgrabnie skakały po odpowiednich strunach. Chodził po scenie, a grał, jakby od niechcenia, jednak nie usłyszałam ani jednego fałszywego dźwięku. Była to piękna piosenka o miłości, a jeszcze piękniej zagrał ją Damon. Próbował przekazać nią swoje uczucia. Zerknęłam na dziewczyny obok. Siedziały w grupkach i wzdychały, cały czas patrząc na mojego chłopaka. Brunet przestał grać, a na sali zapanowała cisza. Wszyscy spoglądali na niego z zachwytem.
W oczach stanęły mi łzy i nawet nie zaczęłam klaskać. Grzbietem dłoni ocierałam słony płyn, jednakże płakałam ze szczęścia, radości. Sekundę później usłyszałam znajomy brytyjski akcent, który krzyczał i klaskał głośno. Po chwili cała sala wiwatowała, a Damon ukłonił się i zeskoczył ze sceny.
Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. Wampir objął mnie i mocno uściskał.
- I jak? Podobało się? – spytał.
Nie odpowiedziałam, tylko pocałowałam go namiętnie. Nasze usta trwały złączone przez kilka długich sekund.
- Potraktuję to, jako potwierdzenie – powiedział, kiedy odsunęłam się od niego.
- Bardzo mi się podobało – dodałam i uśmiechnęłam się delikatnie – Ale, jak udało ci się namówić tego chłopaka, aby pozwolił ci zagrać? Zahipnotyzowałeś go?
- Ej! Nie zawsze muszę kogoś zmuszać, czy hipnotyzować, aby coś dostać. Czasami po prostu wystarczy mój wdzięk i miły ton – powiedział nonszalancko.
- Taa, mhm.
- A spadaj – rzucił i odsunął się ode mnie, a ja zaśmiałam się.

Klaus
Wraz z Caroline staliśmy przed szkołą i czekaliśmy na Damona i Elenę. Na niebie nie było ani jednej chmury, więc obserwowaliśmy gwiazdy, które pięknie lśniły. Spojrzałem na blondynkę, która wpatrywała się w przestrzeń. Jej bladą, smukłą twarz oświetlał księżyc. Zauważyłem, że dłonie drżą jej delikatnie. Zdjąłem marynarkę i okryłem jej ramiona.
- Dziękuję – powiedziała i posłała mi uśmiech.
Zaproponowałem, abyśmy usiedli i poczekali na nich na pobliskiej ławce, bo nie wiadomo, kiedy wrócą. Dziewczyna przystała na to.
- Podoba ci się takie życie? – zapytała nagle i naciągnęła marynarkę na ramiona.
- Co masz na myśli, kochana?
- No, czy podoba ci się życie… wampira? – ostatnie słowo powiedziała szeptem i rozglądnęła się na boki.
- Ma to dobre i złe strony – powiedziałem krótko, bo nie miałem ochoty na rozwijanie tego tematu. Caroline chyba wyczytała to z mojej twarzy, bo nie kontynuowała.
Siedzieliśmy w błogiej ciszy i napawaliśmy się swoją obecnością. Niestety ta błoga cisza skończyła się w chwili, gdy z budynku zaczęli wychodzić uczniowie.
- Idą – szepnąłem jej do ucha.
- Gdzie? – spojrzała na mnie zaskoczona.
Uśmiechnąłem się z satysfakcją i oparłem wygodniej o ławkę, krzyżując ręce. Po chwili Damon i Elena wyszli ze szkoły. Brunet od razu skierował się w naszą stronę, a ja wstałem z ławki i wyciągnąłem do nich ręce.
- Stary! Dałeś niesamowity koncert! – pogratulowałem mu i poklepałem po ramieniu.
- Wiem – odpowiedział „skromnie” , uśmiechając się cwaniacko.
- A wiesz, że czeka nas długa noc? – uniosłem brwi.
- Tak, domyślam się – mina mu widocznie zrzedła.
- Ale może będzie zabawnie? – mrugnąłem do niego porozumiewawczo, a młodszy wampir ucieszył się, jednak nie dał tego po sobie poznać. Jedną z zalet bycia pierwotnym wampirem jest to, że mogę czytać innym wampirom w myślach – Dziewczyny… Was może odwieziemy do domów?
- Dobry pomysł – powiedziała szybko Caroline – Nie mam ochoty się męczyć całą noc, z resztą mnie i tak to nie dotyczy.
- Ja też się zgadzam – Elena kiwnęła głową – Ale macie mnie informować na bieżąco.
Caroline wsiadła do mojej Impali, a partnerka Damona skierowała się w stronę jego samochodu. Umówiłem się z brunetem, że spotkamy się u niego w Pensjonacie.

Parę minut później parkowałem przed domem Caroline. Wyszedłem z pojazdu i elegancko otworzyłem jej drzwi. Kobieta ujęła moją dłoń, a ja płynnym ruchem przyciągnąłem ją do siebie delikatnie. Staliśmy tak teraz, twarzą w twarz. Czułem jej przyspieszone bicie serca, nocną ciszę zakłócały jedynie nasze oddechy. Patrzyłem w jej lśniące, piękne oczy, w których tańczyły pojedyncze iskierki podniecenia.
- Dziękuję za cudowny wieczór, panno Forbes – powiedziałem cichym i tajemniczym głosem.
- Zawsze do usług, panie Mikaelson – uśmiechnęła się delikatnie, a następnie zbliżyła usta do moich.
Pocałunek nie trwał długo, ale był… Można rzec wyraźny. Przekazaliśmy w nim wszystko, co w nas siedziało. Odprowadziłem ją do drzwi i jeszcze raz pożegnaliśmy się krótkim cmoknięciem.
- Zadzwonię jutro – obiecałem odchodząc i ostatni raz spoglądając na złotowłosą.
- Klaus! – zawołała mnie. Odwróciłem się i zobaczyłem, jak trzyma w rękach moją marynarkę – Zapomniałeś…

- Zatrzymaj ją na razie – uśmiechnąłem się i wsiadłem do samochodu. Następnie przekręciłem kluczyk i odpaliłem silnik.

CZYTANIE = KOMENTOWANIE

13 komentarzy:

  1. Opis balu bardzo mi się podobał. Dobrze że udało im się złapać tego sobowtóra,ale ciekawe kim ona jest i czego chce.Damon grający na gitarze był nawet ok,ale...nie moje klimaty:)Ogółem rozdział bardzo udany(jak zawsze)
    Pozdrawiam i zapraszam jutro do mnie na NN;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny rozdział... Tyle romantycznych scen, Damon i Elena, Klaus i Caroline. Tylko szkoda, że nasz ukochany pierwotny nie zagrał razem z Salvatore'm na gitarach! To było by coś. ;d Nasz Kath, przebiegła jak zawsze. <3
    A tak wgl. gratuluję miejsca, pani Vice Mistrzyni Polski. ;D
    Życzę weny i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawe co kombinuje Katrinne i z jakiego powodu była na balu hciałabym żeby to Klaus ją przesuchiwał to było takie romantyczne kiedy Damon gral na gitarze dla Eleny żeby tylko Katrinne nie zrobiła nic Ricowi pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. I to lubie! Uwielbiam!
    Tak zajebiscie opisujesz wszystko :) ! Twoja Delena jest romantyczna, słodka..a za razem realistyczna , pełna namiętności i docinek. Tak świetnie się to czyta, no po prostu nie mogę się oderwać i baaardzo mi przykro, że rozdziały nie są dłuższe :)
    Klaroline - taka.. Ahh *.* taka cudownaa ;) choć przyznam, że taka odmiana iż Caroline tak lata za Klausem jest zaskakująca :D fajnie się czyta ;)
    Hahaha, fantastyczna scena z Alaricem :D Hahaha, gdy drze się z góry "Nic się nie stało!" - genialne po prostu usmiałam się :D
    Trzymaj się i mam nadzieję, że NN pojawi się dość szybko :)

    Buziaki, Dominika :* :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć! :)
      Zapraszam do mnie na Delenę, jest NN :P
      http://forbidden-looove.blogspot.com/

      PS: Zapraszam na funpage'a na facebook, poświęconego mojemu blogu o Klaroline, info na :
      http://forbidden-looove.blogspot.com/ pod koniec notki :)

      Usuń
  5. Twoje zamówienie na zaczarowane-szablony zostało wykonane! :)
    Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam Ci ustawienie sobie jednego postu na stronie, szablon będzie o wiele ładniejszy :)

      Usuń
  6. Oo jak fajnie, że Damon gra na gitarze *__* Podoba mi się to! :D
    W końcu jest jakieś opowiadanie o Delenie, gdzie tak się jaram tymi romantycznymi scenami nie tylko Damonem i Eleną, ale teraz i Klausem z Caroline <3 Po prostu BOSKO! Jesteś najlepsza :D

    Pozdrawiam z bloga:
    http://mojahistoriadlaciebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS bardzo podoba mi się Twój nowy szablon! :)

      Usuń
  7. Hejka !
    Tu nowa czytelniczka ;)
    Pochłonęłam raz dwa twoje rozdziały i przyznam, że bardzo mi się spodobały! Stworzyłaś przepiękną historię, która ogromnie mnie wciągnęła... Delena cudowna... A jak Damon grał na gitarze... miałam to przed oczami, aż mi łzy stanęły w oczach tak mnie ta piosenka wzruszyła... Stwarzasz na prawdę niezwykły na stórj w swoim opowiadaniu i co najważniejsze przenosisz w nie czytelnika... A Klaroline też równie cudowna co Delena, wkładasz między nich tyle romantyzmu, ale takiego prawdzwiego... Mogła bym tu jeszcze dłuuugo wypisywać jak bardzo urzekła mnie ta historia i wgl...
    CZekam z niecierpliwoscią na NN!
    Pozdrawiam i do napisania :)
    Ps zapraszam do mnie wampirza-historia.blogspot.com na którym możesz mnie informować u sb o notkach nowych ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć! Nieźle piszesz. I masz wykurwisty szablon! ;)
    Wielbię Klaroline. <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć!
    Zapraszam do siebie na NN, na Klaro ;)

    "Witaj, Damonie. Nie pilnujesz swej Eleny? Nie wiadomo co Silas może chcieć zrobić z sobowtórem.. Na twoim miejscu siedziałbym przy niej.
    - Pilnuj swojej Barbie, bo raz już ją zaatakowali, cudem odzyskała życie. Caroline jest taka naiwna, musisz ją jeszcze wiele nauczyć. Ale uważaj. - odchrząknął, przykładając pięść do ust. - .. uważaj żeby nie stała się taka, jak ty."

    http://hate-is-the-beginning-tvd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział genialny i romantyczny. Dobrze, że schwytali tą wampirzycę. Opis balu super. Czekam na następny rozdział. Weny życzę. Zapraszam do mnie na rozdział pierwszy, mam nadzieję, że zajrzysz. http://szkolamagow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń